Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
06/02/2016 - 23:25

Polityka wobec wsi nie polega tylko na wydawaniu unijnych pieniędzy

Czego potrzeba sądeckim rolnikom? Z Janem Dudą, posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawiamy o problemach polskiej wsi i polityce.

Na co mieszkańcy Nowego Sącza i regionu będą mogli liczyć ze strony Jana Dudy? Na jakich działaniach skupi się Pan w sejmie?

Moja podstawowa działalność na pewno związana jest z rolnictwem, ale w szerszym rozumieniu, czyli z polską wsią, zwłaszcza tą na południu Polski. W tych miejscach rolnictwo nie jest głównym źródłem dochodów, natomiast są inne problemy związane z życiem na wsi i tym sie chciałem zająć. Oprócz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracuję również w Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Rolnictwo i ochrona środowiska to bardzo pokrewne dziedziny.  

Jakie są największe problemy sądeckiej wsi?

Przede wszystkim rozdrobnienie ziemi. To wszystko ładnie wygląda, kiedy z daleka patrzymy na różnokolorowe zagonki. Natomiast, jeśli chodzi o produkcję rolniczą na tych paskach gruntu, to jest niezmiernie trudna. My tu nigdy nie będziemy produkować w dużych ilościach, bo tu jest inny rodzaj rolnictwa, zachowany w tradycyjnym stylu. Tu trzeba to rolnictwo na południu wesprzeć.

A jak możne je wesprzeć? Co potrzebne jest sądeckim rolnikom? Czy technologicznie odstajemy od reszty Polski? Czy dobrze ma się na przykład sadownictwo?

Sadownictwo jest akurat gałęzią rolnictwa, na której jesteśmy na tym samym poziomie, co reszta kraju. W pozostałych na pewno odstajemy z tego względu, że nie ma pieniędzy na to, żeby inwestować, czasem nie ma też sensu, bo nie są to duże gospodarstwa wielko produkcyjne.  Co nam jest potrzebne? Przede wszystkim ustawa o sprzedaży bezpośredniej i przetwarzaniu produktów rolnych bezpośrednio w gospodarstwie. Myślimy o takich prostych rzeczach jak sery, masła, soki, bo można to sobie przetwarzać, ale już nie można sprzedać. Taka produkcja będzie wymagała dodatkowego zatrudnienia, a na wsi nie brakuje osób bezrobotnych. To ruszy również lokalny rynek pracy.

Kiedy możemy spodziewać się takiej ustawy?

Został już powołany zespół i grupa robocza w ministerstwie rolnictwa, która pracuje nad tym. Musimy pracować tu dwutorowo, to znaczy zrobić, to co chcemy i dopasować to do przepisów prawa unijnego. Niestety musimy je przestrzegać.

Jakby pan ocenił dotychczasową politykę względem wsi?

Dotychczas polityka wobec wsi oparta była na jednym filarze, nie przynoszącym dobrych efektów. Mówię tu o wydawaniu pieniędzy unijnych, czasem nawet bez pomysłu jaki ma być tego skutek, finał. Można brać pieniądze i kupować sprzęt, tylko w pewnym momencie ten sprzęt musi na siebie zarabiać, bo inaczej to jest inwestycja bez sensu. Gospodarstwo jest jak małe przedsiębiorstwo i to się musi wszystko bilansować. Jeśli inwestujemy w bardzo drogi sprzęt, to musi nam się to wrócić. Do tej pory tak było: „macie, bierzcie pieniądze”, tylko nikt się nie zastanawiał nad finałem, nad tym, co chcemy osiągnąć. W gospodarstwach wielkotowarowych wiadomo – zwiększyć produkcję, ale w mniejszych trzeba się zastanowić, czy te pieniądze mogą się wrócić. Ciągniki i maszyny się zużyją i trzeba zarobić na nowe, a więcej pieniędzy drugi raz nie będzie. Rolnicy kupują, ale do końca nie mają wyliczonego biznesplanu, czy za kilka lat starczy im na nową maszynę po normalnej wolnorynkowej cenie, bo dopłat już nie będzie.

Jest pan lokalnym liderem Solidarności Rolniczej. Koledzy w ministerstwie nie będą się pana obawiać?

Jeżeli jedna i druga strona chce dążyć do jakiegoś tam celu, to powinna w otwarty sposób ze sobą rozmawiać i wszystko można pogodzić. To nie jest tak, że wszystko się rozjeżdża: związki zawodowe chcą co innego, a co innego ministerstwo. Oczywiście jest różne podejście, ale jak sie siądzie i sie rozmawia to można dość do jakiegoś konsensusu. Nie ma tu obaw o zagrożenie. Dziś musimy przede wszystkim mówić, że wieś jest ważną częścią kraju. Musimy zadbać o wioski i małe miasta.

A kto zadba o pana gospodarstwo, kiedy będzie pan w Warszawie?

Mam dwóch dorosłych synów. Poza tym mam gospodarstwo prowadzone dość specyficznie, bo tylko raz w roku dokonuje sprzedaży, bo zajmuję się produkcją choinek, więc sobie chyba poradzę. Zresztą do tej pory byłem bardzo aktywny poza gospodarstwem i jakoś sobie ze wszystkim radziłem.

Rozmawiał Janusz Bobrek
Fot. JB







Dziękujemy za przesłanie błędu