Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
27/08/2017 - 11:05

Sądeczanie u Matki Boskiej Starowiejskiej. W podzięce za kapłaństwo ks. Gurgacza

20 sierpnia 2017 roku do Starej Wsi pojechała duża grupa Sądeczan. Przybyli na mszę dziękczynną za dar kapłaństwa ks. Władysława Gurgacza TJ, kapelana oddziału partyzanckiego „Żandarmeria”. Była to także okazja by poznać historię listu ks. Gurgacza do prowincjała Wojciecha Krupy.

Kiedy w latach 90-tych p. Maria Kuczma dostała dokumenty z IPN, dotyczące jej wujka ks. Gurgacza zauważyła jego list z dn. 14 sierpnia 1949 r. Niestety jakość kopii była bardzo zła i tylko w niewielkiej części udało się jej odczytać słowa listu.

Kilka miesięcy temu p. Maria otrzymała powtórnie dokumenty wzbogacone m.in zdjęciami księdza. Przeglądając je zauważyłem ów list. Tym razem kopia była lepsza i choć z trudem, udało się mi go przeczytać. List brzmiał następująco:

Najprzewielebniejszy Ojcze Prowincjale!

Przepraszam, że stałem się mimo woli przyczyną przykrości dla Ojca Prowincjała. Działałem w dobrej wierzei teraz gdy stoję przed bramą wieczności odczuwam wielki spokój. Niedługo wypowiem swoje ostatnie „Ite missa est” (idźcie ofiara spełniona).

Na ręce Przewielebnego Ojca Prowincjała składam podziękowanie Matce Towarzystwa za (moje) powołanie. Wszystko co najlepsze zawdzięczam Zakonowi

Do Przewielebnego Ojca Prowincjała kieruję też ostatnią moją prośbę: błagam mianowicie o odprawienie Mszy św. dziękczynnej w Starej Wsi przed cudownym obrazem Matki Boskiej w podziękowaniu za łaskę powołania.

Cieszę się, że umieram jako syn Towarzystwa. Wszystkich pozdrawiam i proszę o modlitwę.

niegodny sługa

X. Wł. Gurgacz

PS. Jeśli to możliwe proszę odebrać moje rzeczy (paramenta, oleje i odzież) z depozytu więziennego

List pisany był tuż po ostatniej rozprawie sądowej i skazaniu księdza Gurgacza na karę śmierci (która za miesiąc została wykonana, strzałem w tył głowy). Załącznikiem do listu była rozerwana koperta. Wszystko to wskazywało, że list nigdy nie trafił do adresata. I rzeczywiście nie został w ogóle wysłany z więzienia i trafił do akt organów komunistycznego państwa, a w dalszej kolejności do Archiwum Oddziału IPN w Krakowie.

Wszystko to opowiedziałem prezesowi Fundacji „Osądź mnie Boże” p. Jerzemu Basiadze, który w niedługim czasie zorganizował mszę św. w bazylice Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przy Kolegium Ojców Jezuitów w Starej Wsi.

Msza święta

Do Starej Wsi pojechali z Nowego Sącza dwaj żyjący członkowie PPAN. Szef propagandy - kapitan Zbigniew Obtułowicz i łącznik - kapitan Stefan Kulig. Byli krewni nieżyjących członków PPAN i prezes Jerzy Basiaga z żoną Elżbietą. Jak zawsze na takich uroczystościach był Członek Zarządu Powiatu Nowosądeckiego – Marian Ryba. Przybył chrześniak ks. Gurgacza – Ignacy Tomasiak, który imię od sławnego jezuity otrzymał na cześć założyciela zakonu – Ignacego Loyoli.

Byli członkowie klubu „Gazety Polskiej”. Nie zabrakło również pocztów sztandarowych. Były cztery: Związku Żołnierzy AK, Światowego Związku Żołnierzy AK, Zarządu Regionu Związku Zawodowego „Solidarność” i Duszpasterstwa ludzi pracy z kościółka kolejowego. Przybyła GRH „Żandarmeria”.

W Gorlicach dołączył do grupy doktor Franciszek Rachel – fundator tablicy poświęconej ks. Gurgaczowi w kaplicy w tutejszym szpitalu. Z Krakowa przyjechała Roksana Szczypta-Szczęch, pracownica IPN i niezmordowany fotoreporter Józef Wieczorek.

Uroczysta msza św. rozpoczęła się o godz. 10.30 w bazylice Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przy Kolegium Ojców Jezuitów. Celebrował ją, autor kilku artykułów o ks. Gurgaczu -  ks. dr Kazimierz Leń w towarzystwie siedmiu księży. We wzruszającym kazaniu powiedział m.in.: w 48 i 49 roku w małopolskich i podkarpackich lasach 35-letni ojciec Gurgacz odnalazł dla siebie swoje życie. Właśnie tam walczyli i bohatersko ginęli najwierniejsi z wiernych - oddani niezłomni obrońcy Rzeczpospolitej.


Ojciec Władysław Gurgacz wiedział, że wstępując do Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej zamyka przed sobą wszelkie możliwości powrotu do normalnego życia - ale w imię miłości Boga, Ojczyzny i drugiego człowieka  wybrał los „wyklętych”. Ojciec Władysław młody kapłan, jezuita, ofiara komunizmu rzeczywiście pragnął tak jak św. Krzysztof, całym swoim życiem przenosić wszystkich ponad rzekę zła, na drugi brzeg do...Boga.

Po mszy św. sądeczanie zwiedzili dwa przepiękne muzea: ojców jezuitów i sióstr służebniczek starowiejskich. Jacek Zygadlewicz







Dziękujemy za przesłanie błędu