Bartkowa-Posadowa: Pożar domku musiał rzucać się w oczy. Czy ktoś coś widział?
Strażacy zostali zaalarmowani o zdarzeniu w ostatnią niedzielę nad ranem. Akcja ratownicza trwała praktycznie do świtu.
Po jej zakończeniu właściciel domku powiadomił o pożarze policję, która, jak dowiedzieliśmy się zajmuje się sprawą. Sam też próbuje dowiedzieć się czegoś o zaistniałej sytuacji na własną rękę.
- Jak mogło dojść do pożaru, skoro budynek był zamknięty – zastanawia się właściciel domku (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). – Tydzień przed tym zdarzeniem byłem na działce. Budynek przygotowałem do sezonu zimowego. Odciąłem prąd. Więc skąd pojawił się ogień? Jest to dla mnie zastanawiające.
Zobacz także: Bartkowa-Posadowa: Domek letniskowy w ogniu
Sądeczanin postawił domek trzy lata temu w Bartkowej-Posadowej na terenie, który wydzierżawił od Elektrowni Rożnów. Włożył, jak mówi, wiele pracy w to, aby powstało tam ładne miejsce do wypoczynku dla niego i jego rodziny.
- Gdy wybuch pożar był wieczór andrzejkowy – dodaje właściciel domku. – Sądzę, że w tym czasie w Bartkowej-Posadowej mogły przebywać osoby, które przyjechały nad jezioro, aby mile spędzić czas. Wiadomo, że jest już po sezonie i nie ma tylu wczasowiczów, ale może ktoś coś widział. Po drugiej stronie Bartkowej-Posadowej znajduje się Gródek n/Dunajcem. Była noc, więc to, że coś się pali rzucało się w oczy. – Zwracam się z prośbą do osób, które mogły coś widzieć o kontakt za pośrednictwem redakcji.
Ogień pochłonął praktycznie cały budynek. Z pożaru ocalała jedynie tylna ściana domku. Właściciel przyznaje, że obiekt nie był ubezpieczony
(MACH), Fot. arch. prywatne właściciela domku.