Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
16/07/2018 - 08:00

Prezydent Piech jeździ do roboty szynobusem. Co słyszy od pasażerów?

Do pociągu, który po moście kolejowym przewozi mieszkańców Nowego Sącza i okolicznych miejscowości przez Dunajec przesiadł się też wiceprezydent miasta. Chwali sobie te podróże i jest wielkim orędownikiem rozwoju kolei podmiejskiej.

Z Wojciechem Piechem rozmawia Jagienka Michalik

Politycy, samorządowcy, wszyscy teraz prześcigają się w pomysłach na temat konieczności budowy zintegrowanego systemu komunikacji miejskiej, dla którego kluczowa byłaby kolej. Wierzy pan w to, że to się może udać?
- Tak, wierzę, ale musimy się wszyscy skupić na tym, żeby nie dekoncentrować uwagi mieszkańców pomysłami w rodzaju most pontonowy, czy most kolejowy dla ruchu drogowego. W ten sposób mnożymy rozwiązania zorientowane na umacnianie transportu samochodowego.

Paradoksalnie więc komunikacyjne problemy miasta po rozbiórce mostu heleńskiego  mogą przyczynić się do renesansu  podmiejskiej kolei? Kiedyś do Nowego Sącza z okolicznych miejscowości dojeżdżało się pociągiem.
- Nowy Sącz, tak jak Kraków czy Tarnów, zasługuje na zbudowanie sieci kolei aglomeracyjnej opartej na bilecie zintegrowanym, który pozwoli na korzystanie ze wszystkich środków transportu publicznego.

Jednak poza kwestiami związanymi z całą infrastrukturą, musi się też dokonać zmiana w sferze mentalnej. Poruszanie się własnym samochodem nadal postrzegane jest jako dowód wyższego statusu materialnego. To jeszcze ciągle pozostałość po czasach biednego PRL-u. Może przy forsowaniu takiego pomysłu konieczna będzie jakaś kampania społeczna?
- Ależ ta kampania już się toczy przy udziale szynobusu, który okazał się najskuteczniejszą alternatywą dla ruchu kołowego. Bardziej skuteczną reklamę dla tej formy komunikacji trudno sobie wyobrazić.

To taka dziwna reklama, zbudowana na komunikacyjnym kryzysie po zniknięciu mostu.
- Uważam, że słowo kryzys jest nadużywane zwłaszcza przez dziennikarzy. W tym sformułowaniu jest duża doza przesady. Ruch nie jest wstrzymany. Jest spowolniony na niektórych odcinkach dróg w określonych godzinach. Nie można jednak mówić o paraliżu.

Ale ludzie są wściekli. I często na skargę dzwonią do dziennikarzy.
- Ja też rozmawiam z ludźmi. W szynobusie, którym dojeżdżam do pracy. I słyszę, że to naprawdę dobre rozwiązanie. Cieszy mnie, że widzę też ludzi z rowerami. To dowodzi, że mamy zmianę filozofii sposobu przemieszczania się.

Myśli pan, że ludzie zasmakowali w alternatywnej, komunikacyjnej rzeczywistości? 
- Byłem świadkiem rozmowy, do której wciągnęły mnie dwie pasażerki. Mówiły, że skoro szynobus się sprawdził, to może warto takie rozwiązanie pozostawić na stałe. Jedna z pań wspominała, że do tej pory jeździła do pracy samochodem. Czy most był, czy go nie ma - stwierdziła - i tak trzeba swoje odstać. To nie tylko strata czasu, argumentowała,  ale także strata paliwa, czyli konkretne koszty. Do tego dochodzi opłata za parking.

Summa summarum, podróż szynobusem wychodzi na plus.
- Spodobało mi się to pozytywne myślenie. Usłyszałem jeszcze, że dla ludzi jest oczywiste to, że szynobus nie może być zawsze darmowy, ale pomysł z jednym biletem na wszystkie środki komunikacji miejskiej zyskał aprobatę mieszkańców.

Myśli pan, że część pasażerów uda się zatrzymać w tych pociągach?
- Nie jestem aż takim huraoptymistą, żebym uwierzył, że wszyscy, którzy korzystają teraz z szynobusu, potem w nim zostaną. Nowy most z czterema pasami ruchu, ze  ścieżką rowerową i ścieżką dla pieszych, będzie wielką konkurencją dla szynobusu. Część ludzi wróci pewnie do samochodu. Chodzi o to, żeby grupa, która w pociągu pozostanie, była na tyle liczna, żeby to miało sens. Tego bym sobie bardzo życzył. Bo osobiście jestem fanem kolei. Chciałbym, żeby się rozwinęła sądecka sieć aglomeracyjna.

To może mieć sens pod warunkiem, że pociąg pojechałby przez miasto i dojeżdżał do dworca kolejowego. Tylko, że wtedy będziemy mieć korki przez kolej. Ten pociąg musiałaby przejeżdżać przez sześć przejazdów.  I tak źle i tak niedobrze. Ale mówi się o tym, że ten pomysł warto przetestować. 
- Nie wyobrażam sobie, żeby ostateczne rozwiązanie nie zostało wypracowane w drodze uzgodnień i porozumienia wszystkich zainteresowanych. Czyli w tym wypadku miasta, Przewozów Regionalnych, czy też Kolei Małopolskich i właściciela infrastruktury czyli  PKP PLK.  A z tym testowaniem? Można to zrobić po zakończeniu budowy mostu. Teraz zamęczylibyśmy ludzi. 

[email protected] 







Dziękujemy za przesłanie błędu