Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
13/02/2016 - 08:40

Wędki i ryby. Dlaczego Borowska była przeciw ustawie 500 złotych na dziecko a Czerwiński wstrzymał się od głosu?

Głosowanie za lub przeciw sztandarowej, prorodzinnej ustawie Prawa i Sprawiedliwości wśród partii znajdujących się poza kręgiem władzy nie przebiegało według utartych dotąd politycznych schematów. Dyscypliny w parlamentarnych klubach nie było, pojawiły się więc zaskakujące decyzje, także wśród naszych lokalnych parlamentarzystów. Gorlicka posłanka klubu Kukiz’15Elżbieta Borowska, która pochodzi z rodziny wielodzietnej i w czasie kampanii do parlamentu podkreślała jak ważna jest polityka prorodzinna, zagłosowała przeciw. Poseł Andrzej Czerwiński z wrogiego dla PiS obozu Platformy Obywatelskiej wstrzymał się od głosu. Dlaczego zagłosowali tak, a nie inaczej?

Poseł Elżbieta Borowska pochodząca z Kobylanki koło Gorlic doskonale wie jak w Polsce żyje się rodzinie wielodzietnej. Jej rodzice wychowali piątkę dzieci. Borowska ma czterech braci. Jeszcze czasie kampanii wyborczej, między innymi podczas telewizyjnej debaty w TV Sądeczanin, kandydatka na parlamentarzystkę Ruchu Kukiz’15 podkreślała, że należy dokonać radykalnych zmian w polityce prorodzinnej. Dlaczego więc zagłosowała przeciw ustawie Prawa i Sprawiedliwości wprowadzającej program 500 plus? Czy kampanijne deklaracje nie kłócą się z decyzją o zagłosowaniu na "nie”?

W moim głosowaniu nie ma żadnej sprzeczności. W czasie kampanii akcentowałam, że kwestie związane z polityką prorodzinna są mi szczególnie bliskie, ale podkreślałam też, że państwo powinno skupić się przede wszystkim na tworzeniu mechanizmów gospodarczego rozwoju - mówi w rozmowie z portalem Sądeczanin, Elżbieta Borowska. - To jest droga do poprawy sytuacji materialnej rodzin. Pytanie, dlaczego głosowałam przeciw programowi 500 plus? Bo jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że jeśli ktoś jest w potrzebie, to trzeba mu coś dać. W ten sposób utrzymujemy ludzi, w nieporadności. W przypadku rodzin wielodzietnych, bo te przede wszystkim skorzystają na programie, o wiele lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie progresywnej ulgi podatkowej. W klubie Kukiz’15 mamy zresztą taki projekt, który zakłada, że jeśli ktoś ma jedno dziecko, może liczyć na 250 zł podatkowej ulgi, która się zwiększa gdy dzieci jest więcej.

Zdaniem Borowskiej z polskich rodzin trzeba przede wszystkim zdjąć klin podatkowy, a nie wręczać im pieniądze. Jak mówi, zmniejszenie opodatkowania to w istocie pozostawienie pieniędzy w kieszeni rodziców i poczucie, że to są ich własne pieniądze i przez nich zarobione. Źródłem zamożności jest praca. - Ludzie potrzebują wędki, a nie ryby - mówi Borowska. To niejedyne rozwiązania, z którymi posłanka klubu Kukiz’15 się nie zgadza. 

- Jeden z artykułów przegłosowanej ustawy mówi o tym , ze jeżeli te pieniądze będą wydawane niezgodnie z przeznaczonym celem, będzie je można rodzicom odebrać. To niebezpieczna pułapka. Przecież decydować o tym będzie jakiś urzędnik, który może wejść do domu i kontrolować rodzinę. Z kolei, ci którzy tych pieniędzy nie dostaną będą patrzeć krzywo na tych, którzy finansowe wsparcie otrzymali. To może konfliktować społeczeństwo. Będą donosy i uwagi typu: „masz tróję dzieci, dostajesz tysiąc złotych, to są pieniądze z moich podatków .

Borowska zwraca także uwagę na brak analizy, jakie będą koszty wprowadzonych rozwiązań dotyczące do rynku pracy.

