Będzie benzyna w kanistrach, jak za komuny?
Lokalnych właścicieli stacji paliw na rozmowę o nowym podatku od handlu detalicznego, trudno namówić. Ponieważ w są w sieciach franczyzowych, w sprawie komentarza odsyłają do centrali, ale daje się wśród nich wyczuć nastrój wyczekiwania i niepewności biznesowych przedsięwzięć. Wszyscy jednak narzekają, że branża obrotu detalicznego paliw, wbrew temu, co by się mogło wydawać, od lat jest jednym z najmniej rentownych sektorów.
Specjaliści paliwowej branży mówią, że każde dodatkowe obciążenie spowoduje wahnięcie ceny, a każdy wprowadzany podatek, zostanie przerzucony na klienta, ponieważ stacji benzynowych nie stać na wzięcie kosztów na siebie. Ten punkt widzenia podziela Rafał Uchacz, który paliwowy biznes prowadzi w Mszanie Dolnej, Limanowej i Tymbarku. Rozmowy na temat podatkowych zmian nie odmawia. W temacie „siedzi”, bo jest członkiem Polskie Izby Paliw, gdzie ten temat jest żywo dyskutowany.
- Średnia marża dla sprzedaży benzyny i oleju napędowego plasuje się na poziomie ok. 2,5 procent, w najlepszym okresie 3 proc. Obrót paliwami należałoby wyłączyć z tego nowego obowiązku podatkowego z uwagi na specyfikę towaru. Na cenę benzyny w 60 proc. składają się podatki: akcyza, VAT i opłata paliwowa. My już płacimy podatek dochodowy, a teraz jeszcze dojdzie podatek obrotowy.
Ponieważ branża obrotu detalicznego paliw od lat jest jednym z najmniej rentownych sektorów, dlatego stacje benzynowe główną część zysków czerpią też z prowadzonych przy stacjach usług handlowo-gastronomiczne czynnych cała dobę, gdzie można kupić różnego rodzaju podróżne akcesoria oraz przekąski. Problem w ty, że sieci handlu detalicznego paliwami zostaną także dotknięte skutkami wspólnego naliczania podatku od sieci franczyzowych. Bo stacje, podobnie jak małe sklepy zrzeszone w sieci handlowe, choć mają niewielkie dochody będą musiały zapłacić taki sam podatek jak wielkie hipermarkety zagranicznych koncernów.
- Dostajemy dwa podatkowe strzały– jeden w paliwo, drugi w sklepik. Skutkiem może być likwidacja większości sklepików prowadzonych przy stacjach. - dodaje Uchacz.
Sądeccy kierowcy pytani o szykujące o dodatkowe opodatkowanie stacji benzynowych, które najpewniej poczują we własnych kieszeniach odpowiadają, że Polak od zawsze potrafił bronić się przed uciskiem. Tak mówi zagadnięty na stacji benzynowej pan Józef z Paszyna.
- Jak tak dalej pójdzie to w miejsce stacji benzynowych pojawią się oferty „lewego”tankowania. Urośnie nam jak za komuny szara strefa. Benzynę trzeba będzie sobie załatwić i wozić na zapas w kanistrach w bagażniku.
Agnieszka Michalik
Fot. sxc.hu