Dobra książka: Roman Potocki, "W trzech wojnach. Wspomnienia" (2)
Przez te dziesięć lat wspólnego życia rozpoczętego w styczniu 1929 roku, do czasu zabierającej mnie do wojska mobilizacji 1939 roku – urodziło się nam pięcioro dzieci. Pierwsza Maryńcia, w listopadzie 1929 roku. Potem w 1930 roku przyszedł na świat syn Roman. Dwie córki – Elżbieta, zwana Netą w 1933 roku i Helena w 1934 roku. W 1938 roku przyszedł nam drugi nasz syn, Marek. Młodzież zdrowa, urodziwa zapełniła dom i stworzyła wraz z nami, Hanką i mną – prawdziwe ognisko rodzinne. Dbałem, aby majątek stale się rozwijał. Aby nabierał szlachetniejszych i swoistych rodzinnych cech. Był to, naszym wspólnym z Hanką zdaniem, najszczęśliwszy okres naszego życia. Dobre stosunki z miejscowymi ludźmi, dzięki wspaniałemu nastawieniu żony i mojemu, utrzymywały atmosferę między dworem a wsią nie tylko swojską, ale też i dopasowaną do nowych form życia i gospodarki. (…) Wszystkie najbliższe wsie nas znały i często przychodzili chłopi po rady i informacje. Wy naszy oczy na świt [świat] – powiedział mi jeden gospodarz i trudno o większy komplement ze strony prostego człowieka. Pozwalałem każdemu chodzić do dworu czy do stajni, nie robiąc żadnych trudności. Dawało to tyle, że znalezienie specjalisty lub codziennego robotnika nie było żadnym problemem.
Roman Potocki, „W trzech wojnach. Wspomnienia”, Editions Spotkania, 2018
Wybór fragmentów: ES