Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
13/08/2016 - 10:20

Jak PZPR zgodziła się na festiwal pamięci sławnego Polaka

Rozmowa z Aleksandrem Półchłopkiem, synem twórcy i organizatora pierwszych 15. edycji Festiwali im. Jana Kiepury – Stefana Półchłopka.

Skąd u pana ojca, Stefana Półchłopka, wzięła się fascynacja Janem Kiepurą?

Po prostu był miłośnikiem Jana Kiepury. W 1930 roku rodzice Jana mieszkali już tu, w Krynicy, w domu „Flora” – dokąd też zjeżdżał Jan Kiepura z bratem Władysławem i z przyjaciółmi. Wtedy to na balkonie domu urządzali takie „hecne” koncerciki. W 1934 roku, kiedy  miała miejsce ogromna powódź (tak, że do Krynicy nijak się było dostać), w Krynicy był też wówczas Kiepura. Po jakimś czasie na stadionie hokejowym (w miejscu, gdzie obecnie jest pomnik Jana Kiepury) odbył się koncert – w intencji pomocy dla powodzian. Zorganizowany i sponsorowany był przez Jana Kiepurę. Wtedy usłyszał go i zobaczył w całej okazałości. Osobiście poznali się i dużo rozmawiali w czasie pobytu w Krynicy w 1958 roku. Już wtedy tato postanowił zorganizować wielką imprezę z udziałem Mistrza, potem były ku temu poczynione ustalenia z Pagartem.

Na jakie trudności natrafił tato, organizując pierwsze edycje festiwalu i jak udało mu się rozwinąć imprezę  i zainteresować nią tylu ludzi?

W latach sześćdziesiątych zaistniała w Polsce moda na tworzenie festiwali w uzdrowiskach. Krynica? Czemu nie? I pomyślał, mamy przecież Kiepurę! Ta myśl nie dawała mu spokoju i powoli zaczął ją realizować. Droga, którą przebył dla uzyskania zgody na zorganizowanie Festiwalu im. Jana Kiepury była następująca: władze terenowe począwszy od dyrekcji uzdrowiska, władze miejskie, potem powiatowe w Nowym Sączu, wojewódzkie w Krakowie i centralne w Warszawie.

W związku z tym, że był założycielem i sekretarzem Społecznego Komitetu Rozwoju Krynicy – szybko pozyskał oparcie moralne i częściowo finansowe od wielu ważnych stanowiskiem osób w Krynicy. Kolejny ruch to powiat: Rada Narodowa i Powiatowy Komitet Partii, potem Wojewódzka Rada Narodowa z pominięciem Wojewódzkiego Komitetu PZPR – co do którego robił rozeznanie z daleka. Jakby przeczuwał i bał się, że utrącą jego pomysł.

Kolejny ruch to Warszawa i Komitet Centralny PZPR, gdzie wyrażono zgodę, potem Ministerstwo Kultury, gdzie również wyrażono zgodę, ale bez obietnic finansowych i tak, mając już wszystkie zgody, od dołu do góry, rozpoczął myślenie o pieniądzach. Skąd je zdobyć?

Właśnie... co z zapewnieniem wysokiego poziomu artystycznego przy skromnych finansach? Na jakie trudności trafił tata?

Z racji stanowiska, które zajmował, czyli kierownika Zakładu Usług Kulturalnych Uzdrowiska,  równało się to licznym kontaktom z różnymi placówkami kulturalnymi. Współpracował m.in. z Filharmonią Krakowską i od razu zwrócił się do dyrektora Filharmonii pana Tadeusza Krzemińskiego z prośbą o współpracę przy festiwalu.

Dołączył również dyrektor artystyczny – dyrygent Jerzy Katlewicz oraz Anna Kozłowska z biura koncertowego Filharmonii i to właśnie z Filharmonią Krakowską stworzyli program artystyczny I festiwalu. Współpraca trwała 13 lat.

Natomiast ogromnym wówczas problemem było zakwaterowanie. Domy były zapełnione kuracjuszami i musiało się z dużym, często rocznym wyprzedzeniem rezerwować miejsca.

Czy pamięta Pan atmosferę panującą w trakcie organizowania festiwali?

Festiwal organizuje się przez prawie cały każdy rok. Tata zawsze był na „wysokich obrotach”, ale w dniach festiwalu przechodził nawet siebie. Wtedy to nie był mój świat muzyczny, ale jak to jest i będzie ważne wydarzenie artystyczne czułem od początku.

Ja to widziałem od kulis. Tata musiał być obecny w każdym zakamarku i doglądać pieczołowicie wszystkiego. Wielkie gwiazdy scen muzycznych były zachwycone jego opieką, tym bardziej, że za chwilę spotykali go na scenie prowadzącego koncert.

Dopilnowywał osobiście, ale pragnę nadmienić, że w dniach festiwalu bardzo był pomocny Władysław Gutowski (był on jakby jego prawą ręką) oraz pracownicy Działu KO. Szczególną pomoc wykazywał  dyrektor Uzdrowiska Maciej Trocha oraz panowie:  Leopold Kram, Marian Włosiński, autor festiwalowego logo, i Tadeusz Drożdż prowadzący księgowość ze Społecznego Komitetu Rozwoju Krynicy.

Jakim efektem zakończył się pierwszy festiwal i cała przygoda pana ojca z festiwalem?

I Festiwal im. Jana Kiepury zakończył się zbyt głośnym sukcesem dla władz wojewódzkich PZPR. Ojciec będąc „na klęczniku” u I sekretarza, udawał „Greka” i tak prowadził rozmowę, aby festiwal przetrwał. Skończyło się na tym, że dostał reprymendę, naganę i karę finansową. Impreza przetrwała jako Festiwal Arii i Pieśni, w ramach którego odbywał się dzień pamięci Jana Kiepury (i później też Ady Sari). W 1972 roku nazwisko patrona wróciło do nazwy VI Festiwalu.

W 1981 roku na kilkanaście dni przed 15. edycją, zorganizowaną jeszcze przez tatę, władze postanowiły „upaństwowić” festiwal. Były to trudne chwile dla taty, tym bardziej, że ten nowy biurokratyczny twór nie miał doświadczenia, a festiwal w 1982 roku odbył się cudem. W 1983 roku zjawia się w Krynicy Bogusław Kaczyński, festiwal odżywa, ale tym razem jest również od tej chwili stopniowo „prywatyzowany”.

Rozmawiał Janusz Bobrek, fot. archiwum Aleksandra Półchłopka i Festiwalu im. Jana Kiepury

Portal „Sądeczanin” jest patronem medialnym 50. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju.







Dziękujemy za przesłanie błędu