Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
19/12/2018 - 00:40

"Chyba za bardzo się chwalę..." Robert Faron triumfator Grand Prix Malopolski

Robert Faron, 44-letni biegacz z Zalesia koło Limanowej, jest jak wino: im starszy, tym lepszy. W kończącym się roku zawodnik Salco Garmin Teamu osiągnął sukcesy takie, jakich nie miał jeszcze nigdy: wygrał aż 4 klasyfikacje generalne dużych cykli biegowych! Co więcej, różnorodność tych seryjnych biegów świadczy o ogromnej wszechstronności Farona. Sezon życia?

– Biorąc pod uwagę wspomniane osiągnięcia - na pewno tak – mówi Robert Faron, z którym rozmawiałem po ostatnim starcie w sezonie, Garmin Ultra Race Trójmiasto w Gdańsku. Biegał nad morzem pierwszy raz w życiu, co nie przeszkodziło mu triumfować na dystansie 52 km.

Nad morzem też można pohasać po gór(k)ach. Garmin Ultra Race Trójmiasto po raz 1

– Wygrałem 4 cykle trwające przez pełny sezon, co świadczy o tym, że cały rok byłem w dobrej formie – cieszy się małopolski biegacz. Przede wszystkim zwyciężyłem w klasyfikacji „Najlepszy Góral” Ligi Festiwalu Biegów, której finał był na Festiwalu w Krynicy (Robert przypieczętował sukces w cyklu czwartym miejscem w Biegu 7 Dolin 100 km – red.). To dla mnie szczególne osiągnięcie, bo nigdy wcześniej nie zdobyłem tego tytułu.

Potem, wygrałem po raz trzeci cykl Pucharu Polski Skyrunning, To dla odmiany bieganie wysokogórskie, długie dystanse o dużej skali trudności.

Bardzo ważny jest dla mnie drugi już triumf w Lidze Biegów Górskich. Mnóstwo imprez przez cały rok, nie można było pozwolić sobie na wpadki.

No i na koniec roku zwyciężyłem w Grand Prix Małopolski w biegach ulicznych, cyklu grupującym  biegi asfaltowe w całym regionie, niektóre o charakterystyce górskiej.

– Oficjalne podsumowanie i dekoracja najlepszych zawodników Grand Prix Małopolski, którego Fundacja Festiwal Biegów jest współorganizatorem, odbędzie się po Biegu Sylwestrowym w Gorlicach, 31 grudnia. Wystartujesz tam?

– Tak, pobiegnę „dyszkę”, wypada, żeby laureat stanął na starcie (uśmiech). Na pewno nie będę się ścigał o życiówkę, bo to nie okres po temu, zresztą jest trochę młodszych, szybszych ode mnie chłopaków. Ale przynajmniej w kategorii wiekowej coś tam spróbuję zwojować.

Grand Prix Małopolski 2018 - podsumowanie cyklu tradycyjnie w Gorlicach 31 grudnia

– No to sezon miałeś rzeczywiście rewelacyjny!

– Był bardzo udany, chociaż… może zabrakło wisienki na torcie, czyli udanego startu za granicą. Mam małe dzieci, trudno mi wyjeżdżać na dłużej, na dodatek termin Mistrzostw Świata ultra skyrunning wypadł tuż po Biegu 7 Dolin 100 km na Festiwalu Biegowym w Krynicy, którego nie  mogłem odpuścić. Miałem powołanie na zawody w Szkocji, ale przeprosiłem i zrezygnowałem z wyjazdu. W przyszłości chcę jednak jeszcze coś osiągnąć na świecie, być chociaż w najlepszej dziesiątce mistrzostw w ultra skyrunningu. Marzy mi się mocna rywalizacja z najlepszymi w wysokich górach. Stać mnie na dobry wynik, przecież w ubiegłym roku we francuskim Val d’Isere zabrakło mi zaledwie 2 sekund do czołowej „dychy”! Byłem jedenasty, ale gdybym w swoim stylu trzykrotnie nie pobłądził na trasie, mogłem zająć, realnie patrząc, nawet ósme miejsce! To była bardzo trudna trasa, najwyższy szczyt miał 3600 m n.p.m., a mnie odpowiadają takie wysokości. I czuję, że stać mnie na dobry wynik, zwłaszcza, że udaje mi się unikać kontuzji, a w związku z tym przerw w treningach i startach na leczenie.

– Sezon biegowy za nami, więc Robert Faron tradycyjnie zawiesza buty trailowe na kołku i… przesiada się na biegówki. Narty to Twoja druga sportowa miłość, tak samo chyba wielka, jak bieganie?

