Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
06/01/2018 - 16:45

Nowoczesna przygotowuje się do wyborów samorządowych na Sądecczyźnie

Zbliżają się wybory samorządowe. Nowy Sącz od dawna zdominowany jest politycznie przez Prawo i Sprawiedliwość. Jedyną opozycją jest Platforma Obywatelska. Czy swoje miejsce znajdzie tutaj Nowoczesna? Rozmawialiśmy o tym z posłem Jerzym Meysztowiczem.

Nastąpiły spore zmiany w centralnych władzach Nowoczesnej. Stanowisko stracił dotychczasowy lider. Dlaczego tak się stało i co to oznacza?

Jerzy Meysztowicz: Po dwóch latach okazało się, że doszło do stagnacji. Zastanawialiśmy się, zarówno posłowie, członkowie partii i sympatycy, co zmienić aby odzyskać poparcie, jakie było na początku. Były sugestie, że ugrupowanie zbyt mocno kojarzyła się z jedną osobą, Ryszardem Petru. Był założycielem, niekwestionowanym liderem, przywódcą. Po dwóch latach okazało się również, że miał on doskonałą rękę w zapraszaniu ludzi do współpracy. Krótko trwało i stali się oni skutecznymi politykami.

Kasia Lubnauer, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Asia Scheuring-Wielgus. Są liderkami partii, która teraz nie kojarzy się tylko z jedną osobą, a właśnie grupą dobrych polityków. Doszło do sytuacji, w której w demokratycznych wyborach został zmieniony przywódca. Jakie będą efekty? Trzeba poczekać. Kluczowe jest odzyskanie poparcia na stałym poziomie kilkunastu procent, kiedyś mieliśmy nawet 24.

Nie zmieniamy stosunku do PiS. Jesteśmy w opozycji, tak będziemy dalej działać. Ryszard Petru nadal jest członkiem zarządu, koncentruje się na gospodarce. Powinien stworzyć plan alternatywny, do tego jaki przedstawił premier Morawiecki. Trzeba pokazać, że on nic nie zmienia, bo to co obserwujemy nie jest wynikiem pracy rządu a koniunktury w Europie. Trzeba długofalowego rozwoju.

Nowy Sącz to bardzo mocny obóz PiS-u. Nowoczesna z pewnością nie będzie miała tutaj łatwo.

- Działamy również w Nowym Sączu. Mam tutaj biuro poselskie, mamy również działające struktury. Jestem pod wrażeniem tego, jak dużo młodych ludzi się zaangażowało w Nowoczesnej. Mówiliśmy o przetasowaniach w naszej partii, ale można stwierdzić, że Nowy Sącz czeka burza związana z sytuacją senatora Koguta. Wiadomo, były tutaj w PiS-ie trzy obozy, które się lokalnie ścierały. Zobaczymy jak to będzie teraz wyglądało, w tym mateczniku Prawa i Sprawiedliwości.

Młodzi ludzie może docenią to, co zostało zrobione po 89 roku. Działania PiS-u prowadzą do naszej izolacji w Unii Europejskiej i nie są to bezpodstawne oceny. Prawdopodobnie, jak skończą się środki unijne dla Polski, to partia rządząca będzie chciała opuścić Unię. Obawy są bardzo poważne. Młodzi ludzie nie pamiętają czasów sprzed naszej obecności w tej wspólnocie krajów. Myślę, że dwa razy się zastanowią w jakim kraju chcą żyć.

Według sygnałów z Ratusza, o prezydenturę nie będzie ubiegał się Ryszard Nowak. Pana ugrupowanie ma w swoich szeregach kogoś, kto mógłby powalczyć o to stanowisko?

- Pracujemy w Warszawie, aby tworzyć koalicję na wybory samorządowe. Będą miejsca w kraju, gdzie mamy mocnych kandydatów i będziemy prosić partnerów o poparcie, ale jeśli Platforma Obywatelska zgłosi gdzieś indziej osobę gwarantującą mocne starcie w drugiej turze z PiS, to będziemy popierać. My jako ugrupowanie mamy dwa lata, w Nowym Sączu nie wypracowaliśmy liderów, mogących aspirować do prezydentury. Uważam, że tutaj rozmowy koalicyjne przyniosą efekt.

