Lipa św. Kingi wycięta. Starały się o to klaryski ze Starego Sącza
Lipa rosła na dziedzińcu klasztoru klarysek w Starym Sączu. Drzewo miało status pomnika przyrody, ale jednocześnie od dłuższego czasu niebezpiecznie się przechylało i zaczęło zagrażać turystom i wiernym.
Siostry usiłowały je ratować podporami, bez skutku. Kilka miesięcy temu zadecydowały, że wyjścia nie ma i drzewo trzeba wyciąć. Zgodę musiała wyrazić kolejno: gmina, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i Konserwator Przyrody.
- Procedury były bardzo złożone. Drzewo poddano nawet szczegółowemu badaniu tomografem. I to właśnie zdjęcia tomograficzne przesądziły o losie lipy - dwie trzecie drzewa były całkowicie spróchniałe - tłumaczy burmistrz Jacek Lelek zapewniając, że o drzewo walczono naprawdę do końca.
Ale to nie koniec historii.
Leśnicy ze Starego Sącza już od kilku lat hodowali sadzonki z nasion zabytkowej lipy. Jest ich już około pięćset. Nasiona pierwszy raz zebrano uroczyście w 1999 roku, podczas kanonizacji św. Kingi (załączona) , która jest założycielką klasztoru klarysek i patronką miasta.
Jedna ma już pięć metrów. I ot właśnie ona zostanie zasadzona w miejsce wyciętej. Władze Starego Sącza miały nadzieję, że sadzenie drzewa uda się połączyć z uroczystościami odczytania dokumentu ze Stolicy Apostolskiej, na mocy którego św. Kinga staje się patronką miasta i premiery oratorium skomponowanego dla uczczenia tego wyjątkowego dnia (fot.) Ale według leśników trzeba z tym zaczekać do jesieni, bo latem mogłaby się nie przyjąć.
ES [email protected] Fot.: ilustracyjne