Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
24/07/2017 - 08:15

Czy plany budowy drugiej nitki obwodnicy Muszyny mogą spalić na panewce?

Budowa obwodnicy Muszyny znowu odsuwa się w czasie. Najpierw protest do Samorządowego Kolegium Odwoławczego złożył jeden z mieszkańców uzdrowiska, który utrzymuje, że inwestycja jest zagrożeniem dla środowiska. Urzędnicy skargę uznali za niezasadną, ale w dotyczących inwestycji dokumentach dopatrzyli się licznych uchybień formalnych. Burmistrz Jan Golba obawia się, że z powodu przedłużających się procedur przepadną unijne pieniądze na inwestycję.

Budowa drugiego etapu obwodnicy Muszyny to największe i najdroższe przedsięwzięcie do  jakiego szykuje się  uzdrowisko. Nowy, liczący ponad osiem kilometrów odcinek trasy połączy się z istniejącą już częścią obwodnicy na wysokości przejazdu kolejowego na ul. Piłsudskiego. Dalej planowana droga będzie przebiegać wzdłuż torów kolejowych, równolegle do ul. Ogrodowej. Następnie trasa połączy się z przebudowanymi ulicami Pułaskiego, Leśną i całym odcinkiem drogi powiatowej aż do granicy Państwa w Leluchowie.

Czytaj też Kiedy Muszyna doczeka się drugiej części obwodnicy?

Choć gmina ma już opracowaną koncepcję przebiegu trasy i pomyślnie przebiegają też formalności związane z wykupem gruntów pod inwestycję, to sprawa stanęła w miejscu.

Wszystko przez skargę jaką do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) złożył jeden z mieszkańców uzdrowiska, który stwierdził że inwestycja jest zagrożeniem dla środowiska. Na decyzję  Kolegium samorząd czekał ponad pół roku.Ostatecznie urzędnicy skargę uznali za niezasadną, ale w dotyczących inwestycji dokumentach dopatrzyli się licznych uchybień formalnych. Uchylili więc decyzję o inwestycji.  

- Skład orzekający uznał, że zarzuty podniesione przez odwołującego  się mieszkańca nie miały żadnego znaczenia dla oceny prawidłowości  legalności decyzji o inwestycji, jednak w trakcie analizy dokumentów okazało się, że są w nich liczne błędy formalne.Sprawę przekazaliśmy do ponownego rozpatrzenia - mówi prezes SKO Maciej Ciesielka.

Urzędnicy dopatrzyli się między innymi, że burmistrz Muszyny nie sporządził wykazu właścicieli nieruchomości, po gruntach których przebiega trasa obwodnicy.  

- W ten sposób potencjalne strony nie miały możliwości bycia  stroną w postępowaniu inwestycyjnym - tłumaczy prezes Kolegium. - Poza tym charakterystyka przedsięwzięcia nie została podpisana przez osobę, która ją wystawiła. Nie wiadomo kto jest jej autorem i kto z nią odpowiada.  Nie rozstrzygnięto także kwestii oddziaływania  inwestycji na środowisko terenów przygranicznych - wylicza formalne uchybienia Ciesielka i podkreśla, że jest ich  dużo więcej.  

Burmistrz uzdrowiska Jan Golba nie odmawia prawa mieszkańcom do protestów, ale jak mówi, nie może zrozumieć dlaczego tak długo musi czekać na urzędnicze decyzje. Narzeka też na mnożenie prawnych barier.

- Ponad sześć miesięcy musiałem czekać na wiadomość z SKO. Jeśli od strony merytorycznej wszystko jest w porządku, bo protestujący mieszkaniec nie ma punktu zaczepienia, to dlaczego została podjęta decyzja o uchyleniu inwestycji i dlaczego badane są inne elementy dokumentów? To wina fatalnie skonstruowanych przepisów - mówi burmistrz Muszyny.

Czytaj też Burmistrz Golba sięga po nadprzyrodzoną pomoc: ponętne wodne panny i studnice ratują Muszynę [FILM]

Golba dodaje, że jako prawnik z decyzjami SKO  mógłby polemizować, ale robić tego nie będzie, bo szykowałby się długi proces, a samorządowi zależy na tym, żeby jak najszybciej rozpocząć budowę drugiej nitki obwodnicy.

- Nie będę dochodził  czy mama racje, czy nie.  Jeśli są uchybienia formalne, po prostu powtórzymy procedurę i mam nadzieje, że  w końcu spełnimy oczekiwania jakie ma SKO.

Szef  SKO Maciej Ciesielka tłumaczy z kolei, że Kolegium nie ocenia celowości przedsięwzięcia.

- Nie mówimy czy ta inwestycja powinna być zrealizowana, czy nie. Sprawdzamy, czy postępowanie w sprawie środowiskowych uwarunkowań było przeprowadzone prawidłowo. Stwierdziliśmy tyle uchybień w dokumentach,  że nie można pozostawić tego poza oceną. 

Co dalej?  Burmistrz Muszyny tłumaczy, że administracyjne postępowanie wydłuży inwestycyjne  procedury o trzy miesiące.

- Jest przy tym jeden bardzo poważny dylemat. W tym czasie znowu ktoś może wystąpić ze  skargą, której rozpatrywanie  znowu może potrwać ponad pół roku. To byłaby dla nas prawdziwa katastrofa.

Dlaczego? Bo jak tłumaczy Golba, przedłużające się procedury mogą spowodować, że  Muszyna nie otrzyma na inwestycje środków unijnych, o które gmina nie może wystąpić, dopóki  wszystkie dokumenty nie będą kompletne. Burmistrzowi  pali się grunt pod nogami, bo nabory na uzyskanie dofinansowania inwestycji już ruszyły.

To już naprawdę ostatni dzwonek - mówi Jan Golba.

Agnieszka Michalik, fot. archiwum sądeczanin.info  







Dziękujemy za przesłanie błędu