Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 19 marca. Imieniny: Aleksandryny, Józefa, Nicety
03/06/2018 - 08:20

Co mają żaby za koszulą Doroty Gawryluk do zmywarki Marka Pławiaka?

Dlaczego szkolni koledzy wrzucali Dorocie Gawryluk żaby za bluzkę, czym różni się biały góral od sądeckiego Lacha i kto jest sławniejszy, starosta Marek Pławiak, czy jego syn Filip, wzięty aktor? Brzmi intrygująco? Nie dla tych, którzy stawili się w Starosądeckim Centrum Kultury na Wieczorne Sądeczan Rozmowy. Spotkanie, które ze swadą poprowadził Zygmunt Berdychowski, skrzyło się humorem. Publiczność znakomicie bawili laureaci tegorocznego Przeglądu Młodych Talentów.

Wieczorne Sądeczan Rozmowy, które są nieformalną inauguracją dorocznego Zjazdu Sądeczan, to już tradycja. Spotkanie prowadzone przez Zygmunta Berdychowskiego, zawsze odbywa się w doborowej obsadzie. Tak było i tym razem. Wśród tegorocznych gości znaleźli się dyrektor pionu informacji i publicystyki Telewizji Polsat Dorota Gawryluk, Aleksander Rybski, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Długosza w Nowym Sączu,  Jerzy Giza, pedagog, publicysta historyczny oraz prof. Julian Dybiec, historyk, profesor UJ, propagator historii i kultury regionalnej, dziejów edukacji. Nie zabrakło też samorządowców. Był starosta nowosądecki Marek Pławiak i Jakub Szymański dyrektor Departamentu Zarządzania Programami Operacyjnymi Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.

Na pierwszy ogień poszła Dorota Gawryluk, która pochodzi z Kamionki Małej koło Limanowej. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich dziennikarek, która prowadzi "Wydarzenia” i programy publicystyczne w Telewizji Polsat, zdradziła w rozmowie, że w szkole była co prawda prymuską, ale też potrafiła być niezłym łobuzem. To dlatego zdarzało się, że koledzy, którym potrafiła nieźle zaleźć za skórę, brali na niej odwet.

- Z zemsty wrzucali mi za bluzkę żaby, których okropnie się brzydziłam - wspominała ze śmiechem dziennikarka.

Jaka była w dzieciństwie Gawryluk? Niezwykle ambitna i uzdolniona. Już w podstawówce miała zacięcie dziennikarskie. Wygrany konkurs sprawił, że poszła do liceum w Warszawie, z którą ostatecznie związała swoje życie, ale jeśli tylko znajduje czas, przyjeżdża do rodziców do Kamionki.

- Lubię wracać do moich korzeni i bardzo cenię sobie tradycyjne, konserwatywne, związane z wiarą katolicką wartości, których się nie wstydzę i które mnie ukształtowały. Z tego między innymi wynika mój charakter. Jestem uparta i bardzo konsekwentna w dążeniu do celu, co jest chyba typowe dla tych, którzy pochodzą z Sądecczyzny. - Zapewne to pozwoliło mi osiągnąć zawodowy sukces - mówiła dziennikarka, która w połowie marca została szefową informacji i publicystyki Telewizji Polsat.

O zawodowym sukcesie może też mówić kolejny gość Wieczornych Rozmów Sądeczan Jerzy Giza. Autor licznych książek o czynie niepodległościowym sądeczan, jest twórcą pierwszej w Polsce prywatnej szkoły podstawowej, którą prowadzi w Krakowie od końca lat osiemdziesiątych.

- Staram się zaszczepić w moich uczniach poczucie patriotyzmu i poczucie dumy z bycia Polakiem - podkreślał w  rozmowie z Berdychowskim. 

Choć związany od lat z Krakowem, Giza zawsze przede wszystkim czuje się sądeczaninem i z uwagą śledzi to, co dzieję się w jego rodzinnym mieście. Niektóre sprawy, jak przyznaje, budzą jego niepokój.

- Ubolewam nad tym, że władze Nowego Sącza nie poczyniły jeszcze żadnych, widocznych przygotowań do obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, inaczej niż Tarnów - mówił Jerzy Giza.

Gospodarz spotkania, Zygmunt Berdychowski, których wszystkich swoich gości nazywał Lachami, napotkał na opór profesora Juliana Dybca. uchodzącego za propagatora historii i kultury regionalnej. - Bardzo cenię sobie Lachów, ale jestem Góralem Białym z Łącka, skąd pochodzę - mówił naukowiec. 

Znakomity historyk Uniwersytetu Jagiellońskiego zdradził, że rodzice chcieli zrobić z niego księgowego.

- Uważali, że tylko fachowa szkoła średnia gwarantuje przyszłość. Posłali mnie więc do technikum handlowego w Krakowie. Już wtedy za zaoszczędzone pieniądze kupowałem książki i myślałem, że jak już zostanę księgowym, będę rozwijał swoje zainteresowania historią.

Na szczęście, jak podkreślał profesor, spotkał na swojej drodze, pochodzącą ze Lwowa nauczycielkę, która przekonała go, że warto realizować życiowe pasje i marzenia. To dzięki niej zaczął studiować na Uniwersytecie Jagiellońskim historię.

