Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
03/01/2015 - 19:25

Weekendowy wywiad. Rzecznik prasowy Sandecji: Do wszystkiego można się przyzwyczaić

Co tydzień w sobotę cykl "weekendowy wywiad". Rozmowa ze sportowcem i "człowiekiem sportu" Sądecczyzny i okolic. Piłka nożna, koszykówka, siatkówka i inne. Dzisiaj rozmawiamy z rzecznikiem prasowym piłkarskiej Sandecji Nowy Sącz Michałem Śmierciakiem.
W skrócie. Rzecznik to…
- Mówiąc w bardzo prosty sposób jest to łącznik pomiędzy klubem, a mediami.

Rozbudujmy pytania. Jak to się właściwie stało, że zostałeś rzecznikiem prasowym?
- Zwolniło się miejsce na tym stanowisku (grudzień 2012 roku – przyp. red.), a ja akurat zajmowałem się pisaniem o sporcie i byłem w częstym kontakcie z przedstawicielami klubu, więc zostałem zaproszony na rozmowy z zarządem. Zaproponowano mi przejęcie tych obowiązków i chętnie przystałem na nowe zawodowe wyzwanie.

Czy rzecznik powienien być kibicem klubu, w którym pracuje?
- Myślę, że nie ma innej opcji w tej kwestii! (śmiech)

Praca w Sandecji była Twoim debiutem na tym poletku?
- Tak. Nigdy wcześniej nie pracowałem jako rzecznik prasowy.

Zanim zostałeś rzecznikiem, nie myślałeś jednak o dziennikarstwie? 
- Nie wiem czy można było mnie nazwać dziennikarzem, ale współpracowałem z mediami sportowymi. Pisałem zarówno dla lokalnej prasy, jak i redakcji ogólnopolskiej, więc miałem okazję zdobyć trochę doświadczenia w tym temacie.

Jak współpracuje się z nowosądeckimi mediami?
- Akurat jeśli chodzi o media nowosądeckie, to współpraca układa się prawidłowo. W naszym mieście środowisko dziennikarzy sportowych jest bardzo wąskie, właściwie tylko kilka osób zajmuje się tym tematem i dlatego wszyscy się dobrze znamy, łączą nas relacje bardziej koleżeńskie niż formalne, a to często ułatwia komunikację.

Jakie cechy powinien mieć w sobie rzecznik, by funkcjonować profesjonalnie?
-Najważniejszą cechą według mnie jest umiejętność poskromienia stresu, który w tej pracy jest właściwie nieodłączny. Kiedy potrafisz sobie z tym poradzić, panujesz nad swoimi emocjami i zachowujesz spokój, to resztę już jakoś poukładasz.

Wzorujesz się na innych kolegach po fachu, bądź posiadasz może wzorce spoza branży?
- Specyfika pracy rzecznika prasowego oparta jest na pewnych ogólnie przyjętych ramach. Oczywiście wiele zależy od tego w jakim klubie pracujesz, ponieważ to przekłada się na skalę i intensywność pewnych działań, ale są też kwestie uniwersalne. Organizacja konferencji prasowych, przygotowywanie komunikatów oraz oświadczeń, skoordynowanie tzw. dnia meczowego, to wszystko opiera się raczej na standardowych założeniach. Dlatego wielu rzeczników prasowych działa w tym zakresie podobnie, a różnice pojawiają się dopiero przy konkretnych sytuacjach spoza szablonu, co zazwyczaj wiąże się z rozwiązywaniem nagłych problemów. Czasami konsultacja jest potrzebna i mnie również zdarza się wtedy rozmawiać z kolegami pracującymi w ekstraklasie, aby zaczerpnąć trochę z ich doświadczenia.

Mówi się, że będąc rzecznikiem „lepiej czasami wyłączyć telefon”. Ile w tym prawdy?
- Takie myśli się pojawiają, kiedy jesteś już wykończony po przeprowadzeniu kilkudziesięciu rozmów na ten sam temat i właściwie w kółko, powtarzaniu dokładnie tego samego do różnych mediów. Wtedy zmęczenie podsuwa różne pomysły do głowy, ale generalnie to nie ma większego sensu, bo dziennikarze muszą przecież zdobyć informację i wykonać swoją pracę. Dzisiaj telefon nie jest jedynym źródłem kontaktu, a coraz więcej używa się Facebook’a czy Twitter’a. Dlatego często zdarza się prowadzić kilka rozmów niemal równocześnie – tak było na przykład kiedy kontrakt z naszym klubem podpisał Armand Ella Ken. Dużo się wtedy działo.

