Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
11/07/2016 - 22:05

Burmistrz Dariusz Reśko kontra matematyka. Wyniku starcia nie da się podważyć

Gmina Krynica Zdrój zajęła trzecie miejsce w Ocenie Aktywności Gmin Subregionu Sądeckiego. O kulisach decyzji, które poprowadziły samorządowców i mieszkańców na podium tego niezależnego audytu opowiada burmistrz Dariusz Reśko. Przy okazji dzieli się kolejną dobrą wiadomością – gmina przejmuje dworzec PKP w Krynicy!

Ewa Stachura: Sukces przy ocenie aktywności gmin. Jesteście liderem jeśli chodzi o skuteczność polityki społecznej. Krynica jest też liderem jeśli chodzi o działalność pozainwestycyjną. Pomijając ekonomiczną nomenklaturę - co się złożyło na tę doskonałą ocenę?

Dariusz Reśko: Jeśli chodzi o aktywność pozainwestycyjną, to mamy bardzo szeroko zakrojoną działalność w różnych obszarach rozwoju gminy, czyli w polityce społecznej, działalności kulturalnej, w działalności promocyjnej. Myślę, że to jest efekt - po pierwsze - stworzenia bardzo sensownych programów i co bardzo ważne, to jest praca całego społeczeństwa Krynicy. Tu są ludzi aktywni, tu są ludzie, którym chce się chcieć. To jest społeczeństwo bardzo wszechstronne. Jest tu wiele grup, które ze sobą świetnie współpracują. Są seniorzy, jest grupa młodych ludzi, jest grupa przedsiębiorców. Gdybyśmy popatrzyli na wskaźniki przedsiębiorczości, to mamy je najwyższe w tym regionie. I uważam, że ta forma aktywności jest najbardziej godna uznania.

Czyli rozumiem, że gmina Krynica to zespół naczyń połączonych, których współpraca przekłada się na sukces całego samorządu?

Niewątpliwe tak. Oczywiście wiadomo, że wskaźniki, które są później kryterium oceny gminy przez ekspertów z PWSZ i Fundacji Sądeckiej są ściśle związane z budżetem gminy i jego pochodnymi. Z tych wskaźników jasno wynika, że my tu, w subregionie jesteśmy gmina wiodącą. I to jest prawdziwy powód do dumy. Wskaźniki, które są związane z powstawaniem nowych przedsiębiorstw, nowych miejsc pracy, to zasługa naszych przedsiębiorców. Więc robię wielki ukłon w ich stronę, że mimo niewątpliwie trudnych czasów są bardzo aktywni czego efekty odczuwa cała gmina. Natomiast te obszary, które są związane stricte z działalnością administracyjną, to ujmujmy to tak: zawsze będą ludzie, którzy są niezadowoleni i którzy nigdy niczego nie pochwalą. Dlatego, byśmy mogli jako urząd mieć dalszą motywację do pracy, tak bardzo ważne są dla nas zewnętrzne, niezależnie i obiektywne audyty jak ten, którego organizatorem jest Fundacja Sądecka i PWSZ. Bo tego nikt nie podważy, nikt nie powie, że ktoś z kimś sympatyzuje, więc go chwali. Tu jest czysta matematyka, której się nie da podważyć. Chcę też podkreślić, że jeden ze wskaźników, o które pani pytała jest związany z promocją gminy. Krynica jest od dawna wiodącym miastem w tym zakresie i mimo że chciałbym wydawać jeszcze więcej na promocję, bo mam świadomość rosnących potrzeb, to wiem, że budżet gminy nie jest z gumy a przecież są też inne potrzeby nie mniej ważne, w innych sferach działalności. Od efektywności i efektywności promocji zależy między innym w dużym stopniu los naszych przedsiębiorców, czyli los naszego społeczeństwa.

Czyli znowu wraca Pan do sedna, czyli naczyń połączonych.