Może też pojawić się jakaś ponadpartyjna inicjatywa lokalna i będzie forsować kogoś nie z ramienia polityki. Ostatni czas pokazał, że tam gdzie były wybory uzupełniające głównie, PiS ich nie wygrywał. Często zwycięzcami byli lokalni kandydaci, ale nie będący w ugrupowaniu. Trzeba się zasnatowić  czy szyld partyjny jest najlepszym rozwiązaniem. Jeśli ktoś się taki pojawi, może warto go wesprzeć.

Przykład poseł Elżbiety Zielińskiej pokazuje, że na Sądecczyźnie możliwe jest przełamanie lokalnej sceny politycznej, niezbyt równo podzielonej zazwyczaj między PiS i PO.

- Tak. Kukiz 15 bazowało na wyniku wyborczym Pawła Kukiza. Stworzyli struktury, ludzie wystartowali, ale trzeba też powiedzieć, że od wyborów to oni ponieśli największe straty. Startowali z liczbą ponad 40 posłów, a dzisiaj mają chyba już tylko 31 i zanosi się na kolejne odejścia.

Oczywiście pani poseł Zielińska jest już rozpoznawalna, ma merytoryczne i mocne wystąpienia w Sejmie. To dobry przykład. Powiem szczerze, nie wykluczam, że w następnych wyborach będziemy próbować walczyć o jeden mandat na Sądecczyźnie. Wszystko zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja PiS-u, który bardzo mocno zdominował tutaj lokalną politykę.

Wcześniej czekają nas wybory samorządowe. Nowoczesna będzie walczyć o miejsca w Radzie Miasta?

- Zależy jakie komitety powstaną, czy będzie duże rozbicie głosów, co sprzyja tutaj PiS-owi. Będziemy być może skłaniać się do koalicji. W oparciu o sondaże, będziemy negocjować parytety, postawić na ludzi sprawdzonych w Nowoczesnej, wielu jest z nami od początku i się sprawdzili. Mandat w Radzie Miasta jest istotny, więc może warto postawić na wspólne listy.  

Radni o wielu sprawach decydują, więc ważne, aby skład rady nie był jednopartyjny. Tylko skład pochodził z różnych środowisk, to gwarantuje tak zwaną burzę mózgów i wypracowanie schematów. Może właśnie wspólne pójście koalicyjne do wyborów, da większe szanse na reprezentantów w Radzie Miasta.

Transfery to nic nowego w polityce, Pan również zmieniał ugrupowanie. Czy w ten sposób, będziecie chcieli w Nowym Sączu się wzmocnić przed wyborami?

- Myślę, że transfery będą się odbywać. Mamy na przykład informację, że ostatnio świętokrzyskie struktury Platformy wyszły z partii. Są przetasowania, to się zdarza i nie wykluczam u nas takich ruchów. Im bliżej wyborów, tym będzie ich mniej, bo kampania wymaga ugruntowania wizerunku.

Czasami na ostatniej prostej zdarzają się sytuacje z podkupywaniem sobie dobrych nazwisk, ugrupowania oferują lepsze miejsce na listach. To element polityki. Myślę, że jak ktoś dwa lata jest w opozycji, to raczej nie zasila obozu rządzącego, choć zdarzały się i takie sytuacje. Ostatnio dwóch senatorów wyszło z Platformy Obywatelskiej, aby przejść do PiS. To pokazuje, że różnie może być.

Nowoczesna zamierza pozyskać kogoś z najmocniejszego lokalnie PiS-u?

Dopuszczam i usprawiedliwiam wszystkie transfery w ramach partii o zbliżonych poglądach. Dla mnie, jak ktoś z PO idzie do PiS-u lub odwrotnie, to jest osobą bardzo mało wiarygodną. To jest kosmos, różnica w latach świetlnych. Przejście z szeregów Platformy Obywatelskiej do Nowoczesnej lub w drugą stronę, to dopuszczalne działanie. Nasze programy są przecież zbliżone, natomiast tak radykalne transfery, jak na przykład z SLD do PiS, to po prostu pokazanie braku kręgosłupa. Nie wolno się tak zachowywać.

Rozmawiał Michał Śmierciak ([email protected]). Fot. MŚ







Dziękujemy za przesłanie błędu