Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
17/02/2017 - 12:05

Pokój Maryana. Maryan w Nowym Sączu i w Nowym Jorku

Książka autorstwa Andy Rottenberg, Krzysztofa Bojarczuka i Ewy Andrzejewskiej to spojrzenie na życie artystyczne i prywatne urodzonego w Nowym Sączu malarza Pinchasa Bursteina. Publikację wydało Stowarzyszenie „Maryan” Nowy Sącz.

Na 74 stronach albumowego wydania trzech autorów snuje refleksje nad drogą twórczą Pinchasa Bursteina, znanego całemu światu jako Maryan. Dodatkowym atutem publikacji jest materiał ilustracyjny, w znacznej mierze po raz pierwszy publikowany.

– Niniejsza publikacja jest wynikiem splotu okoliczności , które mogłyby się nie wydarzyć, gdyby Maryan nie pochodził z Nowego Sącza – zaznacza w swoim teksie Anda Rottenberg.

Jesienią 2012 roku w Galeria „Dawna Synagoga” w ramach wystawy „VOID”, której kuratorem była Rottenberg, oglądać można było ekspozycję „Pokój Maryana”. Tak wówczas o wystawie pisał na łamach „Sądeczanina” Janusz Bobrek...

***

 Pokój artysty. Powrót Maryana do Nowego Sącza

Koń na stojaku, gitara, radio, kilka stolików, farby, książki, krzesła... W Galerii Dawna Synagoga pojawił się pokój Pinchasa Bursteina, „Maryana”, żydowskiego malarza rodem z Nowego Sącza. Pamiątki po artyście przyjechały z mieszkania na Manhattanie, przekazała je wdowa Annette Maryan. W trzech ścianach między kolumnami bimy w Synagodze zatrzymał się czas z lat siedemdziesiątych.

Z Nowego Jorku do Nowego Sącza

Annette Maryan zmarła w kwietniu tego roku, niemal 35 lat po śmierci Maryana. Od tego czasu niewiele zmieniała w wystroju swojego nowojorskiego mieszkania. Eksponaty z niego przez Atlantyk trafiły do sądeckiego Stowarzyszenia Maryan, które przed laty powołał do życia Krzysztof Bojarczuk, artysta malarz, grafik i nauczyciel.

– Całego mieszkania nie dało się przenieść. Do Polski trafiło kilkadziesiąt pudeł, łącznie cztery palety pamiątek po Maryanie – mówi Bojarczuk. O przedmioty osobiste po artyście zabiegały współtwórczynie stowarzyszenia: Ewa Andrzejewska i Julie Boudreaux, którym udało się odwiedzić wcześniej wdowę po artyście. To z ich relacji i dzięki fotografiom można było odtworzyć coś, co stanowi pokój-pracownię Bursteina.

– Po 35 latach Annette praktycznie nic nie zmieniła w mieszkaniu, w tej części gdzie Maryan pracował i dlatego zachowała się jego paleta, pastele suche i tłuste, akwarele, ołówki, gumki, wielka butelka chińskiego tuszu, przybory – szpachle, farby, pędzle, stalówki, stół stolarski i szafka do malowania. Wszystko to mamy do dyspozycji i znaczna część rzeczy artysty jest na wystawie. Dzięki dokumentacji fotograficznej odtworzyliśmy na wystawie w Synagodze –wspólnie z Ewą Andrzejewską – to, co jest pracownią-mieszkaniem – wyjaśnia prezes Stowarzyszenia.

Wystawa w sądeckim muzeum jest częścią projektu „Galicja. Topografie mitu” realizowanego przez Małopolskie Centrum Kultury SOKÓŁ, którego ostatnią wystawę „VOID” przygotowała Anda Rottenberg.

– Przy okazji ostatniej wystawy Galicja pani Anda Rottenberg zwróciła się do nas, żeby włączyć „pokój Maryana” do tematu wielokulturowości wystawy „VOID”. Myślę, że dobrze się stało. Maryan wrócił do Polski – wskazuje Bojarczuk, który zanim ekspozycja zaczęła być kompletowana w muzeum, projektował pokój Maryana w swoim domu. Na początku trzeba było spisać protokół zdawczo-odbiorczy, wszystko pomierzyć, wcześniej zaplanować. Dopiero później można było otworzyć skrzynie ze skarbami i „kluczem” do świata artysty. Bojarczuk robił to powoli, jakby etapami, z należytym respektem, wielką fascynacją i ciekawością.

– Zacząłem od książek, których było bardzo dużo. To pozycje bardzo cenne jak na tamte lata, bo jest to i malarstwo włoskie, Goya, Velázquez, dużo książek, które zostało ofiarowane artyście z dedykacjami. Oglądałem, co czytał, co go inspirowało. Dopiero później zacząłem rozpakowywać bardziej osobiste rzeczy – zdradza sądecki malarz.

