Związkowcy z Newagu są przeciwko pracownikom czy też zarząd spółki uknuł intrygę przeciw związkowcom?
- Sprawa jest dla nas absurdalna. Pierwszy raz nie walczymy z pracodawcą, tylko ze związkiem zawodowym. NSZZ „Solidarność” działa przeciwko pracownikom, o których powinna dbać i występować w ich interesie - piszą w liście do redakcji Sądeczanina pracownicy Newagu.
O co poszło? Od początku roku zarząd spółki przeznacza dodatkowe pieniądze na karty Multisport, dzięki którym pracownicy Newagu mogą za niewielkie pieniądze korzystać z obiektów sportowych i rekreacyjnych nie tylko w Nowym Sączu, ale także w całej Polsce.
Czytaj też Sądecki Newag dostał po nosie od bydgoskiej Pesy. Poległ na tramwaju
- Miesięczny karnet w jednej z siłowni w mieście kosztuje 189 złotych. Dzięki dofinansowaniu wychodziło niecałe 37 złotych. Z kart korzysta ponad czterystu członków załogi - tłumaczą pracownicy. - Z takiego rozwiązania byliśmy bardzo zadowoleni. Pieniądze pochodziły z dodatkowych pieniędzy na fundusz socjalny i nie zabrali nam nic z dopłat do wypoczynku, ani zapomóg.
Wedle relacji pracowników zarząd Newagu wnioskował o to, żeby na stałe wprowadzić dofinansowanie do kart Multisport. Na to musi jednak wyrazić zgodę związek zawodowy, bo według ustawy oznacza to zmianę zapisu w regulaminie zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. W grudniu 2016 zakładowa „Solidarność” zgodziła się na wprowadzenie dodatkowego finansowania, ale tylko do 30 czerwca tego roku.
Przeczytaj też Rządowy program Luxtorpeda z Newagiem. Jest ale go nikt nie widział - mówi prezes Konieczek
Z niezrozumiałych dla nas przyczyn związkowcy zablokowali możliwość finansowania kart, o czym poinformował nas pracodawca w zeszłym tygodniu - skarżą się pracownicy i tłumaczą, że szef związku Józef Kotarba, mimo próśb załogi, w swojej decyzji jest nieprzejednany.
- Nie wiemy, co nim kieruje. Złośliwość, chęć postawienia na swoim… dla nas pracowników ta sytuacja jest niedorzeczna. Póki co, zostajemy bez kart, a pan Kotarba śmieje nam się w twarz. Jest nieugięty i widzi tylko swoje racje. Nie liczy się z szeregowym pracownikiem. Za półtora tysiąca ludzi decyzję podejmuje kilka osób, nie pytając nikogo o zdanie- oburzają się członkowie załogi Newagu.
Co na to szef zakładowej Solidarności Józef Kotarba?
- Rzeczywiście, do aneksu umowy został wprowadzony zapis dotyczący dofinansowania karty Multisport, ale oprócz tego także finansowania świadczeń medyczne. Dotyczyło to głównie dostępu do lekarzy specjalistów, na czym zależy szczególnie starszym pracownikom.
Jak tłumaczy Kotarba aneks związkowcy podpisali warunkowo, bo obawiali się, że zarząd nie wywiąże ze swoich zobowiązań.
- Mieli pół roku na to, żeby negocjować umowę z jakąś przychodnią. I co? I nic. Mieliśmy rację. Konkretów w tej sprawie nadal nie ma. Dlatego nie zgodziliśmy się na dofinansowanie karty. Umowa była inna. Ale tej informacji już dla pracowników zabrakło. Otrzymali za to wiadomość „pod publiczkę” o złej „Solidarności”.
Co na to zarząd firmy? Rzecznik prasowy Newagu Łukasz Mikołajczyk w e-mailu przesłanym do redakcji Sądeczanina wyjaśnia, że strona związkowa zgodziła się na zapis o finansowaniu działalności sportowo-rekreacyjnej pod warunkiem, że w tym samym punkcie zostanie wprowadzony zapis o możliwości dofinansowania świadczeń medycznych, czego jednak - jak podkreśla rzecznik - zarząd spółki nie deklarował, ani nie obiecywał.
W punkcie regulaminu jest zapis o finansowaniu działalności sportowo-rekreacyjnej lub świadczeń medycznych) - pisze Mikołajczyk. - Nie podpisano żadnej „umowy”, więc zarząd nie miał się z czego wywiązywać. Należy podkreślić, że rozmawiamy tu o dodatkowych środkach pieniężnych, a nie o środkach z odpisu podstawowego w „dzieleniu”, których biorą udział związki zawodowe. W sytuacji, gdy nie ma zgody na dofinansowanie funduszu, pieniądze te nie mogą być przeznaczone na cele socjalne (zasilić fundusz).
O co więc chodzi w tym informacyjnym chaosie? Kotarba ma swój pogląd na tę sprawę.
- Chodzi o jedno. O „dokopanie”, zresztą nie po raz pierwszy, „Solidarności”. Odbieramy to jako intrygę zarządu przeciwko nam. Ale to się nie udało - mówi związkowiec.
Agnieszka Michalik, fot. A.M archiwum sądeczanin.info