Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
10/04/2017 - 06:45

Cudem uszła z życiem. 87-latce i jej rodzinie z pomocą pospieszyli wspaniali ludzie

- Dziękuję Bogu, że żyje. Dziękuję wszystkim wspaniałym ludziom, którzy mi pomogli - mówi łamiącym się głosem 87-letnia Rozalia Czernecka, sądeczanka, która kilka tygodni temu w pożarze straciła cały swój dobytek. Kobieta mieszkająca obecnie chwilowo w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Emilii Plater w Nowym Sączu nie może się już doczekać powrotu do domu. – Może uda się wrócić do siebie na święta. Bardzo bym tego chciała.

Trzy tygodnie temu w mieszkaniu pani Rozalii w kamienicy przy ul. Romanowskiego znajdującej się w centrum Nowego Sącza wybuchł groźny pożar.

Ogień szalejący w jej pokoju błyskawicznie zaczął pochłaniać to, co się w nim znajdowało. Starsza kobieta, która porusza się wspierając na balkoniku, cudem ocalała.

W momencie, kiedy doszło do pożaru seniorka mieszkająca razem z córką Małgorzatą i jej mężem była w sama w mieszkaniu. Poszła do łazienki.

Pani Rozalia mówi, że w pewnym momencie usłyszała, jakby ktoś rzucił torbę na ziemię.

- Myślałam, że pies zrzucił coś wyskakując na parapet okna w kuchni – opowiada pani Rozalia. – Zawołałam: Kto tam? Nikt się jednak nie odezwał. Kiedy wyszłam z łazienki poczułam dziwne ciepło bijące z mojego pokoju. Gdy się obróciłam z przerażeniem zobaczyłam, że się u mnie pali.

Zobacz także: Nowy Sącz: Pożar w kamienicy przy ul. Romanowskiego. Ewakuowani lokatorzy

W tym czasie jej córki – Małgorzaty nie było w domu. Na chwilę wyszła do sąsiadki.

- W tym dniu po porannej mszy w kościele wróciłam do domu. Męża nie było, bo pojechał nad Jezioro Rożnowskie – opowiada Małgorzata Gaura. -  Mama siedziała u siebie w pokoju. Oglądała mszę w telewizji. Zdążyłam jeszcze wziąć psa na krótki spacer i po powrocie do domu powiedziałam mamie, że wychodzę na chwilę do sąsiadki mieszkającej w pierwszej klatce. Nie upłynęło dosłownie kilka minut, kiedy u sąsiadki odezwał się domofon. Okazało się, że szukają mnie sąsiedzi. Od nich dowiedziałam się, że w naszym mieszkaniu pali się. Pobiegłam do domu.

Pani Małgorzata zobaczyła stojących przed kamienicą sąsiadów i kłęby czarnego dymu wydobywającego się z otwartej klatki schodowej. Próbując dostać się do mieszkania zobaczyła, jak ratownicy wynoszą na noszach jej mamę – Rozalię z budynku. Kobieta przykryta była specjalną folią termiczną, by nie traciła ciepła.

Osiemdziesięciosiedmiolatkę, która ocalała z pożaru pogotowie zabrało do szpitala.

- Weszłam do pani Wandzi, mojej sąsiadki – opowiada pani Małgorzata. – Zobaczyłam, że ma maseczkę z tlenem. Kiedy przyjechała druga karetka ratownicy wzięli i ją do szpitala. Później już dowiedziałam się, że krzyki mamy, która wzywała pomocy usłyszeli sąsiedzi mieszkający w naszej klatce. Dwie sąsiadki ruszyły mamie na ratunek. Udało się im przekonać ją, aby wyszła z mieszkania. Nie wiem, jak tym wszystkim ludziom dziękować za pomoc. Dzięki nim moja mama żyje. Całe szczęście, że nie zamknęłam drzwi. U naszych wspaniałych sąsiadów nocowaliśmy z mężem przez dwa dni, bo mieszkanie musiało się wywietrzyć.

Dzięki sąsiedzkiej pomocy udało się dość szybko usunąć ze spalonego mieszkania pozostałą część zniszczonego wyposażenia.

