Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
24/10/2017 - 05:00

Jak minister Błaszczak bombę ekologiczną w Gorlicach rozbrajał

Sprawa składowiska toksycznych odpadów na terenie nieczynnej rafinerii Glimar trafiła na najwyższy szczebel? Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak, który w poniedziałek był w Gorlicach zapewniał, że na ten temat rozmawiał z komendantem Głównym Policji. Jak podkreślał, sprawa musi być wyjaśniona do końca, a winni muszą zostać ukarani. Kto wywiezie odpady? Ruch jest po stronie miasta, mówił Błaszczak.

Kiedy Gorlice obiegła wieść, że do miasta przyjedzie minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, w mieszkańcach obudziły  się nadzieje, że zajmie się sprawą toksycznych odpadów składowanych na terenie nieczynnej rafinerii. Minister przyjechał, ale wszystko wskazuje na to, że rozbrojeniem ekologicznej bomby będzie musiał się zająć burmistrz miasta.

Czytaj też Blisko 2 tony trucizn w gorlickiej rafinerii. Zwozili je z całej Polski

Lokalni dziennikarze, którzy pojawili się na spotkaniu chcieli zapytać ministra Błaszczaka o bezpieczeństwo, a raczej o brak poczucia bezpieczeństwa mieszkańców Gorlic, którzy panicznie boją się toksycznych odpadów zalegających w nieczynnej rafinerii Glimar na powierzchni kilku hektarów, zaledwie trzy kilometry od centrum miasta. Szef resortu na rozmowę z miejscowymi mediami czasu nie znalazł, bo najpierw uczestniczył w konferencji na temat … „Bezpieczeństwa obywateli Polski lokalnej”, a po spotkaniu spieszył się na kolejne do Krakowa.

-To była konferencja organizowana z wojewódzkimi i powiatowymi służbami - policją, strażą pożarną, strażą graniczną, GOPR-em  ora WOPR-em - tłumaczy poseł Barbara Bartuś, która spotkanie organizowała. - Narada dotyczyła kwestii organizacji szeroko rozumianego bezpieczeństwa na terenie powiatu gorlickiego i każda ze służb miała swój panel.

W swoim wystąpieniu minister Błaszczak odniósł się jednak do kwestii odpadów w gorlickiej rafinerii. Jak zapewnił, na temat rozmawiał z Komendantem Głównym Policji.

- Ta sprawa musi być wyjaśniona do końca, odpowiedzialni muszą ponieść konsekwencje -zapewniał szef  MSWiA.

Co z utylizacją odpadów?

- Pan minister pytał mnie dlaczego nie ma jeszcze decyzji burmistrza, bo jeśli nie robią tego podmioty za to odpowiedzialne, to zastępczo spoczywa to na władzach miasta - mówi poseł Bartuś.- Teraz ruch jest po stronie burmistrza. Teraz to on musi zareagować.  To zostało wyraźnie przez ministra Błaszczaka powiedziane - dodaje parlamentarzystka.

Burmistrz Gorlic Rafał Kukla wyjaśnia, że wspólnie z prokuraturą nadal analizuje akta i próbuje dojść do firm, które odpady wyprodukowały.

- Tropy prowadzą do licznych spółek. Wiele wskazuj na to, że  niektóre z nich to po prostu słupy. Tak więc nie będzie to łatwe. Jeśli ktoś łamie prawo i prokurator go skarży, to z automatu powinien składowisko odpadów zlikwidować - mówi Kukla.

Jak zauważa burmistrz, odpowiedź na pytanie, kto miałby to zrobić nie jest oczywiste. Nie chodzi tylko o to, kto odpady składował.  W ustawie o odpadach jest pojęcie posiadacza, czyli tego, kto nakazał podmiotowi nieuprawnionemu zajmowanie się odpadami.

- Ruch możemy wykonać, kiedy będziemy mieć wyniki badać pobranych próbek, co zresztą przyznał sam minister Błaszczak. Jeśli dojdzie do sytuacji, że ci, którzy odpady powinni wywieźć tego nie zrobią, to rzeczywiście zgodnie z przepisami, ten obowiązek spoczywa na burmistrzu. Wtedy będziemy się zwracać do wojewody, żeby nam dał pieniądze na ten cel w ramach działań kryzysowych. Mamy jednak nadzieję, że winnych uda się znaleźć i to oni dokonają utylizacji odpadów.  

Jak na razie Prokuratura Rejonowa w Gorlicach przesłuchała Józefa G. współwłaściciela firmy, która prowadzi składowisko.

- Biznesmenowi, zatrzymanemu przez policję w Gliwicach, postawiono zarzut składowania i magazynowania bez stosownych zezwoleń  odpadów, w warunkach, które mogą powodować niebezpieczeństwo dla życia czy zdrowia -wyjaśniał w rozmowie z Sądeczaninem  prokurator rejonowy Tadeusz Cebo. -  Józef G. nie został aresztowany. Otrzymał natomiast zakaz opuszczania kraju.  Zastosowano też wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 20 tys. zł.

Z prokuratorskiego śledztwa wynika, że na powierzchni kilku hektarów, zaledwie trzy kilometry od centrum miasta, może znajdować się  1,6 ton toksycznych odpadów.

Czytaj też Mieszkańcy Gorlic są przerażeni

Według portalu gorlice24.pl, który powołuje się na ministerstwo środowiska, składowane na terenie rafinerii odpady to polichlorowane bifenyle. Kiedyś stosowano je w transformatorach i kondensatorach dużej mocy. Wywołują nowotwory, choroby układów immunologicznego i nerwowego, uszkodzenia wątroby, bezpłodność, a także uszkodzenie płodu u kobiet w ciąży. W Polsce ich używanie jest całkowicie zabronione. 

[email protected] fot.K.G







Dziękujemy za przesłanie błędu