Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
11/02/2018 - 13:55

Kupujesz czujnik tlenku węgla? Uważaj - część z nich to szmelc. Porażające wyniki badań Inspekcji Handlowej

Przez cały rok Inspekcja Handlowa kontrolowała przedsiębiorców z różnych województw, którzy sprzedają detektory tlenku węgla. W sumie badaniom poddane zostały 104 modele czujników, czyli ponad połowa dostępnych na polskim rynku. Wyniki są zatrważające, inspektorzy zakwestionowali aż 41 modeli.

Na zatrucie tlenkiem węgla jesteśmy narażeni podczas pożaru lub gdy dogrzewamy się np. gazem lub węglem, a piece lub przewody kominowe są nieszczelne. Czad jest bezwonny i bezbarwny, a więc trudny do wykrycia. Już długotrwałe wdychanie tlenku węgla o stężeniu 50 cząsteczek CO w 1 mln cząsteczek powietrza może być groźne dla małych dzieci lub osób starszych.

Jak wynika z danych Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, w poprzednim sezonie grzewczym (od 1 października 2016 do 31 marca 2017 r.) tlenek węgla zabił 61 osób, a w tym (od 1 października 2017 r. do 28 stycznia 2018 r.) – jest już 41 ofiar śmiertelnych.

Jakie były wyniki kontroli? Najwięcej nieprawidłowości dotyczyło oznakowania i instrukcji użytkowania. Brakowało w nich m.in. ważnych dla konsumentów ostrzeżeń np., że czujnik musi instalować fachowiec.

21 modeli czujników przeszło badania w specjalistycznych laboratoriach. Specjaliści sprawdzali, czy przy konkretnym stężeniu CO (30 ppm, 50 ppm, 100 ppm, 300 ppm) alarm uruchamia się w odpowiednim czasie. Przykładowo przy stężeniu 300 ppm powinien się włączyć, zanim miną trzy minuty, a przy stężeniu 100 ppm – między 10. a 40. minutą. W siedmiu czujnikach alarm nie działał tak, jak powinien – albo nie włączał się w ogóle, albo następowało to zbyt późno lub zbyt wcześnie.

Efektem kontroli jest pięć postępowań administracyjnych. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta rozważa wszczęcie kolejnych czterech. Wadliwe czujniki zostały wycofane ze sklepów.

Przy zakupie czujnika zwróć uwagę na:

  • Typ czujnika. Typ A – emituje alarm wizualny i dźwiękowy, a także może doprowadzić do uruchomienia wentylacji. Typ B - tylko emituje alarm wizualny i dźwiękowy.
  • Rodzaj zasilania. Detektory czadu mogą być zasilane na baterie lub z domowej sieci elektrycznej. Jeśli często masz awarie prądu, wybierz czujnik na baterie.
  • Normę. Czujnik powinien być oznakowany nazwą normy PN-EN 50291-1:2010/A1:2013-05. Przedsiębiorca poświadcza w ten sposób, że przeprowadził badania czujnika pod kątem wymagań bezpieczeństwa.
  • Instrukcję użytkowania. Musi być napisana po polsku i zawierać pełne, jednoznaczne i dokładne informacje dotyczące instalacji, prawidłowego działania oraz regularnego sprawdzania urządzenia. Dowiesz się z niej też, co robić w razie alarmu i jak rozpoznać ewentualną awarię czujnika.

Pamiętaj także, że:

  • Czujnik nie zastąpi prawidłowej instalacji i konserwacji piecyków. Niezbędne są też okresowe przeglądy, konserwacja oraz naprawy przewodów kominowych.
  • Nie zatykaj otworów wentylacyjnych ani nie zaklejaj okien w pomieszczeniach, w których są urządzenia mogące emitować tlenek węgla. Regularne otwieraj tam okna.
  • Do instalacji detektora wezwij fachowca.
  • Jeśli uruchomi się alarm, ważne jest znalezienie i usunięcie źródła wzmożonej emisji CO. Może to być np. wadliwe podłączenie piecyka grzewczego do komina.
  • O ulatnianiu się tlenku węgla lub zatruciu czadem poinformuj odpowiednie służby. Zadzwoń np. na numer alarmowy- 112, do straży pożarnej – 998, na policję - 997, pogotowie ratunkowe – 999 czy pogotowie gazowe - 992.

Masz wątpliwości co do maski antysmogowej lub czujnika czadu? Zawiadom Inspekcję Handlową.

(UOKiK)







Dziękujemy za przesłanie błędu