Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
02/08/2018 - 20:30

Pitbull zabójca chodzi po osiedlu, a policja nie ma na to paragrafu?

- Co wy w ogóle możecie! Po co nam takie służby... - pełne goryczy słowa wykrzyczeli do policjantów i strażników miejskich mieszkańcy osiedla Gorzków. Po tym, jak agresywny pitbull zagryzł psa jednej z sąsiadek, a ją samą dotkliwie pokąsał, nie mogą zrozumieć dlaczego zwierzę nadal spaceruje po okolicy ze swoim właścicielem. - Boimy się i czujemy się bezradni - mówią ludzie. - Nie mamy nic do sąsiada, ale on po prostu nie panuje nad psem, który powinien stąd zniknąć.

Osiedlową świetlicę na Gorzkowie wypełniło 30 mieszkańców, którzy przyszli na spotkanie z policjantami i strażnikami miejskimi, zorganizowane przez Krystynę Witkowską, szefową Rady Osiedla Gorzków. 

Chcemy od was pomocy - mówili ludzie - bo się boimy. Co będzie, kiedy ten agresywny pitbull znowu się wyrwie i zagryzie na śmierć któreś z naszych dzieci. Jak to możliwe, że nikt, choćby na czas wyjaśnienia przez policję całej sprawy, nie zabrał  właścicielowi  tego agresywnego  psa. Jak to jest, że straż miejska łapie małe bezdomne kundle, a nie potrafi zabrać czworonożnego mordercy?

Co uczestnicy spotkania  usłyszeli od policji?  Wychodzi na to, że na takie sytuacje... nie ma odpowiedniego paragrafu.

-  Moglibyśmy psa zabrać, gdyby właściciel  źle go traktował, gdyby zwierzę było bite czy głodzone. W przeciwnym razie nie mamy do tego prawa - tłumaczyli strażnicy miejscy.

To wyjaśnienie wywołało wśród mieszkańców powszechne oburzenie.

- To co mamy robić? Ten pies nadal spaceruje ze swoim  właścicielem po osiedlu! -  W sytuacji zagrożenia należy zadzwonić pod numer alarmowy 112 - odpowiadali policjanci.

 - Dzwonić na policję? To jest cała wasza pomoc? Pies rzuci się na jakieś dziecko i wtedy mamy wykręcać numer alarmowy ? A wy przyjedziecie  jak będzie już za późno - mówili  zszokowani ludzie, którzy podkreślali przy tym wszystkim, że nie są przeciwko sąsiadowi, któremu agresywny pitbull zerwał się ze smyczy. Chcą mieć tylko pewność, że taka sytuacja się nie powtórzy.

 - Nie doszłoby do tego nieszczęścia, które dotknęło przecież dwie rodziny, gdyby pies miał porządny kaganiec. W najgorszym razie, skończyłoby się na potłuczeniach. Inna kwestia, to czy w ogóle jego opiekun jest w stanie  utrzymać go na spacerze. Próbował odciągnąć pitbulla, kiedy ten rzucił się do gardła owczarkowi sąsiadki, ale sam zasłabł. 

- Przydarzyło się nieszczęście. Chodzi nam tylko o to, żeby nie było kolejnego, jeszcze większego. Ale służby muszą tę cała sprawę mieć pod kontrolą!  Trzeba sprawdzić chociażby, czy ten pies ma nowy kaganiec  i porządną obrożę.

Mieszkańcy mówią z goryczą, że w tej sprawie mogą liczyć tylko na lokalne media.

Czytaj też Pogryzł kobietę na ul. Reguły. Dalej chodzi bez smyczy i kagańca

- Dopiero jak afera stanie się głośna, tak jak to było z psami przy ulicy Zamenhoffa, to znajdzie się jakieś rozwiązanie - mówi jeden z uczestników spotkania, Miłosz Drożdż i  podkreśla, że cała sprawa skonsolidowała mieszkańców, którzy nie zamierzają odpuszczać.

Po tragedii na przejściu dla pieszych, kiedy pod kołami samochodu zginęła nasza sąsiadka, doprowadziliśmy do tego, że zostały zamontowane tam światła. Teraz też nie odpuścimy - zapowiada Drożdż.

Na razie jednak konkretów brak. Czy policjanci  i strażnicy miejscy w całej tej sprawie  nie mogą nic zrobić - pytamy?

- Na tym etapie nie chcę tego oceniać. W tej sprawie toczy się  postępowanie karne. Sprawą zajmuje się policja i prokuratura - mówi dzielnicowy Paweł Plata.

Mieszkańcy oczekiwali konkretnej odpowiedzi, a  skończyło się bez żadnych konkretów - mówi przewodnicząca osiedla Gorzków Krystyna Witkowska, która doprowadziła do spotkania.

Ludzie  w poczuciu beznadziei kręcą głowami.

- Przyszliśmy tu i dowiedzieliśmy, że jesteśmy bezradni. Jeżeli wy mówicie, że  tego nie wolno, tego nie można, to co wy w ogóle możecie. Po co nam takie służby!

[email protected]







Dziękujemy za przesłanie błędu