Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 19 marca. Imieniny: Aleksandryny, Józefa, Nicety
13/06/2018 - 10:30

Wszyscy mówią, że się nie da? Ryszard Florek kupił pontony do mostu pontonowego

Wiadomość, że chce zbudować most pontonowy na Dunajcu, w miejsce mostu heleńskiego, rozeszła się po Nowym Sączu lotem błyskawicy. I na tym się skończyło, bo fachowcy orzekli, że na górskiej rzece takiej przeprawy zrobić się nie da. On jednak mówi, że to możliwe zastosowaniem hybrydowej konstrukcji, którą sam wymyślił.

Z prezesem Fakro Ryszardem Florkiem rozmawia Jagienka Michalik

Nie będzie mostu pontonowego, który chciał pan budować. Być może będzie tymczasowy, budowany przez wojsko z gotowych elementów.  Myśli pan, że jest w ogóle sens stawiania takiej przeprawy, zważywszy na czas, jaki zajmuje uzyskanie wszystkich pozwoleń?
- Moim zdaniem jest na to za późno, bo  instytucje okopały się w przepisach i terminach. W najlepszym układzie dałoby się go zrobić za cztery, pięć miesięcy. Most heleński, wedle zapowiedzi,  ma być gotowy za pół roku.  Z ekonomicznego punktu widzenia już  nie ma sensu stawiać tymczasowej przeprawy. Z informacji przekazanej przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska wynika, że potrzeba trzech miesięcy na decyzję środowiskową, potem dwa miesiące na decyzje Wód Polskich. Ze względu na urzędnicze procedury, temat stał się nieaktualny.

Most pontonowy pan sobie odpuścił, ale i tak wszyscy zachodzą w głową, co to za hybrydę pan wymyślił.
- Miałem już projekt i koncepcję. Nawet kupiłem kilka pontonów, żeby móc sprawdzić, czy ten pomysł da się zrealizować.

Naprawdę? Kupił pan pontony?
- Naprawdę. Są u nas w firmie na placu. Jak ja coś mówię, to potem sprawdzam, czy da się to zrobić, czy nie.

I co panu z tego sprawdzania wyszło?
- Razem z moimi inżynierami patrzyliśmy, jak takie pontony są skonstruowane. Sprawdzaliśmy, jak można je ze sobą połączyć i jak je wzmocnić, żeby zbudować most hybrydowy. Bo problem polega na tym, że typowy most pontonowy musi mieć zawsze wodę pod dnem. Nasz projekt zakładał, że w miejscu, gdzie woda zawsze jest, choćby na minimalnym poziomie, miały być typowe pontony wojskowe, które byłyby połączone z tymi tradycyjnymi.  W sytuacji, gdyby poziom wody byłby wysoki, most - oczywiście zakotwiony odpowiednio grubymi linami - unosiłby się na powierzchni wody.

Te wzmocnione pontony byłyby przygotowane na niski poziom Dunajca?  
- Kiedy poziom wody opada, koryto jest węższe. Wtedy pontony oparłyby się na kamieniach i na żwirze. Ich wzmocniona konstrukcja by to wytrzymała. Przegubowe połączenie pontonów niwelowałoby różnice w poziomie wody.

No, ale pomysł został tylko w pana głowie. Inni orzekli, że się nie da.
- Według mnie i naszych konstruktorów można to było zrobić, ale ktoś się tego boi. Wszyscy powtarzali, że trzeba mieć respekt przed  Dunajcem, który jest nieprzewidywalny i wszystko może się zdarzyć.

Mówili tak urzędnicy, którzy  muszą się liczyć z konsekwencjami wydawanych przez siebie decyzji.  
- Ja rozumiem, że urzędnicy  boją się ryzyka,  ale ludzie stoją w korkach, a z tego powodu Sądecczyzna traci miliony. Może wartałoby dołożyć sił i starań, żeby bardziej tolerancyjnie popatrzeć na te wszystkie przepisy. Ale urzędnicy się boją. I wyszła nasza polska rzeczywistość. Myślę, że w Niemczech czy Austrii nie byłoby problemu z postawieniem takiego mostu.  

Może pana pomysł był zbyt innowacyjny, niesprawdzony…
- Pewnie tak. Mam na swoim koncie czterdzieści wynalazków, to w razie czego mogę mieć patent mostowy (śmiech). Ale nie ustaję w pomysłach, jak zaradzić komunikacyjnym problemom Nowego Sącza. Szykujemy inne rozwiązanie na zlikwidowanie korków na Węgierskiej.

Nie ma pan dość? Co pan znowu wymyślił !
- Jak będzie bliżej realizacji tego pomysłu, to wszystko pani powiem.

Może uchyli pan choć rąbka tajemnicy?
- Nie chcę żeby to zostało wcześniej rozdmuchane przez media.

To niech pan chociaż zdradzi, w którą stronę pan pójdzie.
- Nic pani teraz ze mnie nie wyciśnie. Powiem tylko tyle, że też trzeba wykazać trochę dobrej woli w spojrzeniu na przepisy, bo samą robotę można wykonać w jeden miesiąc. Czy się uda, nie wiadomo. U nas w Polsce potrzeba roku na rozmaite uzgodnienia.  I w tym tkwi problem.  

[email protected]







Dziękujemy za przesłanie błędu