Powiatowy Urząd Pracy nie chce kucharza na kierowcę
- Pani pracująca w PUP pomimo moich informacji, iż poszukuję pracy w transporcie, stwierdziła, że skoro mam wykształcenie gastronomiczne powinienem pracować tylko i wyłącznie w gastronomii. Taką pracę mi wręcz wielokrotnie proponowała. W końcu zlitowałem się i poszedłem na rozmowę, która i tak nic nie dala, bo pracodawcy szukają osób z doświadczeniem a ja takiego nie posiadam - skarży się w liście do redakcji Mariusz Kołodziej.
- Podczas ostatniej wizyty w PUP, pracownik dal mi wyraźnie do zrozumienia, iż oni będą mi prace szukać taką, jaką oni chcą a nie taką, jaką ja chcę. Po długiej bezskutecznej rozmowie i prośbach aby dali mi pracę jakakolwiek poza gastronomia pracownik oraz kierownik PUP pozbawili mnie statusu osoby bezrobotnej bez możliwości ponownego zarejestrowania się przez okres minimum 4 miesiące - podsumowuje Czytelnik.
Wybór szkoły, czy wykształcenia nie zawsze należy do młodego człowieka. Bywa, że zdobywa zawód pod dyktando rodziców czy otoczenia. Potem jest zderzenie z rzeczywistością. Krawcowa nie radzi sobie z szyciem, albo kucharz z gotowaniem. Albo po prostu rynek pracy dyktuje swoje rozwiązania. Krawcowa trafia za ladę a kucharz za kierownicę. Tylko co później?
Później dyktat wiodą przepisy. I to właśnie w myśl przepisów Urzędy Pracy proponują zajęcie zgodnie z wykształceniem. I jeśli taka praca jest, to trzeba ją brać. Odmówić - również w zgodzie z przepisami - można tylko w uzasadnionym przypadku. I nie o „chciejstwie” mowa tylko na przykład o złym stanie zdrowia uniemożliwiającym pracę w określonych warunkach.
Oczywiście zawsze jest jakaś furtka. W przypadku pana Mariusza mogłyby ją otworzyć dokumenty potwierdzające kwalifikację kierowcy na przykład TIR-a, bo takich na Sądecczyźnie zatrudnia się od ręki.
- Tylko, że ten pan ma prawo jazdy kategorii B - komentuje Teresa Klimek, zastępca dyrektora PUP. - A my mamy oferty dla osób z kategorią C+E i to przeważnie w transporcie międzynarodowym.
I w sprawie wspomnianej rozmowy kwalifikacyjnej Klimek ma inne zdanie. A nawet nie zdanie, tylko fakty.
- Pracodawca napisał, że bezrobotny nie był zainteresowany podjęciem pracy a nie, że nie spełniał wymogów. A to było oferta subsydiowana. Dla osoby w wieku do 35 lat i pracodawca musi dać umowę na minimum dwa lata - zaznacza urzędniczka dając do zrozumienia, że gros bezrobotnych wiele by dało za podobne warunki.
Na zakończenie Teresa Klimek doradza panu Mariuszowi, by zgodnie z przysługującym mu prawem złożył odwołanie do wojewody. - Służby drugiej instancji sprawdzą czy działaliśmy zgodnie z przepisami, z godnie z ustawą. Termin na zlożenie odwołania mija po 14 dniach od odebrania naszej decyzji - zastrzega dodając jedynie na zakończenie, że w rubryce wykształcenie/kwalifikacje nasz Czytelnik sam wpisał słowo klucz: technik gastronomii…
Ewa Stachura [email protected]
Fot. ilustracyjne: archiwum sadeczanin.info