Wolontariusze Sądeczanina: wspaniali, młodzi duchem, aktywni
Mają lat -dziesiąt, -dzieści i -naście. Łączy ich jedno. Są wolontariuszami, którzy wzięli na siebie bezinteresowną pomoc przy organizacji kolejnego już Zjazdu Sądeczan. Dziś spotkali się z Zygmuntem Berychowskim, inicjatorem i głównym mózgiem dorocznego przedsięwzięcia, który dziękował wolontariuszom za ich pracę.
- Nigdy nie przypuszczałem, że wolontariusze, którzy będą wspomagać Fundację Sądecką w organizacji Zjazdu Sądeczan będą starsi ode mnie - mówił Berdychowski do tłumnie przybyłych na spotkanie członków „Klubu Szalonych Emerytów”, którzy w tym roku byli ogromnym wsparciem logistycznym imprezy. - Cieszę się, że tyle starszych osób zechciało się włączyć w nasza imprezę.
- Ależ my czujemy się młodo - zauważyli z werwą emeryci. - No i mamy dużo czasu. Ta praca sprawiła nam przyjemność, choć dopiero jako wolontariusze dostrzegliśmy jakiego ogromu pracy wymaga zorganizowanie takiej imprezy.
Wśród wolontariuszy, choć w mniejszości, znaleźli się także ludzie młodzi. Maciej Liszka student mechatroniki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej i Grzegorz Bugajski, uczeń sądeckiego „elektryka” przy organizacji imprezy pomagają już drugi rok z rzędu.
- Naprawdę warto być wolontariuszem. To nie tylko pomaga budować relacje z innymi, ale także sprzyja poznawaniu fajnych i dobrych ludzi - mówi Grzegorz.
- Uważam, że sama idea bezinteresownej pomocy innym jest bardzo wartościowa. Jako wolontariusz mam swoje życiowe motto. Dobro zawsze do ciebie wraca. To takie zataczanie dobrego kręgu - dodaje Maciej.
Oprócz podziękowań wolontariusze otrzymali pamiątkowe dyplomy, a „Szaleni Emeryci” , którzy są zapalnymi fanami turystyki pieszej otrzymali od prezesa Berdychowskiego obietnice dofinansowania wyprawy w Bieszczady.
Agnieszka Michalik
Fot: A.M
Projekt realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego