Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
25/02/2017 - 12:00

Czy Krynicy opłaca się Siedem Dolin?

W malowniczym terenie gminy Krynica-Zdrój usytuowanych jest aż pięć stacji narciarskich: Kolej Gondolowa Jaworzyna Krynicka, Słotwiny Arena, Henryk Ski, Tylicz Ski i Master Ski – najwięcej spośród całej Sądecczyzny. Czy zatem gminie i tutejszym właścicielom stoków opłaca się uczestnictwo w projekcie Siedem Dolin? O tym rozmawiamy z Dariuszem Reśko, burmistrzem Krynicy-Zdroju, a prywatnie zapalonym narciarzem.

Panie burmistrzu, jeździ Pan na nartach?

Jestem zapalonym narciarzem od ponad czterdziestu pięciu lat. Pierwszy raz stanąłem na nartach w wieku niecałych trzech lat. Uwielbiam narty, mam nawet ciekawy epizod w klubie narciarskim Jaworzyna w Krynicy. Mimo że mam obecnie mało czasu, bo w weekendy też wypełniam obowiązki burmistrza, to staram się kilka czy kilkanaście razy w roku na nartach bywać. Czasami są to ferie zimowe z dziećmi i jakiś mały wypad...

Poza Krynicę?

W Polsce zjeździłem prawie każdą stację narciarską, wyłączając niewielkie, o których mogę nawet nie wiedzieć. Wszystkie nasze doliny: Białka, Zakopane, Karkonosze, czyli: Karpacz, Szklarska Poręba, Beskid Śląski ze Szczyrkiem, Ustroniem, Wisłą, Korbielów, który bardzo lubię z Pilskiem, bo jak jest gorsza zima – to tam jest zawsze gwarancja śniegu. Przyznam się uczciwie, chociaż to może niepopularne, że bywam też w Alpach – najczęściej pod koniec sezonu na przełomie marca i kwietnia. Przez ostatnie 20 lat życia, pomijając rok, kiedy złamałem na siatkówce nogę, w Alpach byłem co roku. To nie tylko kwestia, że mam naturę wolnego człowieka i odpoczywam tylko wtedy, gdy mam przestrzeń: morze i góry, ale lubię podglądać, jak wygląda ten świat narciarski w najwyższych górach europejskich i te wzorce alpejskie uważam za rewelacyjne. Dla mnie najlepszym krajem, jeśli chodzi o organizację, jest Austria. Bije na głowę Szwajcarię, Włochy i Francję.

A z czym Panu się kojarzy narciarski projekt Siedem Dolin, gdyby Pan odpowiedział jednym zdaniem?

Uczestniczę w tym temacie dosyć głęboko, więc może nie będę oryginalny. Jeśli miałbym odpowiedzieć jak najkrócej, to powiedziałbym: Ryszard Florek, bo on jest jego pomysłodawcą. Nazwa nawiązuje do słynnych Trzech Dolin we Francji, a w sensie marketingowym kojarzy mi się jako flagowy produkt tego regionu turystycznego, zwłaszcza zimowy, ale nie tylko.

Czy Siedem Dolin może być magnesem przyciągającym na Sądecczyznę tysiące turystów?

Myślę, że tak i byłoby znakomicie, gdyby został zrealizowany. Oczywiście w naszych warunkach klimatycznych to projekt o większym ryzyku niż np. w Alpach. W Austrii i w innych krajach banki nie finansują takich inwestycji, jeśli nie są planowane powyżej dwóch tysięcy metrów. Można to wtedy robić na własne ryzyko, to pochodna długoterminowych badań meteorologicznych, które wskazują, że w przyszłości będzie mniej śniegu. Z tego względu, że nie mamy wysokich gór, to te inwestycje mają pewien czynnik ryzyka, ale myślę, że te tysiąc sto metrów, jakie ma Jaworzyna, gwarantuje, że przez najbliższe dziesiątki lat będzie tu zima.

Rozwój narciarstwa zjazdowego w oparciu o Siedem Dolin świetnie by się sprzedawał i to ożywiłoby cały rejon w niesamowity sposób, jeśli chodzi o gospodarkę. Po pierwsze to są inwestycje najczęściej o dużej rentowności, po drugie są to wszystkie usługi komplementarne związane z systemem wypożyczalni, restauracji, hoteli i tak dalej. To napędziłoby koniunkturę gospodarczą. Nasze tereny są też na tyle malownicze, że przyciągałyby też swoim krajobrazem, co też jest bardzo ważne. Jestem obiema rękami za i chciałbym, żeby to się udało.

