Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
02/08/2017 - 00:25

Felieton na literę "j"

(bez lid-ości)

Komuś bazgrzącemu felietony polityczne wydaje się, że jest „ważny” – a nie jest. Co więcej, pisywanie takich notatek na jeden temat jest jak jazda wagonem towarowym: naokoło sieć zachwycających ścieżek, którymi mógłbyś się przejść, a ty ciągle po torach… Już raz próbowałem zmienić tematykę, ale mi się nie udało, bo taka czynność wciąga na różne sposoby.

Po napisaniu i wysłaniu nowego komentarza niby się uspokajasz. Ale nie tak, jak należy. Co więcej, wydaje ci się, że ktoś na tę pisaninę czeka, co może cię wbić w samozachwyt. A czym się tu zachwycać? Obiekt twoich obserwacji nie jest piękny (no, chyba że jest Joanną Muchą), treść felietonów niegłęboka, rezonans niewiadomy.

A gdybym zaczął pisać o wypieku chleba? o leczeniu zastrzału (co to jest zastrzał?) o tym, że mężczyźni są „dziś” mniej męscy niż byli za czasów Skrzetuskiego, co to, Panie Dzieju, Zaćwilichowskiego…

A gdybym zaczął pisać pod pseudonimem, jako osiemnastoletnia Jadzia? Gdybym zaczęła zwierzać się wam ze swych wzruszeń na widok strażaka Józka? Gdyby cały świat był na literę „J”? Niełatwa litera.

„Jak Józek jedynie Jadzię jesienią jęczeć jakoś judził”.

Tak i judzą politycy za pieniądze, co na ulicy. A judzą mniej śmiesznie niż to czynił Józek. I ja też nieśmieszny-niewesoły. To może będę pisywał felietony „na literę…”? Kiedyś dojdę do „g”.