Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
06/08/2017 - 20:45

Michał Gliwa: Przełamanie często przychodzi w najmniej spodziewanym momencie

We wszystkich meczach obecnego sezonu, bramkarz klubu z Nowego Sącza był najważniejszą postacią swojej drużyny. W remisowych starciach z Lechem Poznań i Arką Gdynia czy przy porażce z Legią Warszawa, wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą gola. Dzisiaj był na posterunku, ale to formacja ofensywna przejęła jego dotychczasową, kluczową rolę.

- Niedawno w rozmowie ze znajomym powiedziałem, że przełamanie często przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. Długo pracowaliśmy na bramki i fajnie, że one w końcu wpadły. Chwała chłopakom, ponieważ dzisiaj zdobyli ich aż trzy. Za nami cztery kolejki, w których mierzyliśmy się z pucharowiczami i możemy być zadowoleni - wyjaśnił Gliwa. 

- Oczywiście jest lekki niedosyt po potyczce z Legią, każdy jednak zna okoliczności tego spotkania. Naturalnie wiedzieliśmy, że w Białymstoku czeka nas ciężka przeprawa. Nastawiałem się na mnóstwo pracy i faktycznie tak też było. Szkoda, że nie zagrałem "na zero" z tyłu. Mam materiał do analizy, z którego mogę wyciągnąć jakieś wnioski, ponieważ dostaliśmy gola ze stałego fragmentu gry - dodał bramkarz tegorocznego beniaminka rozgrywek LOTTO Ekstraklasy.

- Nas podbudowuje nie tylko wygrana, ale również niezła gra. W pierwszej połowie potrafiliśmy postawić się gospodarzom, wyprowadziliśmy kilka groźnych kontr i przede wszystkim mądrze się broniliśmy. Naszej wygranej smaczku dodaje fakt, że jesteśmy pierwszym ligowym zespołem, który w tym roku wygrał przy Słonecznej. Wcześniej tej sztuki nie dokonały m.in. Legia Warszawa, Lech Poznań czy Wisła Kraków - zakończył podsumowanie meczu Michał Gliwa, bramkarz Sandecji.

Michał Śmierciak ([email protected]). Fot. Jagiellonia Białystok







Dziękujemy za przesłanie błędu