Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
27/07/2017 - 11:30

Już niedługo czeka nas płacowy boom na Sądecczyźnie? Dobre prognozy ministra Janczyka

Nawet kilkunastoprocentowe podwyżki w niektórych branżach wieszczą ekonomiści i twierdza, że to kwestia miesięcy, a nie kwartałów. W negocjacjach o podwyżki pomaga pracownikom coraz większy deficyt rąk do pracy. Płacowa presja może dać się we znaki firmom już jesienią, kiedy wejdzie w życie obniżka wieku emerytalnego. Wiceminister finansów Wiesław Janczyk zapewnia, że gospodarka dobrze się kręci, a ogólnopolskie wskaźniki przełożą się też na Sądecczyznę.

Pogoń za fachowcami, którzy są w cenie już wymusiła podwyżki w branży budowlanej, a w wkrótce także i w handlu. Pod koniec roku  - prognozują specjaliści - podwyżki mogą sięgnąć  nawet kilkunastu  procent.

Wszystko wskazuje, że podobnie będzie w budownictwie. Tu w czerwcu zarobki rosły mocniej, niż wynosi średnia za ostatnie 8 lat – mówił na łamach „Gazety Prawnej” Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

Jak wykazują statystyki, w handlu dynamika płac jest najwyższa od 2008 r.

Czy dobre prognozy dotyczą także i innych branż? W pozostałych sektorach gospodarki na razie tak różowo nie będzie, ale jak -pisze gazeta - eksperci przyznają, że wyraźniejsze przyspieszenie wynagrodzeń to kwestia miesięcy, nie kwartałów.

W negocjacjach o podwyżki pomaga pracownikom coraz większy deficyt rąk do pracy. Płacowa presja może dać się we znaki firmom już jesienią, kiedy wejdzie w życie obniżka wieku emerytalnego.

- Czy dobre ogólnopolskie dane przełożą się także na Sądecczyznę - pytamy Wiesława Janczyka, limanowskiego posła i wiceministra finansów w rządzie Beaty Szydło.

- Polska gospodarka jest w coraz lepszej kondycji. Świadczy o tym wzrost nakładów inwestycyjnych w małych i średnich przedsiębiorstwach, który tylko w pierwszym kwartale tego roku wyniósł średnio 40 procent - mówi Janczyk.  - Te mechanizmy uruchamiane centralnie niewątpliwie odciskają się na tym, co się dzieje w regionach. Określenie minimalnej płacy to narzędzia, którym podlegają wszyscy pracodawcy. Poza tym dane o bardzo szybko spadającym bezrobociu w naturalny sposób uruchamiają mechanizm rynku, na którym pracownicy są coraz bardziej potrzebni. To z kolei wywołuje mechanizm presji płacowej - tłumaczy wiceminister finansów.

Optymizmem wieje też z danych ZUS. W tym roku, przytacza dane Janczyk,  o 5 mld złotych zwiększyły się składki emerytalne, co dowodzi, że pracownicy wychodzą z szarej strefy.

Tego, że gospodarka dobrze się kręci dowodzi wyraźne przyspieszenie inwestycyjne.

- Od osób, które wykonują zamówienia publiczne, wiem, że często musza je korygować, bo hurtownicy nie nadążają sprowadzać określonych towarów - dodaje minister.

Z danych Głównego Urzędu statystycznego wynika, że w czerwcu pensje w firmach zatrudniających powyżej dziewięciu pracowników były o 6 proc. większe niż rok wcześniej. Był to najmocniejszy wzrost – pomijając podwyżkę składki rentowej pięć lat temu – od końca 2009 r.

Zdaniem ekspertów do wzrostu płac z lat 2007–2008, który przekraczał nawet 10 proc. w skali roku, raczej szybko nie wrócimy. Mimo to widać już wyraźnie, że nadchodzą nowe rekordy płacowe

– Jeżeli uda się utrzymać w najbliższych kwartałach 6–7-proc. wzrosty nominalnych wynagrodzeń, to rzeczywiście możemy mówić o boomie – na łamach „Gazety Prawnej Marcin Luziński, ekonomista BZ WBK. - Sytuacja na rynku pracy zaczyna przypominać tę sprzed dekady. Z jedną różnicą. Wówczas oprócz dobrej koniunktury solidne wzrosty wynagrodzeń napędzała inflacja przekraczająca 4 proc.

Teraz , podkreśla ekonomista -jest znacznie niższa. To jednak korzystne dla pensji w wymiarze realnym. W tym ujęciu w czerwcu były one średnio o 4,5 proc. wyższe niż rok wcześniej.

Agnieszka Michalik, fot. A.M







Dziękujemy za przesłanie błędu