Tak jest. Reasumując: jestem bardzo dumny, że udało nam się znowu zająć trzecie miejsce. Może to jest dobry prognostyk dla całej Polski. Natomiast zwracam też uwagę, że z wyjątkiem pierwszej kategorii oceny aktywności, gdzie niedoścignionym jest oczywiście Chełmiec z racji swojej specyfiki i wielkości, który ma gigantyczne dochody podobnie jak inne większe  miasta, to w pozostałych kategoriach jesteśmy bardzo wysoko. Co oznacza, że działalność naszej gminy nie jest jednostronna, nie jest prowadzona tylko w jednym kierunku, tylko jest absolutnie wszechstronna w sensie administracji publicznej i w sensie społecznym. Wierzę, że kolejne lata nie będą gorsze jeżeli tylko nie okaże się, że są jakieś czynniki zewnętrzne, na które nie mamy wpływu…

Na przykład blokada środków zewnętrznych, unijnych, podatki…

Dokładnie. Po Brexicie nie wiadomo, co się będzie działo. Nie wiadomo jak dokładnie będzie wyglądała reforma edukacji, jakie będą jej konsekwencje jeśli chodzi o finanse publiczne gmin. Jest też przecież wiele znaków zapytania jeśli chodzi o system podatkowy, o zmiany systemu finansowania samorządów. To są rzeczy, które są zupełnie od nas niezależne i dlatego nie mam żadnej gwarancji, że te czynniki nie wpłyną na taką, czy inną pozycję naszej gminy. Każda reforma, która będzie wdrażana, każde zmiany będą w mniejszym lub większym stopniu dotyczyły każdej gminy i każda gmina w jakiś sposób je odczuje.

Jakie jest obecnie miejsce Krynicy ma mapie Polski? Krynica to imprezy, to gigantyczne imprezy jak Festiwal Kiepurowski, Festiwal Biegowy czy Forum Ekonomiczne. Ale Krynica to również uzdrowisko. Jak pan uważa, jak jesteście postrzegani, czy jako to miejsce, gdzie mogę spotkać najważniejszych, największych ludzi na świecie, bo takich ściągają te imprezy? Czy jako miejsce, gdzie można wypocząć i podreperować zdrowie?

Odpowiedź nie jest na pewno jednozdaniowa.

Wiem, ale nie bez kozery pytam, bo to wstęp do kolejnego pytania…

Jasne. W niektórych środowiskach trwa dyskusja. Z jednej strony: uzdrowiska, sanatoria, ludzie starsi, schorowani, cisza nocna od godziny 22-ej. Z drugiej strony: Krynica – miasto aktywne, z ogromnym potencjałem. Mają przyjeżdżać ludzie młodsi, ludzie aktywni, mają przyjeżdżać ludzie – jako to się mówi - z pieniędzmi. Mają mieszkać w hotelach, mają mieszkać w pensjonatach, mają tu zostawiać pieniądze. I nikomu absolutnie nie można zabronić jednej lub drugiej opinii wyrażać. Ja próbuję łączyć te dwa punkty widzenia, co nie jest łatwe.

Oj, to chyba bardzo trudne przy operatach uzdrowiskowych, które w wielu punktach są bezwzględne…

Tak jest, ale myślę, że udaje nam się to robić, choć każdy ma prawo do swojego zdania. Po pierwsze: marka Krynica Zdrój zbudowana została na historii 223 lat, czyli okresu, w którym funkcjonuje uzdrowisko. Zwracam uwagę na fakt, że na przestrzeni historii, zwłaszcza w okresie świetności międzywojennej Krynicy, to już był kurort wielofunkcyjny. Były skocznie narciarskie, tor saneczkowy, lodowisko i pochodne. Więc to nie jest tak, że ludzie przyjeżdżali do tutejszych wód tylko na leczenie.

Czyli od początku było to miasto aktywne?

Tak i ja stale do tego nawiązuję, i do tego wracam. Nie wolno mi o tym zapomnieć. Spieram się z tymi, którzy próbują mi narzucić, że sanatoria, że szpitale uzdrowiskowe nie są wartością dodaną. Absolutnie jest to bzdura. To są najważniejsze obiekty w Krynicy, które podtrzymują markę Krynicy jako uzdrowiska. Ale jednocześnie zwracam uwagę, że lecznictwo uzdrowiskowe, to nie jest tylko i wyłącznie Narodowy Fundusz Zdrowia. To jest cała forma profilaktyki, turnusów rehabilitacyjnych, odnowy biologicznej, która też wpisuje się w budowanie marki i co ważne – w przyszłość. Bo ten trend jest na fali wznoszącej. Ludzie nagle nie przestaną dbać o zdrowie i się leczyć. Wręcz przeciwnie, świadomość społeczeństwa w tym zakresie stale rośnie. I kurczenie się możliwości NFZ w żaden sposób tego nie zahamuje. Krynica, to szeroko pojęta forma turystyki we wszystkich możliwych rodzajach, gmina ma w tym zakresie naprawdę wielkie możliwości. Problemem jest oczywiście sam deptak. My nie mamy rynku, mamy deptak, który jest sercem miasta. I w sercu tego miasta pojawia się pewna dwójwładza.

