Strażacy walczyli o życie kota. Niestety zwierzęcia nie udało się ściągnąć z drzewa
We wtorkowy poranek (28 listopada) gorliccy strażacy dostali niecodzienne wezwanie do Biecza na ulicę Załawie.
- Około godziny 9 zadzwoniła do nas kobieta i poinformowała, że jej kot od poniedziałku siedzi na drzewie i nie może z niego zejść – tłumaczy oficer dyżurny gorlickiej straży pożarnej.
Jak się okazało, sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana. Młody i niedoświadczony kot prawdopodobnie przestraszył się psa i wdrapał się na wysokiego świerka. Od kilkunastu godzin siedzi na gałęzi i miauczy. Drzewo znajdowało się na posesji sąsiada, a obok niego znajdowała się buda, przy której stał pies.
- W rozmowie z kobietą zasugerowałem jej, aby poszła do sąsiada i poprosiła go o zabranie psa, a wtedy jest szansa, że kot sam zejdzie na ziemię – dodaje strażak.
Zobacz także: Dwa zastępy strażaków walczyły o życie kota
Niestety nie udało się i pies dalej warował pod drzewem, dlatego około godziny 14.20 właścicielka kota zadzwoniła po raz drugi do strażaków, którzy tym razem udali się na miejsce. Niestety zwierzę przestraszyło się i uciekło jeszcze wyżej. Ratownicy użyli autodrabiny, aby ściągnąć go na ziemię. Niestety możliwości techniczne okazały się niewystarczające i zwierzę pozostało na drzewie, a strażacy po prawie godzinnej akcji wrócili do jednostki.
- Wytłumaczyliśmy właścicielce kota, że jeśli chce odzyskać swojego pupila to sąsiad musi zabrać tego psa spod drzewa, a wtedy zwierze samo zejdzie.
RG [email protected],Fot. OSP Biecz