Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
04/04/2017 - 12:30

Niskie zarobki w Nowym Sączu. Czy tu jest zmowa płacowa?

W Nowym Sączu, mieście milionerów, słychać powszechne utyskiwanie na niskie zarobki. Niektórzy utrzymują nawet, że mamy do czynienia że zmową płacową. Czy to prawda, czy też wolny rynek, gdzie praca jest towarem, wartym tyle, ile ktoś zechce za nią zapłacić.

Szczególnie ci najbardziej aktywni i mobilni, którzy wyjeżdżają w poszukiwaniu lepszych zarobków za granicę. W ich miejsce pojawiają się fachowcy z Ukrainy, dla których ten poziom wynagrodzenia jest satysfakcjonujący. Czy to stanowi zagrożenie dla wzrostu płac w Polsce?

Prawda jest taka, że na polskim rynku brakuje wykwalifikowanych rąk do pracy. Tę lukę wypełniają Ukraińcy. Z drugiej strony mamy pewną grupę społeczną, która jest dziedzictwem socjalizmu. To ludzie trwale bezrobotni. Bezrobotni nie dlatego, że nie ma pracy lecz dlatego, że są bez kompetencji, bez wykształcenia i bardzo często bez chęci do pracy.

To sieroty po dawnych PGR-ach z syndromem wyuczonej bezradności?

Ja część z nich nazywam magikami spod budki z piwem. To znaczna grupa społeczna. Tych ludzi nikt nie chce zatrudnić bo oni sami swoim wyglądem zniechęcają do tego żeby przyjąć ich do pracy. Jest to duży problem naszego kraju, ale bardziej jest to  problem opieki społecznej i obowiązków państwa, którzy - jak to się ładnie mówi - powinni dbać o swoich obywateli i pomagać im zaistnieć na rynku pracy.

Ale przecież państwo wydaje na ten cel ogromne pieniądze. Za 2015 rok to było 20 mln na programy promocji zatrudnienia, na łagodzenie skutków bezrobocia, na aktywizację zawodową.

Byłem kiedyś w Rytrze, gdzie za unijne pieniądze odbywał się kurs dla baristów. Zadałem sobie wtedy pytanie, po co kształcą ludzi, którzy zajmują się parzeniem i podawaniem kawy. Na pewno bariści są potrzebni, ale czy nie lepiej bezrobotnych uczyć stolarstwa, obsługi obrabiarek czy spawania?

Ten brak fachowców na polskim rynku, mówimy tu także o pracownikach dobrze wykwalifikowanych, sprawia że coraz częściej mówi się o rynku pracownika.

Jak akurat jestem wrogiem takich pojęć jak rynek pracodawcy czy rynek pracownika. Jestem zwolennikiem mówienia o partnerstwie na rynku pracy. Bo sytuacja się zmienia. Raz przewagę ma pracodawca, raz pracownik. Każdy, kto nadużywa tej przewagi moim zdaniem popełnia błąd i robi krzywdę przed wszystkim sobie.







Dziękujemy za przesłanie błędu