Uzdrowiska i samorządu?

Tak jest. Z jednej strony jest samorząd, który ma swoje określone kompetencje ustawowe i nikt ich tu nie odbiera. A drugiej strony jest samodzielne przedsiębiorstwo Uzdrowisko Krynica – Żegiestów Spółka Akcyjna, która jest spółką skarbu państwa ze swoją strategią i statutem, kompetencjami – i co bardzo ważne – nieruchomościami w sercu miasta. Dom Zdrojowy, Pijalnia, Patria i pozostałe obiekty. I tutaj połączenie tych dwóch funkcji, o których wcześniej mówiłem jest rzeczywiście trudne. Bo z jednej strony, to są obiekty o charakterze sanatoryjnym z wynikającym tego reżimem na przykład godzinowym. Z drugiej strony, ludzie, którzy tu przyjeżdżają oczekują też rozrywki. Proszę zwrócić uwagę, że Pijalnia, po tym jak została wyremontowana, zmieniła się w swego rodzaju centrum kongresowo – kulturalne. Razem: gmina i Uzdrowisko realizujemy tu po raz trzeci, a może zaraz i czwarty, program Krynica Źródłem Kultury, które przyciąga tu całe rzesze ludzi w najróżniejszym przedziale wiekowym i z najróżniejszych środowisk. Do Pijalni przyjeżdżają największe gwiazdy polskiej sceny muzycznej, kabaretowej. I osoby ze starszego pokolenia świetnie się bawią razem z młodymi. I o to właśnie chodzi. W życiu bym się nie zgodził, żeby Krynicę zamykać na ludzi starszych lub młodszych. To byłoby nieuczciwe i niepoważne. Czasami dyskutuję o tym z hotelarzami, którzy mają prawo myśleć tylko o sobie. Jeden z hoteli cały czas zarzuca mi, pyta mnie, po co wydaję pieniądze na Festiwal Biegowy, jeżeli on nie ma klientów w tym okresie. A ja chcę powiedzieć, że to jest dla nas najważniejsza impreza w roku. W tej chwili przyjeżdża do nas z tej okazji ponad 10 tysięcy ludzi. To są ludzie, którzy zostawiają u nas pieniądze. To jest impreza, która buduje nasz wizerunek jako miejsca aktywnego wypoczynku. A przede wszystkim jest to impreza, która jest adresowana do jak największego grona ludzi. Cezury wiekowej nie ma. Biegają najmłodsi i biegają najstarsi a ja muszę dbać też o wszystkich w Krynicy. Jeżeli u nas jest 13 tysięcy miejsc noclegowych, mówię tutaj o całej gminie, mówię też o miejscach sezonowych czy takich, które są okazjonalnie organizowane, to ja nie mogę patrzeć przez pryzmat tylko czterech czy pięciu, skąd inąd znakomitych, hoteli. Tak jak nie mogę patrzeć jedynie naszych sanatoriów czy szpitali uzdrowiskowych. Muszę uwzględniać potrzeby małych pensjonatów, willi, których jest zdecydowana większość. Ich właściciele też muszą z czegoś żyć. Zależy mi na tym, żeby organizować takie imprezy, na których mogą zarobić również najsłabsi. Ktoś, kto ma pensjonat z dziesięcioma pokojami, nie ma środków, by prowadzić samodzielną, skuteczną kampanię reklamową. To gmina ma obowiązek go wesprzeć, choć oczywiście w dobie Internetu jest już pod tym względem łatwiej niż kiedyś.

Ale w Internecie i tak wszyscy najpierw szukają hasła Krynica, a nie określonego pensjonatu.

Dokładnie tak. To jest ta najsilniejsza marka, która przyciąga i o to właśnie chodzi. Polityka godzenia wszystkich potrzeb, wszystkich stron jest jak najbardziej możliwa, mimo że nie ma na razie możliwości, by wdrożyć takie rozwiązania w centrum miasta, by toczyło się tu życie całonocne jak to jest w wielu innych silnych turystycznie miastach.

Jeśli już jesteśmy przy uzdrowisku. Jak się panu współpracuje z nowymi władzami spółki? Było już jakieś wspólne, robocze spotkanie?

