Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
08/12/2016 - 16:15

Co ma sikający rycerzyk do „sądeczanki”? Handzel kontra Piech na konferencji poseł Borowskiej [FILM]

Poseł Elżbieta Borowska przypuściła dziś atak na komunikacyjne wykluczenie Sądecczyzny. Zorganizowała konferencję pod hasłem „Jak uzdrowić sądecki transport”. Osią dyskusji z udziałem przedsiębiorców, samorządowców i przedsiębiorców był raport na temat komunikacyjnej zapaści naszego regionu, opracowany przez ekspertów z Klubu Jagiellońskiego, o który pokłócili się niedoszły prezydent Ludomir Handzel i wiceprezydent Wojciech Piech. W tle małej pyskówki pojawił się nawet… sikający rycerzyk.

Mimo wymiany „uprzejmości” między Handzlem i Piechem wszyscy uczestnicy konferencji byli zgodni, że brak dobrej komunikacji nie tylko sprawia, że w Nowym Sączu w ogóle nie pojawiają się inwestorzy zewnętrzni, ale także blokuje rozwój firm. Na słabym skomunikowani Sądecczyzny z centralną Małopolską tracą przede wszystkim właściciele firm transportowych, zarówno przewoźnicy towarów jak i firmy świadczące usługi w transporcie publicznym.

– Kwestia komunikacyjna dla regionu i droga, którą nazwaliśmy „sądeczanką” jest kluczowa dla rozwoju naszego regionu i w najbliższym czasie musi być zrealizowana. Jeśli ponad podziałami nie weźmiemy się za realizowanie tej inwestycji, to staniemy się kiedyś zapomnianym zakątkiem świata – mówi Jan Załubski, prezes Zet Transport i wiceprezes Sądeckiej Izby Gospodarczej.

Podstawą działalność firm transportowych jest dostępność do infrastruktury komunikacyjnej.

– Bez drogi, która zapewni nam odpowiednie parametry, nie jesteśmy w stanie konkurować na globalnym rynku. Dostępność do rynku komunikacyjnego w tak skomercjalizowanym świecie jak dziś jest kluczowa. Czas przejazdu na danym odcinku jest z punktu widzenia naszej branży podstawowym parametrem, który zapewnia jej jakąś tam ekonomikę. To kwestia ważna dla producentów, gdyż koszt wyprodukowania danego towaru i jego transport przekłada się na jego cenę finalną. Poza tym firma jest mniej konkurencyjna do tych, które mają lepszą dostępność komunikacyjną – dodaje Załubski.

Przeczytaj też: Sądeczanie chcą sądeczanki. Bo bez niej biznes gorzej się kręci

„Sądeczanka” nie zmieniłaby trasy kursowania autobusów na linii Nowy Sącz – Kraków, ale odciążyłaby drogę krajowa nr 75 od transportu ciężkiego, także od aut osobowych. Zniknęłyby korki, na które narzekają przewoźnicy i pasażerowie.

Przewoźnicy narzekają na opóźnienia, które generują im straty.

– To rzutuje na komfort wykonywania pracy przez naszych kierowców - podkreśla Kamil Wojtarowicz, prezes zarządu Voyager Transport. -  Zamiast mieć przerwę na wypoczynek, po prostu stoją w korkach na przykład w Brzesku na rondzie czy w Uszewie, albo przy wjeździe do Nowego Sącza – tu w godzinach południowych stoi cała Tarnowska. Kierowca musi odczekać swoje. To wszystko daje wymierne straty finansowe. Zniecierpliwieni pasażerowie wsiadają do aut osobowych, bo nie chcą jeździć spóźnionymi autobusami – dodaje Wojtarowicz.

W opracowanym przez Klub jagielloński raporcie dostało się też lokalnym dziennikarzom, którzy - zdaniem autorów dokumentu „powinni zrezygnować z <<biwakowych>> tematów na rzecz tych większego kalibru, jak wykluczenie transportowe”.

Z tego trendu wyłamuje się portal Sądeczanin. Info, który nie tylko o wykluczeniu komunikacyjnym Sądecczyzny pisze, ale także zainicjował akcję „sądeczanie chcą sądeczanki”. W szczególny sposób docenili to przedsiębiorcy.

 - Sądeczanie chcą „sądeczanki”? Mogę się podpisać pod waszą akcją kołami wszystkich naszych autobusów, którymi codziennie wozimy studentów do Krakowa i z powrotem.

Agnieszka Michalik, Janusz Bobrek, fot.JB

Wykluczenie transportowe Nowego Sacza, fot. Janusz Bobrek










Dziękujemy za przesłanie błędu