Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
04/01/2018 - 06:00

Konfederacja 3.

(Poniższy tekst w niczym nie przypomina równie fachowego przesłuchania przed komisją sejmową w dzisiejszej Polsce. Koncentrujemy się na wieku XVIII, wieku Oświecenia.)

Po innych miastach mniejszych albo i po wsiach, kiedy do nich miejski urząd na taką inkwizycją był sprowadzony, męczono więźnia w lada domu lub stodole, ciągnąc go na drabinie położonego i do szczebla pierwszego i drugiego przywiązanego, podłożywszy pod niego deszczkę, aby się ręce o szczeble nie zawadzały. Kiedy miano czarownice i czarowników próbować torturami, kacia, zabobonnicy i guślarze wielcy, golili im najprzód włosy wszędzie, gdziekolwiek te ozdoby i zasłony ludziom natura data, powiadając, iż w włosy diabeł się kryje i nie dopuszcza czarownicy lub czarownikowi wyznania i że ukryty w włosach za niego lub za nią cierpi, biorąc za przyczynę takowego mniemania owo ciche i spokojne tortur wytrzymowanie, wyżej wyrażone, z mdłości i upadku z gruntu na siłach pochodzące, nie z łaski diabła, któremu się jako zdrajcy i nieprzyjacielowi ani śniło cierpieć za człowieka.

dopiero wójt przystąpił do rzeczy, o którą chodziło. Mówił łagodnie do więźnia po imieniu: "Podobnoś to ty (lub waszeć) tę kradzież, tę zbrodnią popełnił, przyznaj się dobrowolnie, nie daj się męczyć; zapieranie się nic ci nie pomoże; czy się przyznasz, czy się nie przyznasz, równo się od śmierci nie wybiegasz, bo są na ciebie wielkie dowody, żeś to ty, a nie inny, zrobił; a przyznawszy się dobrowolnie, nie będziesz mąk przygotowanych cierpiał; przez wzgląd na dobrowolne twoje wyznanie winy sąd cię łaskawszą śmiercią skarze; a jeżeliś to uczynił z ostatniej nędzy (na przykład gdy szło o kradzież) albo z nieostrożności, albo z pierwszej popędliwości (gdy kogo zabił), albo z głupstwa (gdy szło o czary), albo z namowy cudzej nauczywszy się tego od drugich starszych czarowników albo czarownic, przyznaj się, może cię sąd za twoją pokorę życiem darować." (...)

Gdy więzień na te pierwsze łagodne perswazje nie przyznawał się, zaklinał go znowu wójt na wszystkie świętości religii, na zbawienie duszy własnej, którą podaje w niebezpieczeństwo utraty, kiedy grzechu na siebie wyznać nie chce i przez jedyną zaciętość ciało swoje grzeszne na męki eksponuje. Gdy te egzorty nic nie wyciągnęły z więźnia, dopiero wójt rzekł do instygatora: "Panie instygator, mów mistrzowi, niech sobie postąpi według prawa." Instygator zawołał na kata: "Mistrzu, postąp sobie według prawa"; kat, nim przystąpił do egzekucji rozkazu, zawołał po trzy razy: "Mości panowie zastolni i przedstolni (wyrażając tymi terminami urząd siedzący za stołem i instygatora stojącego przy stole), czy z wolą, czy nie z wolą?" Instygator odpowiedział mu za każdym razem: "Z wolą." Dopiero kat silnie pociągnął za sznur, czyli powróz, którego koniec trzymał w ręku, jako się wyżej rzekło; wtenczas ręce więźnia poczęły się wyłamywać z stawów ramion, podnosić się w górę tyłem głowy i stanęły z nią w równej wysokości, pozytura zaś więźnia, podając się wyższą częścią ciała za sznurem, pośladkiem znajdowała się na stołku; nogi zaś, wyciągnione i do haka przywiązane, wisiały jak na powietrzu. Więzień przeraźliwym głosem wrzeszczał co z gardła: "Nie winienem! nie znam się do niczego! nie męczcie mię! Zaklinam was na straszny sąd boski, puśćcie mię", i tym podobnie; albo jeżeli był miętkiego przyrodzenia, prosił o pofolgowanie i to otrzymawszy, przyznawał się do tego, o co byt obwiniony, powiadał nawet inne ekscesa rozmaite w życiu swoim popełniane, gdyż oprócz występku sprawę czyniącego, nie zaniedbywano nigdy egzaminować go z całego życia.

Jedrzej Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III