Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
30/06/2018 - 15:50

Dobra książka. Sądeczanin poleca. Olga Tokarczuk. "Opowiadania bizarne" (6)

Francuskie słowo „bizarre” znaczy: dziwny, śmieszny, niezwykły. O czym są „Opowiadania bizarne?” O Tobie, o mnie… O człowieku, który próbuje odnaleźć się w chaosie pragnień i wytyczonych przez los celów, czasami nawet sam nim steruje.

„Przetwory”

„Gdy umarła, wyprawił jej godziwy pogrzeb. Przyszły jej wszystkie przyjaciółki, pokraczne starsze panie w beretach, w pachnących naftaliną szubach z kołnierzami z nutrii, z których wystawały ich głowy, niczym wielkie blade guzy.”

„ Jeszcze tego samego wieczora otworzył barek, gdzie trzymała swoje dokumenty, i szukał tam… sam nie wiedział czego. Pieniędzy. Akcji. Obligacji. Jednej z tych polis na spokojną starość, które reklamuje się w telewizji jesiennymi scenami pełnymi opadających liści.”

„To go wzruszyło. Że trzymała jego rysunki, nigdy by nie pomyślał. Były tam też jej zeszyty wypełnione przepisami na pikle, marynaty i konfitury. Każdy zaczyna się na osobnej stronie, a jego nazwę zdobiły nieśmiałe zawijasy – kuchenny wyraz potrzeby piękna. „Pikle z gorczycą”. „Dynia marynowana a’ la Diana”. „Sałatka awiniońska”. „Borowik po kreolsku”. Czasem pojawiały się drobne ekstrawagancje: „ Galaretka ze skórek jabłkowych” na przykład albo „Tatarak w cukrze”. To nasunęło mu myśl, żeby zejść do piwnicy.”

„ (…) ona, jego matka, chętnie tam przebywała, czemu jakoś nigdy się nie dziwił. Gdy uważała, że za głośno ogląda mecz, gdy na nic zdawały się jej coraz mizerniejsze utyskiwania, słyszał brzęk kluczy, a potem trzaśnięcie drzwi  i znikała na dłuższy, błogosławiony czas. Wtedy już bez żadnych przeszkód mógł oddawać się swemu ulubionemu zajęciu: opróżnianiu kolejnych puszek piwa i śledzeniu dwóch grup mężczyzn przebranych w kolorowe koszulki i przemieszczających się w pogoni za piłką z jednej połowy boiska na drugą.”

„Choć pieniądze z ostatniej renty zmarłej matki powoli się kończyły, uznał, że ma jeszcze czas nap odjęcie właściwych decyzji. Zje powoli to, co mu zostawiła w spadku. Będzie kupował najwyżej chleb i masło. I oczywiście piwo. Potem może rzeczywiście rozejrzy się za jakąś pracą, o to wierciła mu dziurę w brzuchu przez ostatnie dwadzieścia parę lat. Może pójdzie do pośredniaka – na pewno znajdzie się coś dla pięćdziesięcioletniego maturzysty, takiego jak on. Może nawet ubierze się w jasny garnitur, porządnie przez nią wyprasowany i powieszony w szafie w komplecie z niebieską koszulą, i ruszy na miasto. Jeżeli tylko nie będzie w telewizji żadnego meczu.”

„Może chciała mu tymi wekami zabezpieczyć przyszłość? Oglądał kolejne przetwory (…) I oto natknął się na jeden ( w kuchni nad zlewem) z napisem „Sznurówki w occie, 2004” – to powinno go było zaniepokoić. Patrzył na zwinięte w kłębek, pływające w zalewie brązowe sznureczki i czarne kulki ziela angielskiego. (…) Wcale się nie przejął tymi sznurówkami, a potem – gąbką w sosie pomidorowym, którą znalazł w piwnicy… Była zresztą lojalnie podpisana „Gąbka w sosie pomidorowym, 2001”.

„ Ostatkiem sił udało mu się wezwać pogotowie. W szpitalu chcieli mu zrobić przeszczep wątroby, lecz nie znaleziono dawcy, więc nie odzyskawszy przytomności, zmarł po kilku dniach.”

„ Pojawił się pewien kłopot, bo nie było komu odebrać ciała z kostnicy i urządzić pogrzebu.”

Cytaty pochodzą z książki Olgi Tokarczuk pt. „Opowiadania bizarne”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018







Dziękujemy za przesłanie błędu