Rodzina cierpi?
- Właściwie to do wszystkiego można się przyzwyczaić i wiele zależy od zorganizowania sobie czasu pracy oraz podejścia do obowiązków, ale chyba najbardziej doskwierają telefony i wiadomości o dziwnych porach. Niejednokrotnie późnym wieczorem, dziennikarze potrzebują jeszcze jakichś informacji na rano.

Ile razy dziennie dzwoni Twój telefon?
- Kiedy dzieją się takie rzeczy jak głośny transfer, choćby w przypadku wspomnianego Elli Ken’a lub kontrowersje, kiedy mieliśmy awanturę w szatni pomiędzy zawodnikiem, a trenerem, to właściwie z jednej rozmowy przechodzi się w drugą i tak przez cały dzień. Są także zwyczajowe momenty wzmożonego kontaktu z dziennikarzami, to wiąże się najczęściej z okresem przygotowawczym lub zmianami personalnymi. Standardowo, w zwykłym tygodniu przed meczem jest dużo spokojniej.

Najzabawniejsza historia związana z byciem rzecznikiem?
-Sporo zabawnych historii pojawia się w codziennej pracy, właściwie ciężko je wszystkie zliczyć lub spamiętać, co wynika z dobrej atmosfery wewnątrz klubu. Głównie są to jakieś żarty sytuacyjne, które w środowisku piłkarskim są bardzo częste, stąd też trudno później przeistoczyć je w przytaczane opowiastki.

Towarzyszysz prezesowi, czy dyrektorowi w różnorakich rozmowach. Ile czasu spędzasz zwykle w klubie?
- Trudno nakreślić jakąś stałą ilość godzin spędzonych w biurach klubu, bo moja codzienna praca niejednokrotnie wymaga odbywania licznych spotkań czy wyjazdów służbowych. W klubie pracuje tylko kilka osób, działań związanych z codziennym funkcjonowaniem jest dużo i jakoś się dzielimy obowiązkami. Dlatego ja nie jestem tylko rzecznikiem prasowym zajmując się przypisaną do tego stanowiska listą zadań, ale bardzo często wspieram zarząd klubu w sytuacjach nie związanych z mediami.

Z tego co zaobserwowałem, pracujesz z pasją. Inaczej chyba ciężko byłoby wytrzymać?
- Lubię swoją pracę. Specyfika moich obowiązków służbowych nie pozwala się nudzić, zazwyczaj dużo się wokół mnie dzieje a to sprawia, że pozytywnie podchodzę do czekających mnie działań czy nawet pojawiających się problemów.

Pytanie, które zainteresuje ludzi chcących spróbować tego zawodu. Dlaczego warto być rzecznikiem?
- Bo ta praca na co dzień serwuje sporo pozytywnych emocji i jak już mówiłem nie pozwala się nudzić, a to chyba ważne aby nie było monotonii.

A czy są tzw. trudne momenty?
- W każdym zawodzie czy miejscu pracy zdarzają się chwile pozytywne, jak i negatywne. To zupełnie normalne, że musimy pokonywać problemy raz mniejsze, a innym razem większe, ale najważniejsze to umieć sobie z tym jakoś radzić.

Masz jakieś życzenia dla samego siebie na 2015 rok?
- Zapewne tak jak większość ludzi, życzę sobie, aby nie zabrakło mi zdrowia, bo to jest w życiu bardzo ważne. Resztę spraw można sobie jakoś próbować układać czy modyfikować i na to mam już pewien pomysł. Chciałbym też, abyśmy mogli w 2015 roku cieszyć się z dobrych wyników osiąganych przez naszą Sandecję.

Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. (RSZ); Sandecja

Wcześniejsze rozmowy:

Sebastian Leszczak
Paulina Masna
Łukasz Grzeszczyk
Paweł Cieślicki
Marek Wójtowicz
Łukasz Mężyk








Dziękujemy za przesłanie błędu