Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
23/04/2016 - 12:30

Sandecja poległa z honorem. 4 tysiące kibiców na trybunach

Sandecja przegrała w piątkowy wieczór (22 kwietnia) mecz z Arką Gdynia 0:1. Przegrać z liderem tabeli 1. Ligi piłki nożnej, który ma już awans do Ekstraklasy w kieszeni, po ciężkiej, heroicznej walce to nie wstyd. Dlatego ultrasi z „młyna” zaśpiewali na koniec swoim ulubieńcom: „Nic się nie stało, Sandecja nic się nie stało!” i skandowali „Dziękujemy!” . Widowisko obejrzało ponad 4 tysięcy Sądeczan. Mecz „ustawił” w 22 minucie spotkania gol strzelony przez Dariusza Fornela po błędach defensywy Sandecji.

Pierwsza połowa należała do Arki Gdynia, ale w drugiej - Sandecja przeważała, chwilami zamykając gości w zamku hokejowym.  Biało-czarni stworzyli kilka sytuacji bramkowych, zabrakło skuteczności, najbliżej upragnionego gola był Sebastian Szczepański.  Goście bronili się nie zawsze fair. W końcówce meczu opuścił boisko Tadeusz Socha z powodu drugiej żółtej kartki za złośliwy faul.  Za chwilę żółtą kartkę zobaczył bramkarz Arki, Konrad Jałocha, za opóźnianie gry. Gdynianie za wszelką cenę chcieli „dowieźć” wynik pierwszej połowy do końca  meczu i to im się, niestety, udało. Bramkarz Konrad Jałocha, zręczna „małpa”  o wzroście koszykarza NBC, to była w piątek główna przeszkoda strzelców Sandecji. Trener Radosław Mroczkowski chodził nerwowo wzdłuż linii boiska, udzielając wskazówek swoim podopiecznym, ale na Jałochę nie było w sobotę mocnych.    

Niewiele zabrakło, żeby kibice Sandecji rozstrzygnęli przed czasem wynik spotkania. Około 70 minuty na trybunie ultrasów, od strony Kamienicy pojawił się zagadkowy kilkudziesięciometrowy transparent „Klimat niebezpieczny, jak granat bez zawleczki”, a za chwalę wszystko było jasne: trybunę zasnuł dym, wybuchały petardy. Nie pomogły apele spikera…  Na szczęście dla gospodarzy, sędzia Mirosław Górecki z Katowic udawał, że nic nie widzi. Petardy groziły dyskwalifikacją na kilka kolejek stadionu przy ul. Kilińskiego przez  PZPN.  

**

Frekwencja na meczach Sandecji to fenomen na skalę ogólnopolską, bo nigdzie indziej spotkania zespołów z zaplecza Ekstraklasy nie przyciągają tylu widzów, co w Nowym Sączu. W sobotę, na moje oko przyszło na rozświetlony jupiterami – bajkowa sceneria - stadion przy ul. Kilińskiego ponad 4 tysiące sądeczan plus setka fanów Arki. Trybuny były szczelnie wypełnione, igły nie wcisnął, dla wielu osób zabrakło miejsc siedzących. Dopingowało Sandecję wiele Sądeczanek. Na mecz przyszły dziewczyny ze swoimi chłopakami, żony z mężami. Na trybunach siedziały całe rodziny, mnóstwo dzieci, podrostków marzących karierze Lewandowskiego, no i emeryci, ci najgłośniej krzyczą.  – Szkoda chłopaków – komentowali kibice po meczu postawę piłkarzy Sandecji.   

SANDECJA NOWY SĄCZ - ARKA GDYNIA 0 : 1 (0:1)

Bramki: Dariusz Formella 21

SANDECJA: Radliński – Szarek, Cseh, Berezowskij, Słaby – Kasprzak, Baran ż – Dudzic (64 Szczepański), Trochim (53 Aleksander), Małkowski – Piszczek (72 Kuźma).

ARKA: Jałocha ż – Socha ż, cz, Marcjanik, Alan, Warcholak – Łukasiewicz, Nalepa (46 Sambea) – da Silva (76 Bożok ż), Szwoch, Formella ż – Sangoy (64 Siemaszko).

Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).

(HSZ)   

Fot. własne

Sandecja z honorem poległa z Arką Gdynia










Dziękujemy za przesłanie błędu