- Jeśli ktoś, kto ma kilkoro dzieci i otrzyma od państwa pieniądze, to niewykluczone, że zrezygnuje z pracy. To, że małymi dziećmi zajmuje się matka, jest na pewno ważne, ale problem w tym, że nasz polski rynek pracy jest tak uformowany, że pozostawanie na jego aucie przez kilka lat praktycznie uniemożliwia uzyskania zatrudnienia. A koszty aktywizacji zawodowej, jakie już ponosi państwo są ogromne.  

Kolejne argumenty posłanki klubu Kukiz’15 to fakt, że opozycja nie dostała odpowiedzi o źródła finansowania programu w 2017 roku i kolejnych latach, gdy co roku trzeba będzie znaleźć w budżecie państwa ponad 23 mld zł, w ciągu 10 lat ponad 245 mld zł.

Ten ostatni argument podnosi także poseł Andrzej Czerwiński z Platformy Obywatelskiej, który podczas głosowania w sejmie prawicowego programu 500 plus nie był tak radykalny jak jego młodsza koleżanka z sejmu i regionu. Czerwiński wstrzymał się od głosu. Pytanie, czy zrobił to dlatego, że lokalny elektorat Sądecczyzny, gdzie rodzin wielodzietnych, w odróżnieniu od reszty Polski, nie brakuje, głosowania przeciw nigdy by mu nie wybaczył?

- To nie jest ukłon w stronę moich wyborców, tylko przemyślana polityka PO - odpowiada Czerwiński. - Tu już poszły konie po betonie i wiemy, że tego się już po prostu nie da odwrócić. Teraz chcemy tylko ten program urealnić, żeby był lepszy. Chodzi o to, żeby pieniądze dostało każde dziecko i żeby zapewnić finansową stabilność programu nie tylko na jeden rok. Skoro PiS przyjął taką rewolucyjną zasadę, że będzie dawał pieniądze publiczne rodzinom wielodzietnym, to tego nie będziemy stopować czy zmieniać. Jeśli na powrót dojdziemy do władzy korzystne dla rodzin rozwiązania będziemy kontynuować.

Przed głosowaniem nad projektem przemawiała premier Beata Szydło.

- Wprowadzamy program, który jest kompleksowym programem pomocy dla polskich rodzin. Najważniejszy jest ten element, o którym państwo nie chcecie mówić. To perspektywa demograficzna. Jeżeli nie podejmiemy odpowiednich działań to Polska będzie wymierać. Czy tego chcecie? — mówiła szefowa rządu.

Jakie są poselskie deklaracje dwójki lokalnych posłów z klubu Kukiz’15 i Platformy Obywatelskiej?

- Przecież nasze ugrupowanie też jest za polityką prorodzinną. Tylko w ubiegłym roku wydaliśmy na ten cel 39 mld złotych, a w ciągu ośmiu lat sprawowania rządów budowaliśmy żłobki, przedszkola, wprowadziliśmy roczny urlop rodzicielski, dwutygodniowy urlop ojcowski i 1 tys. zł dla wszystkich matek przez pierwszy rok od urodzenia dziecka - mówi poseł Andrzej Czerwiński.

- Podejmując decyzję o głosowaniu przeciw tej ustawie, glosowałam w istocie przeciw zawartych w niej licznych lukach prawnych, ale gdyby mój jeden głos miał decydować o wejściu w życie tej ustawy, to zagłosowałabym za - mówi Elżbieta Borowska. - Bo doceniam to, że wyborcza obietnica PiS, którą ta partia konsekwentnie realizuje. Co ważne olbrzymia grupa rodzin wielodzietnych zostanie wyrwana z granicy ubóstwa. Bo w Polsce rodziny wielodzietne przez 26 lat budowania demokracji i wolnego rynku pracowały na PKB, natomiast z wypracowanych dobrodziejstw w większości nie korzystały. Były marginalizowane i postrzegane jako niezaradne, bo biedne. Ten radykalny zwrot w polityce uważam za słuszny, choć nie zgadzam się z wprowadzanymi rozwiązaniami.

W piątek senat przyjął ustawę. Już w poniedziałek może ją podpisać prezydent Andrzej Duda.

Agnieszka Michalik

Fot. J.B






Dziękujemy za przesłanie błędu