Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
09/04/2017 - 12:20

Dlaczego obok Starego powstał Nowy Sącz?

Dwa poprzednie teksty z cyklu „Zanim powstał Nowy Sącz” dotyczyły spraw sprzed 8 listopada 1292 roku, gdy w Krakowie Wacław II Czeski wydał przywilej lokacyjny Nowego Sącza. Fakt ten znany jest chyba każdemu Sądeczaninowi. Chcemy dziś wyświetlić okoliczności założenia nowego miasta.

Znajdziemy na to sporo dowodów. Organizatorami nowego miasta byli Bertold i Arnold, synowie Tylmana, wójta starosądeckiego. W związku z tym, że funkcja wójta w mieście była dziedziczna, logicznym wydaje się, że ci, którzy w przyszłości przejęliby ten urząd, zostają wybrani, by zorganizować sobie nowe miejsce, którym będą zarządzać. 

Do nowego miasta planowano przenieść istniejące w Starym Sączu oba klasztory: franciszkanów i klarysek. O ile zakonnicy rzeczywiście wybudowali sobie nową siedzibę (której pozostałością są zabudowania nowosądeckiej parafii ewangelicko-augsburskiej), o tyle mniszki pozostały w dotychczasowym konwencie. Wzniesiony nowy kościół miejski, położony opodal rynku, otrzymał wezwanie św. Małgorzaty, identyczne jak patronat starosądeckiego kościoła parafialnego. Do nowego miasta przeprowadziła się również część mieszkańców Starego Sącza. 

Starosądeczanie zasiedlili Nowy Sącz. Ale nie wszyscy... 

Ze smutkiem musimy więc wytknąć o. Sygańskiemu błędną interpretację wydarzeń i intencji ich uczestników. Zdecydowanie ciekawsze są jednak odpowiedzi na dwa rodzące się pytania: dlaczego chciano przenosić miasto Sącz na nowe miejsce i dlaczego ostatecznie plan ten się nie powiódł?  

Przenosiny były bez wątpienia spowodowane lepszymi warunkami obronnymi (dość wysokie, płaskie wyniesienie gruntu, położne w dużej bliskości dwóch rzek: Dunajca i wpadającej do niego Kamienicy, co od wschodu, zachodu i północy stanowiło naturalną przeszkodę dla ewentualnych agresorów) i korzystniejszym usytuowaniem wobec szklaków komunikacyjnych. 

Nie można wykluczyć też innych, choć nieznanych nam dziś, powodów. Na fiasko przenosin, a tym samym konieczność współistnienia 2 odrębnych miast, wpłynęły zapewne: śmierć Kingi w lipcu 1292 roku (więc prawdopodobnie pod sam koniec finalizowania pomysłu translokacji) oraz śmierć bp Pawła z Przemankowa 29 listopada 1292 roku, zaledwie 3 tygodnie po wystawieniu dokumentu lokacyjnego. 

Z dużym prawdopodobieństwem fakt, że miasto Stary Sącz przetrwało do naszych czasów (z całym szacunkiem i sympatią do mieszkańców tego niezwykle urokliwego miasteczka), jest dziełem przypadku i nieprzewidzianych w ludzkich kalkulacjach zawirowań losu cz też wyroków Opatrzności. 

Matka obu Sączów 

Spośród głównych bohaterów i autorów wypadków, które doprowadziły do ulokowania Nowego Sącza, na pewno najlepiej znana jest nam św. Kinga, choć prawdopodobnie nikt nie myśli o niej w kategoriach pomysłodawczyni utworzenia nowego miasta w widłach Dunajca i Kamienicy. 

Bez względu na to, nowosądeczanie odwdzięczyli się swojej prawdopodobnej współtwórczyni, nazywając jej imieniem ulicę położoną w połowie drogi między oboma jej miastami oraz jedną ze szkół, a także umieszczając jej wizerunek w ołtarzu głównym kościoła św. Kazimierza.  

Nie jest anonimowy także Wacław II, uhonorowany ulicą na Wólkach. To właśnie ten władca, przedostatni z wielkiej czeskiej dynastii Przemyślidów, który połączył w swoich rękach trony czeski i polski (koronowany wszak w Gnieźnie w 1300 roku), mając zaledwie 21 lat, wystawił dokument lokacyjny Nowego Sącza – jedynego założonego przez siebie miasta w Polsce.  

Krótkie, 34-letnie, życie Wacława II, zakończyło się w Pradze 21 czerwca 1305 roku – został pochowany w Zbrasławiu, dzisiejszym przedmieściu stolicy Czech (niestety dostęp do jego grobu jest obecnie bardzo utrudniony).  

Czy doczekamy ulicy Pawła z Przemankowa? 

Całkowicie zapomnianą postacią jest bp krakowski Paweł z Przemankowa herbu Półkozic, zasiadający na stolicy św. Stanisława w latach 1266-1292. Wieś, z której pochodził (dzisiejszy Przemyków), położona jest na pograniczu województwa małopolskiego i świętokrzyskiego, w powicie proszowickim, w gminie Koszyce. 

Przylgnęła do niego opinia rozpustnika, który odważył się nawet porwać na swój dwór mniszkę z klasztoru w Skale. Legenda głosi, że jego duch do dziś straszy w katedrze wawelskiej, prosząc o modlitwę zadośćuczynienia za grzeszne występki.  

Choć wielu zapewne słusznie zauważy, że niezbyt godny to patron, ale tak jak nie można sobie wybrać rodziców, tak też nowosądeczanie nie zmienią faktu, że owego biskupa powinni uznać za jednego z ojców swojego miasta. I może warto jednak w roku 725-lecia rozważyć jakąś formę upamiętnienia, może nie do końca świątobliwego, biskupa Pawła z Przemankowa. 

Dobrnęliśmy wreszcie do dnia 8 listopada 1292 roku. A to przecież nie koniec, lecz zaledwie początek. Za miesiąc dalszy ciąg opowieści. 

Jakub Marcin Bulzak







Dziękujemy za przesłanie błędu