Komentarz Szewczyka: Dajmy Leśniakowi szansę!
Spokojnie, poczekajmy na książkę. Być może będzie to uczciwa rzecz, rzetelnie ukazująca zakręty życiowe Józefa, jak zmarłego premiera nazywali starzy znajomi z ulicy Zdrojowej w Nowym Sączu. Ja osobiście zanim sam nie przeczytam, to się wstrzymuję z oceną. Rzadko też polegam na cudzej opinii, dajmy Leśniakowi szansę.
Faktem jest, że osoba autora ułatwia zadanie krytykantom. Znany jest pochlebczy stosunek Leśniaka do Oleksego. To była relacja ucznia i mistrza.
Poza tym Jerzy Leśniak popełnił „Żywoty Świętych Sądeczan” , które zatytułował „101 Sądeczan” , a to nie rokuje dobrze książce o Oleksym. W tym bowiem tomiszcze obok życiorysu św. Świerada, św. Kingi i bł. Jana Papczyńskiego - mamy naturalnie życiorys św. Józefa Oleksego, a nadto m.in. św. Kazimierza Pazgana, św. Ryszarda Florka, św. Ryszarda Nowaka, św. Andrzeja Czerwińskiego etc. Tym dziełem pan Jerzy potwierdził opinię o Sądecczyźnie jako ziemi świętych i błogosławionych, choć aż 101 Sądeczan wyniesionych na ołtarze - nikt się nie spodziewał. A połowa z nich chodzi między nami, zaś im ktoś ważniejszy, mocniejszy w trywialnym znaczeniu tego słowa, tym większą aurolą otoczył go autor.
Jerzy Leśniak kilka razy obiecywał mi solidny wywiad ze swoim mentorem lecz nigdy przyrzeczenia nie dotrzymał. Nie chodziło bynajmniej o to, że się uchylałem od biesiady z Oleksym, co to, to nie. Mnie po prostu nie interesowała rozmowa o ministranturze małego Józia w sądeckiej farze i jego edukacji w małym seminarium w Tarnowie. Ja chciałem pogadać o pracy ideowo-wychowawczej dużego Józefa w Komitecie Centralnym PZPR w schyłkowych okresie PRL, o przewodniczeniu Centralnej Komisji Rewizyjnej PZPR, o skretarzowaniu partii w Białej Podlaskiej itd.
Oleksy był w samym centrum agonii nieboszczki-partii i zapewne miałby wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia o przemianie polskich bolszewików w światłych liberałów. Niewykluczone, że Leśniak coś na ten temat zanotował na serwetkach podczas obiadków spożywanych w towarzystwie swego mistrza?
Frapujący jest oczywiście wątek „Olina”, choć coraz bardziej skłaniam się do teorii, iż była to udana prowokacja służb ze Wschodu. Innymi słowy: Oleksy, owszem, był wieloletnim, wysokim funkcjonariuszem zbrodniczej partii komunistycznej, był współpracownikiem wojskowego Angenturalnego Wywiadu Operacyjnego ale szpiegiem rosyjskim po 1989 roku nie był. Być może Leśniak dowiedział się czego nowego o biesiadach Oleksego z Ałganowem i teraz nam to ujawni?
Podsumowując, czekam niecierpliwie na książkę o pierwszym sądeczaninie, który został premierem, licząc, że autor cenionej nie tylko przeze mnie „Sądeckiej Encyklopedii” mile nas zaskoczy. Oleksy zasługuje na książkę w swoim rodzinnym mieście, ale na książkę uczciwą.
Henryk Szewczyk