Nowy Sącz się zwija. Odcięli pasażerów od biletów na sądeckim dworcu PKP
O tym, że kasa biletowa na dworcu kolejowym w Nowym Sączu ma być zamknięta, mówiło się już ponad rok temu. Ajentowi, który prowadził sprzedaż biletów i zatrudniał kasjerkę, biznes się po prostu nie opłacał. Pasażerowie nie kryli oburzenia. Potem udało się wynegocjować lepsze warunki z przewoźnikiem i okienko znowu zostało otwarte. Nie na długo. Teraz Koleje Regionalne, które prowadziły sprzedaż biletów, zdecydowały, że okienko zamykają.
- Nie potrafiliśmy się porozumieć z ajentem, który prowadził kasę, ale chodzi też o sprzedawane bilety. W osiemdziesięciu procentach to bilety spółki PKP Intercity – wyjaśnia Andrzej Siemiński, dyrektor małopolskiego oddziału Przewozów Regionalnych.
Czytaj też Wojna o kasę biletową na sądeckim dworcu.PKP idzie po rozum do głowy
Jak dodaje Siemiński, spółka nie będzie się starała o ponowne otwarcie kasy, którą zastąpi automat z biletami na linie podmiejskie.
A co z tymi, którzy chcą jechać dalej, w Polskę? Pozostaje tylko kupno biletu przez internet, co mocno potrafi trzepnąć po kieszeni.
- Podróż do Bydgoszczy z Nowego Sącza wymaga przesiadki w Warszawie. A za tak zwany łączony bilet trzeba zapłacić drożej. W kasie kosztowałoby to 70 złotych, w internecie za bilet liczą 120 złotych - mówił w rozmowie z „Sądeczaninem” mieszkaniec Marcinkowic, który skarżył się na nieczynna kasę biletową na sądeckim dworcu zamkniętą z powodu kasjerki.
Czytaj też Kolej na święta w Nowym Sączu. Kasa zamknięta z powodu...choroby
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że to problem dla ludzi, którzy będą chcieli kupować bilety na linie dalekobieżna – mówi dyrektor Przewozów Regionalnych.- Przekazaliśmy informację do Intercity. Być może oni zainteresują się ponownym otwarciem kasy. Na razie nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
[email protected] Fot. Jm