Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
03/05/2017 - 06:35

Tu ludzie dadzą się pokroić za Pana Boga

Mówi, że słowo „fenomen” oznacza wyjątkowe zjawisko, do pewnego stopnia wytłumaczalne, ale też odsyłające do tajemnicy. Jednak godzi się na to słowo w odniesieniu do sądeckiej religijności, bo tu ludzie dadzą się „pokroić” za Pana Boga?

Z księdzem Jerzym Jurkiewiczem - proboszczem parafii św. Małgorzaty - rozmawiają Agnieszka Michalik i Tomasz Kowalski.

Czy można mówić o pewnym fenomenie głębokiej wiary na Sądecczyźnie? To tu są pełne kościoły, to tu najwięcej jest powołań kapłańskich, to tu ludzie tłumnie przystępują do spowiedzi i do Komunii. Niezmiennie zadziwia to tych, którzy tu przyjeżdżają z innych rejonów Polski…

Kiedy przyjechałem do Nowego Sącza trzy lata temu, sam na początku byłem zaskoczony niektórymi sytuacjami. Nikt wówczas nie kojarzył mnie jeszcze jako proboszcza parafii św. Małgorzaty. Na ulicach byłem dla przechodniów anonimowym duchownym. Mimo to nieznani ludzie - młodsi i starsi - pozdrawiali mnie Bożym imieniem. To nie wszędzie spotykana praktyka.

Musi ksiądz przyznać, że takie właśnie zachowanie dowodzi silnego poczucia religijnej tożsamości. Z czego to wynika?

Przywiązanie do wiary w ogóle jest typowe dla południowej części naszego kraju, w szczególności dla Małopolski. Wynika to z tradycyjnego, katolickiego wychowania i tradycji rodzin wielopokoleniowych. Zakorzenianie w wiarę zaczyna się od najmłodszych lat. W późniejszym okresie trudno u młodego człowieka wykształcić nawyk modlitwy czy chodzenia do kościoła, jeśli nie wyniesie tego z domu. To pozostaje w człowieku, jeśli nawet potem się gdzieś pogubi.

Można jednak spotkać się z opinią, że owa religijność nie tylko Sądecczyzny, ale w ogóle diecezji tarnowskiej, została przyobleczona w stereotyp dominującej tu „wiary prostaczków”, tej bez hamletyzowania i zbędnego intelektualizowania. Mówimy tu o „ewangelicznych prostaczkach”…

Myślę, że jeśli nawet ktoś ma takie przekonanie, choć wolałbym użyć określenia „prosta wiara”, to jest ono z gruntu fałszywe. Bo czy pojmowanie wiary w ten sposób wyklucza jej zgłębianie, zadawanie pytań? Czasem ludzie prości mają o wiele głębsze przeżycia duchowe niż tak zwani  intelektualiści.

Intelektualiści mają skłonność do niepotrzebnego „dzielenia włosa na czworo”?

Byłbym bardzo ostrożny w dzieleniu wierzących na intelektualistów i ludzi prostych, które wartościuje jednych wobec drugich czy kosztem drugich. W naszych czasach ludzie bardzo dużo wiedzą, pytają i dociekają bez względu na rodzaj czy stopień wykształcenia. W chrześcijaństwie zawsze pozostanie ważna formuła wyrażona przez św. Anzelma, a wyrastająca z całej tradycji augustiańskiej: „Fides quaerens intellectum – wiara szukająca zrozumienia”. To jest również obraz wiary Abrahama, ojca wszystkich wierzących, który wyruszył w nieznane, zaufawszy Bożej obietnicy. Jako dzieci Abrahama, dopóki żyjemy, ciągle szukamy, aż dojdziemy – w innym świecie – do poznania twarzą w twarz.

rozmawiali Agnieszka Michalik i Tomasz Kowalski

Tekst pochodzi z miesięcznika 'Sądeczanin". Pełną wersję wywiadu znajdziesz w kwietniowym wydaniu miesięcznika. Tylko w kwietniowym "Sądeczaninie o buncie, policji i narkotykach, początkach Arkadio w 2008 roku, o zakazach i nakazach, o tym jak ciągnąć Boga za nogi..

Przeczytaj też Nowe czasy, nowe grzechy? Współczesność wkradła się do konfesjonałów







Dziękujemy za przesłanie błędu