Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
26/10/2016 - 10:20

A w górach już jesień. Koło Grodzkie na Jaworzynie Krynickiej

A w górach już jesień. Tymi znanymi każdemu słowami można lakonicznie opisać niedzielną (23.10) wycieczkę Koła Grodzkiego z sądeckiego PTTK w Pasmo Jaworzyny Krynickiej czerwonym szlakiem z Krynicy Zdroju.

Trasa pewnie znana niejednemu mieszkańcowi Sądecczyzny, ale jakże urocza w tych jesiennych okolicznościach przyrody. Górska ścieżka przez las, ale też bardziej odkrytymi miejscami mieniła się różnokolorową paletą barw tej pory roku. Niejeden uczestnik wycieczki starał się utrwalić te chwile na kliszy swego aparatu fotograficznego.

Startujemy z centrum uzdrowiska mijając po jakimś czasie budynek grupy krynickiej GOPR, skąd właśnie „wysypało” się kilku odzianych w czerwono niebieskie polary ratowników, by za chwilę amatorzy fotografii mogli utrwalić strzelające ku niebu kopuły cerkwi prawosławnej.

W Czarnym Potoku staje przed nami spory dylemat bo drogowskazy pokazują różniące się o 15 minut czasy dotarcia na Jaworzynę Krynicką (1114m). Bez chwili wahania wybieramy krótszą opcję i pniemy się coraz wyżej ku szczytowi i ku coraz bardziej przecierającemu się i błękitniejącemu niebu zostawiając w dolinie „morze chmur”.

Pod wierzchołkiem Jaworzyny krótka przerwa przy Diabelskim Kamieniu i ważna informacja dla niewtajemniczonych, otóż znalazł się on tam upuszczony przez samego diabła, gdy kiedyś nad ranem zapiał kur.

Niestety to przysłowiowe „morze chmur” uniemożliwiło nam częściowo podziwianie z wierzchołka panoramy Beskidu Niskiego, dlatego nie wypatrzyliśmy na wschodzie charakterystycznej Lackowej (997m) opiewanej w piosence przez Wojtka Bellona.

Ale dla niektórych uczestników to i tak ważna chwila, bo z rąk samego prezesa Koła Grodzkiego otrzymali legitymacje PTTK i stali się oficjalnymi członkami tej organizacji.

Dalej maszerujemy Głównym Szlakiem Beskidzkim im. Kazimierza Sosnowskiego, bo to w końcu przedostatni etap zdobywania tego szlaku przez łazików z PTTK. Prowadzi on z Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach, ma 495,8 kilometra i  można na nim zdobywać odznaki turystyki kwalifikowanej.

Cały pomysł narodził się sześć lat temu i sukcesywnie co roku realizowany doprowadził nas do 2016 roku, by w grudniu oficjalnie zakończyć całe przejście po kilku latach. Ale to jeszcze przed nami.

Zresztą ta wycieczka była nie tylko gratką dla zdobywców GSB ale także po drodze można było „zaliczyć” pięć szczytów do Korony Beskidu Sądeckiego (wszystkich jest 35), inicjatywy wymyślonej przez sądeckie PTTK.

Gdzieś po dwóch trzecich trasy osiągamy upragnione schronisko na Hali Łabowskiej, w którym co niektórzy mogą się trochę ogrzać, bo niestety całą drogę towarzyszy nam dosyć przenikliwy wiatr. Tutaj też przy ognisku można spróbować smażyć przytaszczoną ze sobą kiełbaskę.

Jeszcze tylko godzinne zejście niebieskim szlakiem w kierunku Łabowca i kończy się kolejna niedzielna wyprawa amatorów turystyki górskiej z Nowego Sącza.

To też kolejna niedziela spędzona w miłym gronie turystycznej braci na świeżym powietrzu i kolejna okazja, by przekonać się, że nie trzeba daleko wyjeżdżać bo piękne widoki wzbogacone mieniącymi się barwami można znaleźć na szlaku w Beskidzie Sądeckim.

PS. Tego dnia, gdy komuś było mało gór, mógł jeszcze zawitać na koncert „wgórowy” z cyklu „W górach jest wszystko co kocham”.

 Natomiast wszyscy chętni do uprawiania górskich wędrówek są mile widziani na kolejnych wycieczkach organizowanych przez Koło Grodzkie PTTK.

 A więc do zobaczenia na szlaku.

Michał Kelm
Fot. Włodzimierz Godek, Katarzyna Zygmunt

A w górach już jesień. Koło Grodzkie na Jaworzynie Krynickiej










Dziękujemy za przesłanie błędu