Biznes narciarski w Krynicy ma się dobrze, więc może rozwój okolicznych stacji to dla tego miejsca spora konkurencja. Czy Krynicy niezbędne jest uczestnictwo w Siedmiu Dolinach?

Jeśli patrzeć wyłącznie przez pryzmat interesów samego miasta, to można by powiedzieć, niech się rozwija w Krynicy to, co jest, czyli Dolina Słotwiny i Dolina Czarnego Potoku, Henryk i oczywiście sąsiedni Tylicz Jednak patrząc szerzej – i to nawet nie chodzi o pewien solidaryzm z kolegami czy z ludźmi, którzy mieszkają w Krynicy, Muszynie, Piwnicznej czy Łabowej. Z marketingowego punktu widzenia, jeśli chodzi o cały świat, to konkurują ze sobą całe regiony turystyczne. My w tym momencie jesteśmy regionem turystycznym, więc wzbogacenie oferty w Krynicy powoduje również wartość dodaną dla Muszyny, Rytra i innych miejscowości. Gdyby powstało Siedem Dolin, to Krynica również by na tym zyskała, bo turyści otrzymaliby produkt, który byłby również atrakcyjny na większej powierzchni, o większym potencjale, możliwościach marketingowych itp. Wzbogaciłoby to też ofertę Krynicy, jestem co do tego przekonany.

To co stoi na przeszkodzie, że ten pomysł, o którym dyskutuje się od ponad dziesięciu lat, nie został jeszcze zrealizowany?

Paradoks polega na tym, że jest pomysł, są tereny, naturalne uwarunkowania klimatyczne sprzyjające temu, a co ciekawe jest też kapitał, choć prezes Ryszard Florek podkreśla, że to nie musi być wcale on, bo mogą to być nawet gminy czy związki gmin, jak również inne firmy wygrywające bezpośrednie przetargi. Bez względu, czy byłby to pan Florek czy np. pan Sławomir Rusinek, który zainwestował w krynickie Słotwiny, to kapitał jest. Jest wiele takich sytuacji, że nie ma chętnych, żeby wyłożyć kapitał, ale nie w tym przypadku.  Chętni są, ale na przeszkodzie stoją tylko i wyłącznie bariery administracyjne, związane z ochroną środowiska. Nie mówię tego jako przeciwnik, bo mam pełną świadomość, czym jest przyroda, ekologia, ale w tym przypadku te przepisy są zbyt restrykcyjne. Uważam, że kompromis w tej sprawie jest możliwy, bo nie chodzi tu o wycinanie połaci lasu, ale by udrożnić połączenie między kilkoma stacjami narciarskimi, tak aby miały komunikację i to wystarczy.

Z jednej strony taki projekt jak Siedem Dolin wydaje się być ryzykowny, ale podobne ryzyko podjęto kiedyś w Krynicy budując kolej gondolową na Jaworzynę Krynicką...

Kolej gondolowa na Jaworzynę Krynicka okazała się gigantycznym sukcesem nie tylko Krynicy. Paradoksalnie część stacji położona jest na terenie gminy Muszyna...

Przyszły burmistrz Muszyny maczał w tym palce...

Tak i czapki mu z głów za to. Ryzyko zawsze istnieje w biznesie i jest przede wszystkim pochodną tego, co mówiłem o zmianach klimatycznych. Jak będzie z tym ociepleniem, tego nikt do końca jeszcze nie wie, ale to ryzyko jest, o czym przekonaliśmy się dwa i trzy lata temu, kiedy inwestycje narciarskie były deficytowe i to dotyczyło całej Polski. Ryzyko zawsze jest, ale taki projekt jak Siedem Dolin ma duże szanse na dodatni  wynik finansowy i szansę na sukces. Mimo słabych zim w Słotwiny Arena potężne pieniądze zainwestował Sławomir Rusinek, w Tyliczu obie stacje narciarskie zainwestowały duże pieniądze. Henryk Hajdziński przedłużył swój wyciąg aż na Górę Krzyżową i Jaworzyna Krynicka, która za ładnych kilka milionów wzbogaciła się o nowy system naśnieżania. Inwestują, więc oceniają, że można na tym zarobić.

