Zygmunt Miernik pójdzie za kraty za "protest tortowy"?
Miernik dobrze jest znany również sądeczanom. Wsławił się podczas manifestacji pod nieistniejącym już pomnikiem Armii Czerwonej w Nowym Sączu we wrześniu 2014 r. . Wówczas, po szamotaninie z policjantami, trafił na tydzień do sądeckiego szpitala.
Warszawski sąd rozpatrywał odwołanie od wyroku sądu pierwszej instancji, który za naruszenie nietykalności cielesnej sędziego i poniżenie konstytucyjnego organu państwowego, jakim jest sąd, skazał Miernika na dwa miesiące więzienia. Od tego wyroku odwołały się obie strony, prokurator i obrońca oskarżonego.
Zygmunt Miernik (l. 63) zapisał ładną kartę opozycjną w okresie PRL. Działał w KPN, internowany w stanie wojennym. Z więzienia udało mu się uciec, potem ponownie uwięziony.
W III RP życie mu płynie od protestu do protestu przeciwko "złogom komunistycznym i niesprawiedliwości", od rozprawy do rozprawy, na które jeździ w grupie podobnych sobie kombatantów. Miernik jest prezesem Ogólnopolskiego Ruchu Obrony Bezrobotnych z siedzibą w Katowicach i działa w Ruchu Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznych "Niezłomni", powołanego przez Adama Słomkę. Na ogłoszeniu wyroku w Warszawie Zygmunta Miernika nie było, ale jego przyjaciele zjawili się z transparentami i megafonem.
Komentarz
Jakkolwiek by nie oceniać "protest tortowy" Zygmunta Miernika, efekt jest taki, że Kiszczak nie spędzil ani dnia za kratami, natomiast stary opozycjonista, który w tak niekonwencjonalny sposób zamanifestował swoje niezadowolenie z powodu bezkarności zbrodniarza komunistycznego - spędzi za kratami 10 miesięcy, chyba, że go Prezydent RP ułaskawi.
(HSZ)
fot. archiwum Sądeczanina