Z panem wiceprezesem spotykaliśmy się już bardzo wiele razy. Były to bardzo owocne spotkania i widzę naszą współpracę naprawdę w różowych kolorach. Natomiast czekaliśmy trochę na rozstrzygnięcie konkursu na stanowisko prezesa. Wygrała postać znana. Jest to człowiek, który przez trzydzieści lat pracuje w branży uzdrowiskowej i zna ją doskonale. Według mnie jest prawdziwym ekspertem. Ma bardzo duże dokonania jeśli chodzi o Zespół Uzdrowisk Kłodzkich, więc jestem absolutnie pewny, że jest to właściwy człowiek na właściwym stanowisku. Nie wtrącam się w konkursy, bo nie mam takiego prawa, ale nie ukrywam, że cieszę się wyboru. Co bardzo ważne, nowowybrany prezes, to świeże spojrzenie człowieka z zewnątrz a z drugiej ekspert, który przez wiele, wiele lat jest prezesem Unii Uzdrowisk Polskich, tym samym jest osobą doskonale zorientowaną w całym przekroju branży. Wierzę, że nasza współpraca będzie się doskonale układać, bo trochę jesteśmy na siebie nawzajem skazani. Ja osobiście zawsze zajmuję stanowisko osoby, która przede wszystkim stara się nie przeszkadzać a wspierać.

Wracając do miejsca Krynicy na mapie Polski. Ostatnio pojawiły się po dłuższej przerwie połączenia prywatnych przewoźników łączące Krynicę z północą Polski, z morzem. To naturalny kierunek ruchu uzdrowiskowego - między morzem a górami. A jak to wygląda jeśli chodzi o transport kolejowy? Czy cokolwiek dzieje się w tym zakresie? Czy i w tym wypadku są jakieś optymistyczne wiadomości jeśli chodzi o skomunikowanie Krynicy z resztą Polski?

Byłem na rozmowie w Ministerstwie Transportu, w departamencie kolejnictwa i chcę powiedzieć, że była to bardzo owocna rozmowa. Do Warszawy pojechałem w dwóch sprawach. Chcemy przejąć dworzec PKP w Krynicy, bo ten obiekt niszczeje a ja bym chciał zrobić z niego perełkę. Chciałbym też, żeby komunikacja z Krynicą była łatwiejsza, zwłaszcza dla osób, które korzystają kuracji i niekoniecznie chcą tu przyjeżdżać samochodami. Na dziś, myślę, że PKP jest otwarte na rozmowy, ale jednocześnie działania kolei podyktowane są przede wszystkim względami ekonomicznymi. Dlatego w ślad za rozmowami w Warszawie poprosiłem nasze wszystkie ośrodki o przeprowadzenie ankiety, jakie i z jakich kierunków jest zainteresowanie jeśli chodzi o połączenia kolejowe. Do rozmów z departamentem chcę wrócić wyposażony w solidne argumenty, bo nie mogę prosić o uruchomienie połączenia z Warszawą jeśli z ankiet wyniknie, że korzystałoby z niego zaledwie kilka osób. Musimy też pamiętać, że połączenie Kraków – Krynica samochodem czy autobusem to około dwie, trzy godziny podróży, a koleją ten czas wydłuża się o kolejne dwie. I naprawdę wielu przyjezdnych świetnie zdaje sobie z tego sprawę. Jednocześnie wszyscy doskonale wiemy, że walka o Sądeczankę i o połączenie kolejowe Podłęże – Piekiełko to nie jest przypadek, tylko konieczność, od której uzależniony jest rozwój całego naszego regionu. Dlatego rozmów z PKP nie zarzucam, ale chcę je kontynuować z konkretnymi, przeliczalnymi argumentami w ręku.

A co ze wspomnianym przez pana dworcem kolejowym w Krynicy?

