Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 19 marca. Imieniny: Aleksandryny, Józefa, Nicety
25/03/2019 - 07:30

Są wstępne wyniki referendum w sądeckich szkołach. Będzie strajk?

Zamiast egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasisty, strajk. Ten czarny scenariusz w Nowym Sączu i powiecie wydaje się coraz bliższy. Ze wstępnych wyników referendum przeprowadzanego przez związkowców z ZNP wynika, że większość nauczycieli zamierza wziąć udział w proteście, żeby wymusić podwyższenia płac o tysiąc złotych.

Kiedy w grudniu, w ramach ogólnopolskiego protestu, w niektórych miastach Polski żądający podwyżki pensji nauczyciele masowo szli na zwolnienia lekarskie, w sądeckich placówkach ten protest przeszedł bez echa. Teraz jest druga odsłona płacowego konfliktu. Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada strajk od 8 kwietnia aż do odwołania. Szykuje się więc oświatowy paraliż, bo zgodnie ze szkolnym kalendarzem 10 kwietnia rozpoczną się egzaminy gimnazjalne, a 15 kwietnia, te, na zakończenie ósmej klasy. Takie terminy zostały ustalone jeszcze w 2018 roku.

- Jesteśmy w sporze zbiorowym z pracodawcami – wyjaśnia Irena Żak, szefowa sądeckiego oddziału ZNP. - Przeszliśmy jego kolejne etapy czyli przedstawienie żądań, rokowania i mediacje. Teraz jesteśmy na etapie referendum. Kolejnym krokiem będzie strajk. Chcemy podniesienia wynagrodzeń dla nauczycieli i pracowników szkół o tysiąc złotych, ale to żądanie jak na razie nie zostało spełnione. 

Jakie są wstępne wyniki referendum prowadzonego w sądeckich szkołach?

- Jesteśmy jeszcze w trakcie podliczenia głosów, ale ze wstępnych danych dla Nowego Sącza wynika, to dotyczy trzydziestu jeden placówek, w których są przedstawiciele ZNP. Większość nauczycieli jest tam za strajkiem - mówi Irena Żak.

Czytaj też Nauczyciele idą na głodową wojnę o podwyżki w małopolskim kuratorium

- Podobnie jest w powiecie - podkreśla szef powiatowych struktur ZNP Roman Weydlich. Nasi związkowcy są w czterdziestu jeden szkołach.  

Czy deklaracje o przystąpieniu do strajku znajdą potwierdzenie w rzeczywistości? Nie wiadomo. Jak podkreślają sądeccy związkowcy, za udział w akcji protestacyjnej nie grozi utrata pracy, ale każdy dzień strajku oznacza utratę wynagrodzenia.

- To indywidualna decyzja każdego z pracowników. Do strajku zmusić nikogo nie można – mówi Żak.

Czy jest jeszcze nadzieja na kompromis? W Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie odbędzie się dziś nadzwyczajne posiedzenie prezydium Rady Dialogu Społecznego dotyczące kryzysu w oświacie. Stronę rządową mają reprezentować szefowa resortu edukacji Anna Zalewska oraz minister rodziny pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.

Przypomnijmy, że od 11 marca w budynku kuratorium oświaty w Krakowie akcję okupacyjną prowadzą nauczyciele z sekcji oświatowej "Solidarności". W czwartek szef Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa poinformował, że jeżeli postulaty pracowników oświaty nie zostaną uwzględnione przez rząd, to w poniedziałek nauczyciele rozpoczną protest głodowy.

Związkowcy z „Solidarności” żądają podwyżek płac o 15 procent od pierwszego stycznia 2019 roku, także wyrównania stawek za ubiegłe miesiące oraz 15 proc. od pierwszego stycznia 2020 roku. Dałoby to średni wzrost wynagrodzeń o tysiąc złotych. Oświatowa Solidarność krytykuje też wydłużony czas awansu zawodowego nauczycieli. Według nowych zasad nauczycielem kontraktowym można zostać dopiero po blisko dwóch latach, wcześniej wystarczył dziewięciomiesięczny straż.

Czytaj też Przybili na drzwiach list do premiera, protestują i czekają na podwyżki

W piątek minister edukacji Anna Zalewska zaapelowała do nauczycieli o niezakłócanie przebiegu egzaminów.

 - Centralna Komisja Egzaminacyjna jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów, w szkołach powołano już zespoły nadzorujące. Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą o to, by byli przy swoich uczniach – mówiła Zalewska.

Kilka godzin później szef ZNP Sławomir Broniarz podkreślił, że to, czy dojdzie do strajku, zależy wyłącznie od szefowej MEN. - Jeżeli pani minister mówi „opamiętajcie się”, to ja ten apel traktuję jako apel do koleżanek i kolegów w rządzie: do ministra finansów, do pana premiera, do posłów PiS, aby opamiętali się i nie doprowadzali do sytuacji, w której rzesza kilkuset tysięcy nauczycieli 8 kwietnia odmówi podjęcia pracy – powiedział szef ZNP.

[email protected] Fot. archiwum







Dziękujemy za przesłanie błędu