Czy parlamentarzyści pomogą sadownikom z Sądecczyzny? Duda proponuje nową ustawę
Sadownictwo od zawsze uzależnione było od aury, która w beskidzkim klimacie bywa bardzo kapryśna. Jednak o wiele większy problem stanowią niskie ceny zbytu i ostatnio źle pomyślany program Embargo.
– Rozwiązania nie są dobre, bo ten towar odkupiony przez państwo powinien zniknąć z rynku, a nie być z powrotem w niego wtapiany, blokując w tym momencie sprzedaż innych jabłek. Z roku na rok sadownicy są co raz bardziej stratni – mówi Jerzy Zborowski, sadownik z Łącka.
Największy kryzys związany jest z rynkiem owoców miękkich, gdzie przetwórcy dyktują bardzo niskie ceny. Mówi się w tym przypadku nawet o zmowie cenowej. Producenci przetworów owocowych jeszcze kilka lat temu płacili duże pieniądze np. za czarną porzeczkę (nawet 4-5 zł za kg) i zachęcali do jej uprawy, by po czasie ustalić cenę poniżej kosztów zbioru (60-80 gr). Rolnicy podpisują umowy kontraktacyjne, ale nie gwarantują one ceny minimalnej za owoce. Traci na tym zarówno rolnik, jak i podatnik.
– Budżet państwa dopłaca rolnikom, ale pieniądze pośrednio idą do przetwórców. Oni kupują bardzo tanio, a my musimy rolnikom wyrównać straty. Wynika z tego, że tak naprawdę dopłacamy przetwórcom, a nie rolnikom – tłumaczy poseł Jan Duda, członek sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Jak parlamentarzyści mogą pomóc sadownikom nie tylko z gmin Łącko, Podegrodzie i Łososina Dolna?
– Jesteśmy przede wszystkim po to, żeby tworzyć dobre prawo, które zabezpieczy zarówno interesy rolników, jak i interesy konsumentów. Żywność nie może być zbyt droga, ale nie może być też tak, że rolnik produkując żywność nie jest pewien, że jest w stanie sprzedać, zainwestować na przyszły rok i utrzymać rodzinę. Jesteśmy w trakcie tworzenia ustawy, która ma chronić dochody rolników – dodaje Duda.
Ustawa o funduszach ochrony przychodów rolnych ma równoważyć straty rolników jak chociażby w przypadku uprawy owoców miękkich (ma być to Fundusz ochrony dochodów producentów owoców i warzyw). Będzie on podlegał bezpośrednio prezesowi Agencji Rynku Rolnego. Jeśli dochody spadną poniżej 30 proc., wtedy będą wypłacane rekompensaty. Skąd wezmą sie na to pieniądze? Z 0,2-procentowego podatku przy skupie produktów rolnych.
– Projekt rządowy, o którym mówi poseł Duda ma, nie chce zaznaczać, że jedną, ale dobrą cechę: musi być ustalany społecznie. Więc także i producenci owoców będą mogli sie na jego temat wypowiedzieć, wpłynąć na jego kształt – zaznacza Andrzej Czerwiński.
Łąckie Koło Solidarności Rolników Indywidualnych wystosowało pismo do ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. W liście domagają się m.in. obowiązkowej cenowej kontraktacja z zaznaczeniem ceny minimalnej (zwieranej przed sezonem). Rolnicy z południa Małopolski nadal mają nadzieję na Ustawę górską. Poruszają też problem tworzenia zbiorników retencyjnych na terenie gminy oraz proponują dopłaty do produkcji rolnej, a nie do powierzchni.
– Problem jest złożony i systemowy. Kolejny rok z rzędu ceny porzeczki, wiśni i agrestu są poniżej kosztów produkcji. Nie wiemy, co będzie za chwilę z jabłkiem. Jaki jest sens kiedy koszt zbioru porzeczki kombajnem to 50-70 groszy, a w skupie za to dostaniemy 60 groszy? Nie ma tu mowy o żadnej opłacalności. Sadownicy nie chcą cudów, chcą konkurencji na normalnych zasadach. Przy obecnym systemie natrafiają na ścianę – wyjaśnia Jan Dziedzina, wójt Łącka. Na terenie gminy jest około 400 gospodarstw, których rodziny żyją tylko z sadownictwa.
Sadownikom z Łącka, Podegrodzia i Łososiny Dolnej pomoc obiecał senator Stanisław Kogut, który chce zorganizować spotkanie rolników z przedstawicielem Agencji Rynku Rolnego.
[email protected], fot. JB, archiwum sadeczanin.info