Roztrzaskane auto w rowie, po pasażerach ani śladu. Co się z nimi stało?
Na miejscu jako pierwsi stawili się strażacy z sądeckiej Jednostki Ratowniczo Gaśniczej. Okazało się, że to fałszywy alarm, bo przyjechali do wypadku, który zdarzył się… 5 lipca.
Od tamtego czasu nikt auta z rowu nie usunął - informuje Państwowa Straż Pożarna w Nowym Sączu.
Okazało się, że blisko dwa tygodnie temu samochodem osobowym Grand Caravan podróżowało trzech obcokrajowców. Na łuku drogi auto wypadło z jezdni i znalazło się w przydrożnym rowie.
- Na szczęście nikomu nic się nie stało. Kierowca i pasażerowie z samochodu wydostali się własnych siłach. Odłączyliśmy klemy akumulatorów i zakręciliśmy zawór instalacji gazowej - relacjonują strażacy.
Wezwani ratownicy karetki pogotowia zbadali obcokrajowców, którzy ostatecznie zostali na miejscu wypadku. Czemu samochód porzucili i do tej pory go nie odhowali? Nie wiadomo. Sprawę strażacy przekazali policji.
(ami) fot. PSP Nowy Sącz