Siedem Dolin to przedsięwzięcie typowo zimowe. Czy ma też racje bytu latem?

Tak, chociaż zima będzie tutaj zawsze taką dominantą, bo turystyka narciarska ma swoich zwolenników, ma swój rynek, który stale rośnie. Chcę pokazać kilka przykładów, że lato to też może być świetny czas dla Siedmiu Dolin. Proszę zwrócić uwagę na Kasprowy Wierch, gdzie przychody są wyższe w okresie wiosenno-letnio-jesiennym w stosunku do zimy. Podobnie z Palenicą w Szczawnicy – tam latem też świetnie funkcjonuje kolejka.

A Jaworzyna latem?

Biorąc pod uwagę wynik finansowy, to lato jest mniej atrakcyjne od zimy. Nad tym też pracuje zarząd Jaworzyny, aby uatrakcyjnić tę ofertę. Podam przykład Słotwiny Arena – na razie jest to inwestycja zimowa: wyciąg z sześcioosobowym krzesłem ze świetną kapsułą osłonową. Wszystko to jest bardzo dobre na zimę, ale właściciel ma już pomysł na ofertę letnią. Na szczycie miałaby powstać gigantyczna wieża z drewnianymi ścieżkami. Z jednej strony będzie to atrakcja dla rowerzystów, ale też i spacerowiczów, także dla całych rodzin. Śmiem twierdzić, że nawet jeśli Siedem Dolin ruszy jako  projekt zimowy, to inwestorzy, którzy najbardziej czują rynek, będą chcieli stworzyć ofertę letnią. Podam jeszcze jeden przykład. Na razie jesteśmy, niestety, w fazie poszukiwania inwestorów w ramach Związku Krynico-Popradzkiego z burmistrzem Golbą, żeby sfinalizować, wydaje się bardzo dobry pomysł, połączenia Jaworzyny Krynickiej z Wierchomlą. Taka kolejka byłaby mało inwazyjna, jeśli chodzi o środowisko naturalne, bo opierałaby się na trzynastu słupach, które byłyby wyłącznie podporami. Nie trzeba byłoby robić żadnych wylesień. Łączyłaby dwie doliny i byłaby świetną atrakcją turystyczną. Widoki podczas przemierzania tych czterech kilometrów byłyby niezapomniane. Co ciekawe ten pomysł otrzymał wstępną akceptację służb ochrony środowiska. Niestety koszty inwestycji są duże, a stopa zwrotu nieznana.

Jaki to koszt?

Około czterdziestu milionów złotych. Na pewno taka kolej byłaby wartością dodaną, ale bez niej i tak da się zarabiać na Jaworzynie czy Wierchomli.

Zakończmy naszą rozmowę wracając do tematu Siedmiu Dolin. Kto powinien stanąć na czele takiego projektu: polityk, samorządowiec czy biznesmen? Komu łatwiej będzie „coś załatwić” w ministerstwie?

To dobre pytanie. Wydaje mi się, że nie można zrealizować tego projektu bez dobrej współpracy miedzy tymi trzema podmiotami. Musi być inwestor, który pokaże, że ma możliwości kapitałowe, ale może też tak być, że trzeba będzie go wyłonić na drodze przetargowej. Najważniejsi wydaja się tu być politycy i administracja rządowa. Także samorządowcy, którym na tym zależy. Też uczestniczę w takich spotkaniach, razem z burmistrzem Golbą, wójtem Janczakiem, wójtem Wnętrzakiem czy burmistrzem Janeczkiem. Samorząd ma tutaj określoną rolę do spełnienia. To on ma tworzyć dobre warunki do gospodarowania przedsiębiorcom – taka jest między innymi rola samorządu. Ale samorządowcy bez wsparcia polityków szczebla centralnego nie są w stanie zrobić tego sami. Takim liderem powinien być poseł tej ziemi o bardzo dobrze wypracowanej pozycji w gremiach rządowych, ale oczywiście powinien mieć pełne wsparcie samorządowców.  To do nich należy pokazanie, że im zależy. Trzeba pokazać przedsiębiorcom, że chce się budować korzystny klimat do wszelkiego rodzaju inwestycji.

Rozmawiał Janusz Bobrek

Fot. JB, archiwum Dariusza Reśko







Dziękujemy za przesłanie błędu