Pani Rozalia i jej sąsiadka odczuły skutki zadymienia, które powstało podczas pożaru. Obie kobiety trafiły do sądeckiego szpitala. Pani Rozalia opuściła go, po przeprowadzonych badaniach, kilka godzin później

Starsza kobieta noc z niedzieli na poniedziałek spędziła u znajomych w Limanowej. Jej mieszkanie nie nadawało się niestety w tym czasie do zamieszkania.

- Pokój mamy i wszystko to, co się w nim znajdowało, łącznie ze sprzętem rehabilitacyjnym spłonęło – mówi córka pani Rozalii. – Niewiele ocalało. Remontować jednak trzeba całe mieszkanie, bo dym wdarł się do większości pomieszczeń.

Pani Rozalia następnego dnia wróciła do Nowego Sącza. Dzięki zaangażowaniu wielu osób udało się umieścić ją na czas remontu w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Emilii Plater w Nowym Sączu.

- Mam tutaj wspaniała opiekę – mówi seniorka.- Chciałabym podziękować z całego serca osobom, które pomogły mi i moim bliskim, kiedy w mieszkaniu wybuch pożar i podczas prowadzonego już remontu. Modlę się za nich.

W mieszkaniu pani Rozalii od kilkunastu dni trwa remont. W niego zaangażowana jest rodzina pani Rozalii i Małgorzaty, ich przyjaciele oraz znajomi.

- Z pomocą pospieszyli nam wspaniali ludzie z Sądeckiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości, którzy kupili 30 litrów farby i pokryli koszty malowania – mówi córka pani Rozalii. – Prezes firmy Bugajski Meble, w której pracuje mój mąż przekazał rozkładaną sofę dla mamy. Koledzy męża z zakładu pracy też nie zostawili nas w potrzebie. Także właściciel firmy, w której ja pracowałam –  Zajazd Kałużna z Zabrzeży zaoferował pomoc. Dzięki niemu otrzymaliśmy okno i drzwi do pokoju mamy, które zostały już wstawione. Moje koleżanki i koledzy z pracy też pomogły nam finansowo. Nie wiem, jak dziękować wszystkim, którzy nie opuścili nas w trudnej sytuacji.

Trzy tygodnie temu widok mieszkania przy ul. Romanowskiego, w którym szalał ogień sprawiał przygnębiające wrażenie. Wiele mebli i przedmiotów nie nadawało się do już, niestety do użytku. Ściany w pokoju u pani Rozalii, przedpokoju, w kuchni i łazience pokryła gruba warstwa sadzy.

Pani Małgorzata z mężem, członkami rodziny, przyjaciółmi i znajomymi od kilkunastu dni pracują w pocie czoła.

W mieszkaniu widać już efekty ich trudu. Pokój pani Rozalii został już wymalowany, na podłodze ułożono panele. Pod ścianą ustawiono nową sofę. Wymalowane zostały też kuchnia i przedpokój. W nim stare płytki PCV zastąpiły ładne panele.

Pani Małgorzata mówi z nadzieją, że pojawiło się już światełko w tunelu.

– Chcemy zrobić do świąt wielkanocnych jak najwięcej – dodaje – W tym roku, w związku z zaistniałą sytuacją spędzimy święta, razem z mamą u rodziny. Potem czeka nas meblowanie pokoju mamy. Na razie jest łóżko. Poradzimy sobie

Z trudem poruszająca się seniorka straciła w pożarze praktycznie cały dobytek. Wszystko to, co miało dla niej jakąkolwiek wartość. Ogień bezlitośnie zniszczył balkonik, przy pomocy którego kobieta porusza się, kule i inny sprzęt rehabilitacyjny.

Może znalazłby się hojny ofiarodawca, którzy przekazałby taki sprzęt pani Rozalii. Dowiedzieliśmy się również, że potrzebne są ręczniki i pościel na zmianę.

Jeśli ktoś chciałby pomóc pani Rozalii prosimy o kontakt z redakcją portalu Sądeczanin.info – tel. 18 475 16 36, albo 475 16 35

(MACH), Fot. (MACH) 

Pożar mieszkania przy ul. Romanowskiego w Nowym Sączu










Dziękujemy za przesłanie błędu