Profesor Dybiec w Wieczornych Rozmowach Sądeczan występował w duecie z dyrektorem pierwszego sądeckiego ogólniaka Aleksandrem Rybskim.

Od dwudziestu siedmiu lat szefuje pan szkole. Chyba przestał pan być nauczycielem - dociekał Zygmunt Berdychowski.

- Nie odżegnuję się od tego. Cały czas zawsze uczę przynajmniej w jednej klasie matematyki i ciągle robię to z pasją - odpowiadał Rybski. Dyrektor "Jedynki", pytany o wspomnienia z dzieciństwa opowiadał o swoim surowym ojcu, który twardą ręka trzymał trzech synów.

- Mnie i moim braciom tato zawsze powtarzał, że musimy być twardzi, dawać sobie radę i  niczego się nie bać. Jego przeciwieństwem była mama, która starała się ocieplić ten surowy sposób wychowania. Przy okazji wyszło na jaw, że dyrektor Rybski, który wychował kilka pokoleń sądeczan jest zapalonym sadownikiem i  ma pod Nowym Sączem własne gospodarstwo.

Gościem wieczoru był także starosta nowosądecki Marek Pławiak, dumny ojciec Filipa Pławiaka, który jest coraz bardziej rozpoznawalnym aktorem i zbiera znakomite recenzje.

- Kiedy wpisuje się w internetową wyszukiwarkę nazwisko Pławiak - natychmiast wyskakuje informacja o pana synu. Pana odnotowuje tylko Biutetyn Informacji Publicznej - mówił ze śmiechem Berdychowski.

- Bardzo dobrze - odpowiadał starosta - bo jestem z syna niezwykle dumny i cieszę z jego sukcesów. Ale ten problem z dwoma Pławiakami działa w obydwie strony. Filip mówi, że ciągle piszą o nim syn nowosądeckiego starosty.

Marek Pławiak podkreślał, że choć od czterech lat piastuje funkcję starosty, przede wszystkim czuje się nauczycielem. I wyjaśnił jaką rolę w jego życiu odegrały Żbikowice.

- Zostałem dyrektorem szkoły w Żbikowicach w wieku zaledwie 28 lat, byłem w tamtych czasach najmłodszym dyrektorem. Pamiętam, że ówczesna pani kurator zaproponowała mi tę posadę, a ja najpierw odmówiłem, bo nie miałem pojęcia, gdzie to jest.

Były też wątki bardziej osobiste. Marek Pławiak zdradzał, że ma zamiłowanie do porządku. Porządek robi nawet w w zmywarce, pedantycznie, równo wszystko do niej wkładając.

- Kiedy ja wkładam naczynia do maszyny, muszą być idealnie, równo ułożone. Kiedy robi to żona, która nie przywiązuje do tego zbytniej wagi, zdarza mi się to poprawiać - śmiał się Marek Pławiak.

Obok starosty nowosądeckiego do stołu Wieczornych Sądeczan Rozmów zasiadł Jakub Szymański, dyrektor Departamentu Zarządzania Programami Operacyjnymi małopolskiego urzędu marszałkowskiego, który jest absolwentem Wyższej Szkoły Administracji Publicznej.

- Czerpię z mojej pracy ogromną satysfakcję. Jeśli coś w naszym kraju zmienia się na dobre, mam świadomość tego, że jest to udziałem takich ludzi jak ja. Choć przyznaję, że przed laty, kiedy wypełniałem rozmaite ankiety i musiałem wpisać zawód - urzędnik, trochę się tego wstydziłem. Dziś zdaję sobie sprawę z tego, jak ważne jest profesjonalne przygotowanie do pełnienia państwowej służby, bo tym w istocie jest moja.  

Szymański podkreślał, że choć od chwili ukończenia studiów związany jest z Krakowem, zawsze mówi, że jest z Nowego Sącza. - Mój stosunek do rodzinnych stron jest równie gorący, jak przed dwudziestoma laty, kiedy stąd wyjechałem.

O emocjonalnym związku z Sądecczyzną, poczuciu wyjątkowości, że pochodzi się właśnie stąd mówili wszyscy uczestnicy spotkania.

- Sądeczanie to ludzie naprawdę wyjątkowi, którzy mają wspólne cechy. W żadnym innym regionie ludzie nie są tak przywiązani do tradycji, nie są tak pracowici i uparci w dążeniu do celu, jak my sądeczanie.  Może dlatego, pochodzi stąd tak wiele wybitnych postaci, które swoimi osiągnięciami zapisały się w historii Polski - zgodnie przyznali wszyscy goście Zygmunta Berdychowskiego .

A dziś zachęcamy wszystkich mieszkańców Sądecczyzny do wspólnego świętowana podczas Zjazdu Sądeczan, który łączy rodowitych mieszkańców oraz miłośników naszego regionu, Spotkajmy się, jak zawsze,  przy Ołtarzu Papieskim w Starym Sączu, podczas mszy o godzinie 10. 

Projekt realizowany przy wsparciu finansowym województwa małopolskiego.

Czytaj też Kordian! Kordian! Zaśpiewa w niedzielę na Zjeździe Sądeczan największe hity

[email protected] fot. TK







Dziękujemy za przesłanie błędu