Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
04/05/2017 - 07:20

Przymrozki, potem śnieg. Co z sądeckimi sadami?

Minusowe temperatury w kwietniu dały się we znaki sadownikom na Sądecczyźnie, Ucierpiały przede wszystkim uprawy owoców miękkich i wczesne odmiany jabłek. Jakie będą straty? Na razie trudno to oszacować - mówi Jan Golonka, prezes Sądeckiej Grupy Producentów Owoców i Warzyw „Owoc Łącki”.

Minusowe temperatury wiosną nie są niczym dziwnym dla sadowników na Sądecczyźnie, ale w tym roku wiosna przyszła już w marcu i przyspieszyła wegetację roślin. Potem jednak pojawiły się przymrozki i sypnęło śniegiem, a w niektórych miejscach gradem. Producenci owoców obawiają się o swoje plony.

- Na pewno przemarzły owoce miękkie, takie jak porzeczki, maliny, truskawki czy agrest mówi Jan Golonka, prezes Sądeckiej Grupy Producentów Owoców i Warzyw „Owoc Łącki”.- To, jakie są straty, uzależnione jest od ukształtowania terenu. Na pewno w tym roku owoców będzie mniej i z tego powodu zapewne ich cena pójdzie w górę.

Kapryśna aura poczyniła też szkody w sadach. Szczególnie ucierpiały grusze i śliwy, które

kwitną najwcześniej.

- Jeśli obmarzły kwiaty, owoców będzie mniej - dodaje Jan Golonka. - W niektórych miejscach z powodu minusowych temperatur mogły też ucierpieć wczesne odmiany jabłek, takie jak idared, champion czy jonagold.

Jaj wyjaśnia szef „Owocu Łąckiego” o wysokości strat na razie trudno wyrokować.

- Czas pokaże mówi - Jan Golonka.

Jak co roku powraca kwestia ubezpieczania plantacji. Zdaniem sadowników ociera się to o bezsens, ponieważ osobno trzeba płacić na wypadek każdej możliwej pogodowej klęski takiej jak gradobicia, przymrozki, powódź czy  susza.  

Skąd na to wszystko brać pieniądze?- pyta Golonka - Żeby sadownik mógł odrobić składkę na ubezpieczenie musi mieć 13-15 procent rentowności, a co dopiero cała reszta.

Na problemy związane z ubezpieczaniem sadowniczych upraw na łamach Sądeczanina zwracała tez uwagę Dariusz Szewczyk prezes Sadowniczego Zakładu  Doświadczalnego Instytutu Ogrodnictwa w Brzeznej 

 - Te wszystkie opłaty są bardzo kosztowne, bo niewiele towarzystw ubezpieczeniowych zajmuje się ubezpieczeniami rolniczymi. Wolą te powszechne. Przy obecnym systemie ubezpieczenie plantacji to prawdziwa ruletka. Nikt nie jest w stanie ubezpieczyć się i od wszystkiego. Przez pięć kolejnych lat nasze plantacje w Brzeznej ubezpieczaliśmy od gradobicia, którego nie było. Wyliczyliśmy, że gdyby pojawiło się w szóstym roku, to ledwo tę składkę byśmy odzyskali.

Na problemy związane z absurdalnym systemem rolniczych ubezpieczeń lokalni sadownicy skarżą się kolejnym ekipim rządzącym. Ich zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby dofinansowanie składek czy też wsparcie towarzystw ubezpieczeniowych, niż doraźne wypłacanie pieniędzy za szkody wywołane przez żywioły. Za najlepsze rozwiązanie rolnicy uważają kompleksowe ubezpieczenia od szkód wywołanych przez zjawiska pogodowe. 

Agnieszka Michalik, fot.A.M







Dziękujemy za przesłanie błędu