Przyznam szczerze, że nie mogę patrzeć jak niszczeje ten majątek, który jest też przecież majątkiem publicznym. Od dobrych trzech walczę to, aby ten dworzec przejąć. Mając pełną świadomość, że dworzec musi zachować swoje funkcje stricte związane z obsługą pasażerską, której zachowanie od początku  w pełni deklaruję,  waliłem trochę głową o mur. PKP pewnego pięknego dnia powiedziało: dobrze, dworzec może być wasz, ale możemy go tylko wam odsprzedać albo użyczyć za określoną opłatą. Mnie nie stać na wydatki rzędu kilkunastu milionów złotych i na obciążanie budżetu stałymi opłatami. Ale po styczniowej  interwencji, i tu nie ukrywam, że zwróciłem się pomoc do senatora Stanisława Koguta, znanego miłośnika kolei, który umówił mnie na kilka spotkań między innymi w ministerstwie, mogłem w końcu przedstawić wszystkie swoje argumenty. Po pierwsze, my mamy doskonałą wiedzę na temat, jak to przejęcie powinno wyglądać, jakie wymogi musimy spełnić, jak to skutecznie poprowadzić a co najważniejsze wiemy, że prawo na to pozwala. Przykładów przeniesienia własności dworcowych jest już tak wiele w całej Polsce, że to nie jest już nic nadzwyczajnego. Argumentem poprzednich władz PKP, mówię tu przede wszystkim o szczeblu krakowskim, ale i centralnym, było stwierdzenie, że: nie możemy samorządowi przekazać dworca za darmo, bo my na tym dworcu zarabiamy. Nie ukrywam, że byłem bardzo zaskoczony. Ja wiem, że tam są lokatorzy, że tam jest gabinet dentystyczny, stacja bazowa czy przekaźnik telefonii komórkowej, ale czy nikt nie liczy, jakie będą za chwile koszty remontu całego budynku? Dach już jest do wymiany. Jeśli policzymy koszt jego naprawy, to zaraz się okaże, że wynik finansowy PKP jest ujemny. Po mojej wspomnianej, styczniowej wizycie w Warszawie, wszystko się zmieniło. Mam na razie wstępną informację, że PKP jest za. Nie mam tego jeszcze na piśmie,  ale jednocześnie PKP przekazało już taką informację oficjalnie w prasie odpowiadając na zapytanie jednego z sądeckich dziennikarzy. Dlatego, już z większym spokojem i optymizmem, czekam aż taka informacje spłynie oficjalnie do nas.

Przyjmijmy, że wpływa. Jak gmina chce pociągnąć temat dalej? Co z tego będą mieli mieszkańcy?

To nie jest tylko kwestia zagospodarowania budynku, który ma powierzchnię tysiąca sześciuset metrów kwadratowych. Tam jest też fantastyczne miejsce, na świetny parking. W Krynicy, czego nie ukrywam, rzeczywiście jest problem z parkingami. Mamy też świadomość, że gmina jest wąska. Gminy nie stać na budowanie parkingów podziemnych, bo są one szalenie kosztowne.

Czy przy złożach wód mineralnych jest to w ogóle realne?

W niektórych sytuacjach wręcz byłoby to całkowicie wykluczone. Takie możliwości są jedynie w ściśle określonych miejscach na bardzo małą skalę. Mam związane ręce, a poza tym są to naprawdę potężne koszty. Kosztorys, który wykonywaliśmy na podwójny parking, czyli dwa piętra poniżej Kina Jaworzyna opiewał na 65 milionów złotych. To pieniądze, które dla gminy są absolutnie nieosiągalne. Żadne partnerstwo publiczno – prywatne się tu nie pojawi, bo całe ryzyko inwestycji wtedy spadnie na gminę. Wracając zatem do dworca, tam może powstać parking, który rozwiąże problemy dla tej części miasta i  który przy okazji będzie bardzo blisko deptaka. Będziemy mogli zrobić też tam parking dla autokarów. Planuję też przeniesienie tam funkcji kulturalnych, czyli naszego Centrum Kultury. Na dworcu jest piękna sala ze świetną akustyką, Miniatury miałby w końcu gdzie ćwiczyć. Moglibyśmy tam też przenieść miejską bibliotekę, która się teraz gnieździ pod Górą Parkową, w budynku, który jest nie do rozbudowy, bo to strefa uzdrowiskowa, strefa ochrony sanitarnej a przede wszystkim budynek należy do Polskich Kolei Linowych. Co ważne, chciałbym też do budynku dworca, oczywiście w taki sposób, że pozostałe funkcje się nie nakładały, przenieść Ośrodek Pomocy Społecznej. Warunki, w jakich działa nasz ośrodek obecnie są kuriozalne. Ośrodek mieści się w budynku Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, na trzecim piętrze. Bez windy. A przecież z OPS korzystają ludzie starsi, którzy mają problem z chodzeniem, matki, które nie raz przychodzą tu z wózkami, z małymi dziećmi. OPS w budynku dworca byłby na parterze, bez żadnych schodów i z parkingiem.

To rzeczywiście gra warta świeczki, dlatego szczerze życzę aktu własności i dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Ewa Stachura

Projekt realizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego







Dziękujemy za przesłanie błędu