– Tak, choć trochę mi aura pokrzyżowała szyki. Ledwie zdążyłem zrobić kilka treningów na biegóweczkach, przyszła odwilż i śnieg zjechał, zostało mi tylko sztuczne naśnieżanie w Ptaszkowej koło Nowego Sącza, tam mogłem troszkę pokręcić na nartach.

– Niespełna rok temu po Zimowym Maratonie Bieszczadzkim w końcu stycznia powiedziałeś mi, że na czas zimy kompletnie przestajesz biegać, liczą się dla Ciebie tylko narty. Teraz też tak będzie?

– Tak było rzeczywiście, przez całą zimę nie trenowałem biegania, wystartowałem tylko w 2-3 biegach, a resztę czasu spędziłem na nartach. I top było dobre: nogi odpoczęły od biegania, nie było wprawdzie początkowo szybkości, ale za to wytrzymałość z „biegówek” miała przełożenie na późniejszą formę biegową.

– Polecasz zatem biegaczom-amatorom narciarstwo biegowe jako trening uzupełniający w okresie zimowym?

– Jak najbardziej. Narciarstwo jest sportem słusznym, bo uzupełnia nie tylko wytrzymałość, ale i sprawność ogólną, wzmacnia siłowo górne partie ciała, obręcz barkową, ramiona, cały korpus. A jednocześnie jest odciążeniem dla nóg, katowanych przez resztę roku na treningach i startach biegowych. Nogi odpoczywają, a góra już pracuje – narciarstwo biegowe to bardzo fajne, godne polecenia uzupełnienie treningu biegacza.

– Pół żartem, pół serio pomyślałem sobie, że to wzmocnienie górnych partii ciała bardzo by Ci się przydało w… tower runningu, czyli biegach po schodach. To jeszcze w Twojej karierze nie było grane!

– Próbowałem w sportowym życiu bardzo różnych rzeczy, był przecież jeszcze także nordic walking, nartorolki, czyli letnie narciarstwo biegowe, w których 2 razy zdobyłem Puchar Polski, ale schody? O, nie! To na pewno nie dla mnie! Za krótki czas trwania wysiłku, nie namówisz mnie. Schody odpadają!

– Wspomniałeś wcześniej o gromadce dzieci, którymi się szczycisz. Jesteś znany z tego, że na większości zawodów pojawiasz się ze swoim stadkiem, które jest tak żywe, że błyskawicznie opanowuje „przestrzeń publiczną”, a potem staje z Tobą na podium i odbiera nagrody dla taty.

– Nie tylko dla taty, swoje również! Mam czwóreczkę dzieci, ale najstarszego syna już ze sobą nie zabieram, jest prawie taki jak ja i byśmy się razem na podium nie zmieścili (śmiech). Trenujemy sobie, sami też startują w konkurencjach dla dzieci, których nie brakuje teraz na „dorosłych” imprezach. Razem wyjeżdżamy, aktywnie wypoczywamy, mają od taty „zaszczepienie” i garną się do sportu.

– A nazwisko „Faron” coraz częściej pojawia się na czołowych miejscach, nie tylko z imieniem „Robert”.

– Pojawia się, ale jeszcze za wcześnie, żeby chwalić, niech pracują, czerpią z tego radość i rozwijają się harmonijnie. To jest najważniejsze.

– Ale powiedz nam o nich coś więcej, proszę…

– Wszystkie moje dzieci biegają. Najmłodsza, 7-letnia Helenka właśnie wygrała ostatni bieg sezonu. Tomuś ma 8 lat, a Szymon 9 i też już zwyciężył w kilku biegach. Najstarszy, Bartłomiej, jest 14-latkiem i jest teraz na etapie przejścia z biegania do sportów walki, które zresztą ja też kiedyś uprawiałem. Bardziej się garnie do karate niż do sportów wytrzymałościowych.

– Widać, że sport to w rodzinie Faronów jedna z najistotniejszych rzeczy.

– Nie da się ukryć, a jeszcze nie powiedziałem o moim Tacie, który przechodzi do kategorii wiekowej 70+ i tam wszystkim pokaże! (śmiech).Właśnie wygrał tę klasyfikację w Pucharze Polski w biegach narciarskich w Kościelisku!

– W takim razie wszystkim Faronom, od najstarszego Dziadka Piotra do najmłodszej Helenki, życzymy w roku 2019 samych sukcesów!

– Dziękuję bardzo, mam nadzieję, że się spełni. Milo było porozmawiać, choć… mam wrażenie, że chyba za bardzo się chwaliłem (śmiech).

rozmawiał Piotr Falkowski








Dziękujemy za przesłanie błędu