Bronek z Obidzy: łatwiej wygrałbym chyba w Niemczech
- Na nagranej prezentacji powiedziałem, że nie liczę na zwycięstwo w tym plebiscycie, w tym, jak i w wielu innych, do których ostatnimi czasy byłem nominowany w naszym regionie. Powiem więcej, mnie łatwiej byłoby wygrać, gdyby podobna impreza odbywała się gdzieś w Białymstoku, Warszawie, Krakowie, czy nawet w niemieckim Essen - dodaje Bronisław Kozieński. Co jeszcze mówi?
- Regionalne plebiscyty rządzą się tym, że przeważnie zwycięzcą zostaje osoba, na której konto pracuje cała rzesza mieszkańców danej wioski, okolicy skąd ta osoba się wywodzi - mówi Bronek z Obidzy. - Myślę, że nie muszę nikogo uświadamiać, że podobne imprezy to promocja, nie tylko dla osoby, ale przede wszystkim regionu przypisanego jej pochodzeniu.
W dzisiejszym czasie pozytywna promocja, to najlepsza lokata, aby coś uzyskać, osiągnąć dla poprawy warunków, czy rozwoju danej wioski. Ale z przykrością muszę stwierdzić, iż na wielu podobnych imprezach odbywających się nawet w najbliższej okolicy tak sołtys jak i inni włodarze naszej wsi nie raczyli pojawić się ani razu. Podobnie było ostatniej niedzieli w Nowym Sączu. Grupy osób wspierających swoich ziomków, przy okazji promujących swój region były na sali i udzielały wsparcia rodakom.
- Podsumowując to wszystko, powiem tak: nie zazdroszczę zwycięscy tego plebiscytu, jeśli miałbym czego zazdrościć, to pewnie byłoby to bezpośrednie wsparcie, jakie zostało udzielone mu przez najbliższą społeczność, która postarała się o to, że nazwa wsi Jelna zostanie na dłużej w pamięci mnóstwa osób, z wicepremierem Polski włącznie. A ja dziękuję raz jeszcze wszystkim, przeważnie z dalekich zakątków kraju, jak i spoza jego granic, którzy oddali na mnie głosy. (PG)