Do Nowego Sącza trafiła nawet cynowa misa, w której ze zdjęć wiadomo, że Maryan gasił papierosy. Te na wystawie to niedopałki robotników, którzy przy niej pracowali. Ale to nie ona jest najważniejszym elementem osobliwego pokoju artysty...

Pokój pełen bólu

Pinchas Burstein, jest autorem dzieł budzących niepokój odbiorcy, zapełnionych przez przedziwne postacie. Artysta urodził się w 1927 roku w Nowym Sączu w rodzinie piekarza, mieszkającego – jak ustaliła Ewa Andrzejewska – przy ulicy Żywieckiej. Podczas wojny przebywał w gettach, potem cudem ocalał z Auschwitz. W 1945 roku amputowano mu zakażoną gangreną nogę. Po dwóch latach od zakończenie wojny wyjechał do Palestyny. Studiował w New Bezalel School of Art w Jerozolimie, następnie w l`Ecole Nationale Supérieure des Beaux-Arts w Paryżu. Kariera malarska Maryna rozpoczęła się od końca lat 50. W 1959 roku otrzymał Prix des Critiques d`Art à la Biennale de Paris. W 1962 roku przeniósł się do USA. W 1976 Minister Kultury Republiki Francuskiej przyznał mu „Chevalier de l`Ordre des arts et lettres”. Maryan zmarł 15 czerwca 1977 roku w Nowym Jorku. Jego sztuka była ciągłym zmaganiem się z traumą.

– Przeżył piekło holocaustu, stracił rodzinę. Był inwalidą fizycznym i psychicznym. Na tych gruzach stworzył obraz człowieka od wątków osobistych do uniwersalnych, człowieka, który cierpi – mówi Bojarczuk o Maryanie.

Pokój Maryana jest w pewien sposób podobny do jego sztuki i nieco groteskowy. Nagromadzone meble, ozdoby i inne wyposażenie stanowią trzy perspektywy: pokoju dziennego, świata artysty i utraconego dzieciństwa. Dlatego obok narzędzi do malowania i mebli w pokoju pojawiają się pluszowe misie, samochodziki, kilka zabawek, z najbardziej przykuwającym wzrok konikiem na stojaku.

– Tego konia rozpakowałem na sam koniec, dopiero na wystawie. Kto wie, czy nie był dla niego najcenniejszą rzeczą. To jego niespełnione dzieciństwo, przerwane przez okupację, utratę rodzeństwa i rodziców wpłynęło na to, jak wyglądało jego mieszkanie. Wszystkie elementy, które są na wystawie są autentyczne – wyjaśnia Krzysztof Bojarczuk. – Jest w nim oczywiście też duch Annette – te wszystkie koszyczki i inne kobiece elementy – dodaje.

Dla ludzi postronnych, nieznających twórczości Maryana, jego osobiste rzeczy to coś w rodzaju second handu, dla Stowarzyszenia są za to bezcenne, w wypadku, kiedy trudno do Nowego Sącza sprowadzić obrazy artysty, ponieważ mają one swoją finansową wartość.

Projekt z nadzieją

„Pokój Maryana” oglądać można do 7 października 2012  roku, podobnie jak całą wystawę „VOID”, czyli piątą odsłonę „Galicji. Topografii mitu”. Później ekspozycja mogłaby być prezentowana w miejscu, które członkowie Stowarzyszenia chcieliby nazwać Centrum Maryana, o którym myślą już od pięciu lat. Stowarzyszenie starać się będzie o grant, bo za rok w październiku jest duża retrospektywna wystawa na temat Maryana w Paryżu i kurator projektu może chcieć, żeby pokój artysty, chociaż w części mógł być tam pokazany.

– Potem naszym marzeniem jest, żeby ta wystawa z Paryża przywędrowała do Polski, do Warszawy, do Nowego Sącza – mówi Bojarczuk.

Po tym międzynarodowym tourne Maryan mógłby znów zamieszkać w Nowym Sączu, bo może w pewien sposób już tu jest?

– Kiedy rekonstruowaliśmy pokój, odczuwaliśmy, że kieruje nami siła ducha artysty. I tak było, bo kilka dni potem dowiedziałem się o przygotowywanej wystawie w Paryżu. W Galerii Claude Bernarda pojawią się 53 dzieła Maryana. Przeglądałem je w internecie i większość z nich widziałem po raz pierwszy. Już jestem tam myślami. Widzę jak przechadzam się obok totemicznych rysunków z lat pięćdziesiątych, podziwiam kilkanaście pastelowych „Personnage”, zachwycam się – dodaje Krzysztof Bojarczuk. (23-09-2012)

***

Książka „Pokój Maryana. Maryan w Nowym Sączu i w Nowym Jorku” została nominowana do Nagrody im. Ks. Prof. Bolesława Kumora w kategorii „Książka o Sądecczyźnie”.

(JB)









Dziękujemy za przesłanie błędu