Piotr Stach po porażce ze Stomilem: Szwankuje zimna krew
Trener pierwszoligowca z Nowego Sącza wypowiedział się po porażce jego podopiecznych w meczu ze Stomilem 1-2.
Panie trenerze nie udało się zdobyć punktów ze Stomilem, choć zabrakło bardzo niewiele.
- Wiem jak chłopaki przeżywali tę porażkę. Ale niestety, zasłużyliśmy na nią. Pierwszą bramkę można określić mianem kuriozum. Nikt z nas się tego nie spodziewał. Drugie trafienie dla gości było już wyśmienite. Strzał z rzutu wolnego Kowala w samo okienko był nie do obrony. Co ważne, my również mieliśmy swoje okazje. Niestety, w naszych szeregach szwankuje zimna krew i chłodna głowa.
W drugiej części meczu, mieliśmy przewagę, dominowaliśmy ale skończyło się, jak się skończyło. Po meczu, już na trybunach, podszedł do mnie trener Mirosław Jabłoński ze słowami „to co gracie w piłkę, to jest historia”. Odparłem, że dobra gra nie cieszy, gdy nie ma w zamian punktów. Jedno wiem na pewno, muszę wymagać większej koncentracji przy ostatnim podaniu.
Jak oceni Pan grę Armanda Elli Ken’a? Kameruńczyk w trakcie meczu zaprezentował publiczności kilka efektownych zagrań, co cenne, z korzyścią dla zespołu.
- Na pewno potrzebuje on trochę czasu ale już teraz widać, że dobrze wkomponował się w zespół. Liczę na niego, nawet bardzo. Myślę, że jego wartościowe podania przełożą się niebawem na lepszą grę zespołu. Zmiana jaką dał ten piłkarz wraz z Fałowskim sprawiła, że zaczęliśmy grać lepiej. Niestety, koniec końców zabrakło nam umiejętności.
Gdy pytaliśmy Pana przed meczem ze Stomilem, czy były wychowanek Barcelony wystąpi w sobotę, stwierdził Pan, że „na pewno nie”. Kamuflaż?
- Nie, gdyż dopiero o godzinie 15:00 przyszedł jego certyfikat. Rozmawiałem wówczas z prezesem Dankiem, który poinformował mnie, że Ken jest już zarejestrowany w PZPN. W związku pracowali chyba do 15:30 więc nam się udało. Duża w tym zasługa prezesa, który wykonał kawał dobrej roboty. Przed tym czasem nie było mowy o grze Ken’a w sobotnim meczu. My rozmawialiśmy (wywiad – przyp. red.) w piątek o godzinie trzynastej. Wcześniej, nie było go nawet w kadrze powołanych na to spotkanie.
Następny mecz zagracie w Tychach z GKS-em. Dodatkowego smaczku tej rywalizacji dodaje fakt, iż tyszanie gonią Was w tabeli. Ostatnio wygrywając z Dolcanem, zbliżyli się do Was na odległość dwóch punktów. Zatem najbliższa potyczka będzie starciem o być albo nie być na pozycji spadkowej.
- Zgadza się. Każdy z nas, trenerów i piłkarzy, zdaje sobie sprawę z tego, jaką rangę będzie miała ta potyczka. Mogę z całą stanowczością powiedzieć, że nie możemy kalkulować. Musimy wygrać dwa ostatnie mecze rundy jesiennej, by nie „zatopić” się w strefie spadkowej. Musimy wykorzystywać te sytuacje, które stwarzamy. Jesteśmy przecież bardzo dobrze przygotowani do sezonu, przede wszystkim, tak jak wspomniałem, musimy wykorzystywać te ostatnie podania!
Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. (RSZ)
- Wiem jak chłopaki przeżywali tę porażkę. Ale niestety, zasłużyliśmy na nią. Pierwszą bramkę można określić mianem kuriozum. Nikt z nas się tego nie spodziewał. Drugie trafienie dla gości było już wyśmienite. Strzał z rzutu wolnego Kowala w samo okienko był nie do obrony. Co ważne, my również mieliśmy swoje okazje. Niestety, w naszych szeregach szwankuje zimna krew i chłodna głowa.
W drugiej części meczu, mieliśmy przewagę, dominowaliśmy ale skończyło się, jak się skończyło. Po meczu, już na trybunach, podszedł do mnie trener Mirosław Jabłoński ze słowami „to co gracie w piłkę, to jest historia”. Odparłem, że dobra gra nie cieszy, gdy nie ma w zamian punktów. Jedno wiem na pewno, muszę wymagać większej koncentracji przy ostatnim podaniu.
Jak oceni Pan grę Armanda Elli Ken’a? Kameruńczyk w trakcie meczu zaprezentował publiczności kilka efektownych zagrań, co cenne, z korzyścią dla zespołu.
- Na pewno potrzebuje on trochę czasu ale już teraz widać, że dobrze wkomponował się w zespół. Liczę na niego, nawet bardzo. Myślę, że jego wartościowe podania przełożą się niebawem na lepszą grę zespołu. Zmiana jaką dał ten piłkarz wraz z Fałowskim sprawiła, że zaczęliśmy grać lepiej. Niestety, koniec końców zabrakło nam umiejętności.
Gdy pytaliśmy Pana przed meczem ze Stomilem, czy były wychowanek Barcelony wystąpi w sobotę, stwierdził Pan, że „na pewno nie”. Kamuflaż?
- Nie, gdyż dopiero o godzinie 15:00 przyszedł jego certyfikat. Rozmawiałem wówczas z prezesem Dankiem, który poinformował mnie, że Ken jest już zarejestrowany w PZPN. W związku pracowali chyba do 15:30 więc nam się udało. Duża w tym zasługa prezesa, który wykonał kawał dobrej roboty. Przed tym czasem nie było mowy o grze Ken’a w sobotnim meczu. My rozmawialiśmy (wywiad – przyp. red.) w piątek o godzinie trzynastej. Wcześniej, nie było go nawet w kadrze powołanych na to spotkanie.
Następny mecz zagracie w Tychach z GKS-em. Dodatkowego smaczku tej rywalizacji dodaje fakt, iż tyszanie gonią Was w tabeli. Ostatnio wygrywając z Dolcanem, zbliżyli się do Was na odległość dwóch punktów. Zatem najbliższa potyczka będzie starciem o być albo nie być na pozycji spadkowej.
- Zgadza się. Każdy z nas, trenerów i piłkarzy, zdaje sobie sprawę z tego, jaką rangę będzie miała ta potyczka. Mogę z całą stanowczością powiedzieć, że nie możemy kalkulować. Musimy wygrać dwa ostatnie mecze rundy jesiennej, by nie „zatopić” się w strefie spadkowej. Musimy wykorzystywać te sytuacje, które stwarzamy. Jesteśmy przecież bardzo dobrze przygotowani do sezonu, przede wszystkim, tak jak wspomniałem, musimy wykorzystywać te ostatnie podania!
Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. (RSZ)