Dramatyczne pożary na Sądecczyźnie. Zginęły dwie osoby. Czy tragediom można było zapobiec?
W nocy z poniedziałku na wtorek, pożar wybuchł w drewnianym domu w Siedlcach. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Niestety w środku znajdował się 58 - letni właściciel. Strażacy znaleźli zwęglone zwłoki mężczyzny, które leżały na kanapie w pobliżu pieca kaflowego.
Zobacz też Pożar w Siedlcach. W zgliszczach izby strażacy znaleźli zwęglone ciało [ZDJĘCIA]
Na kolejną tragedię nie trzeba było długo czekać. Już następnego dnia we wtorek 27 lutego, palił się dom w Skrudzinie. Pożar okazał się niewielki i został ugaszony przez świadków zdarzenia. Niestety w chwili wybuchu pożaru w budynku przebywał 60-letni właściciel. Znaleziono tam jego zwłoki. Nie udało się go uratować - już nie żył. Lekarz stwierdził zgon.
Zobacz też Kolejna tragedia. W pożarze domu w Skrudzinie spłonął mężczyzna
W środę nad ranem zapaliło się poddasze domu w Piątkowej. Gdy strażacy dotarli na miejsce okazało się, że na daszku nad balkonem znajduje się mężczyzna, który leżąc trzymał się futryny okna i zwisał z wysokości około 7,5 metra nad ziemią. Z otwartego okna wydobywał się dym. Sytuacja była bardzo poważna. Wyczerpany mężczyzna z każdą chwilą opadał z sił. Strażacy nie mogli go ściągnąć od strony poddasza, ponieważ drogę blokował ogień. Wykorzystali więc drabinę i sprowadzili poszkodowanego na balkon. Mężczyzna został przekazany załodze pogotowia, która zabrała go do sądeckiego szpitala. Niestety w pożarze został ranny także strażak.
Zobacz też Pożar domu w Piątkowej. Mężczyzna wisiał siedem mertów nad ziemią oczekując na pomoc
- To nie przy wielkich pożarach giną ludzie. Zarówno w Siedlcach, jak i w Skrudzinie pożary były niewielkie. Jeden i drugi budynek udało się uratować i gdybyśmy tam teraz pojechali, to moglibyśmy nawet nie zauważyć, że był pożar, a jednak zginęli tam ludzie - wyjaśnia st. bryg. Paweł Motyka, zastępca Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.
RG [email protected] Fot. RG/PSP Nowy Sącz