Szarek o filmach (102): Czas ucieka, czyli „Dunkierka” Christophera Nolana [ZWIASTUN]
Dunkierka (2017), reż. Christopher Nolan
Francja, Holandia, USA, Wielka Brytania 106', dramat, wojenny
Recenzja: Czerwiec 1940. Operacja Dynamo. 400 000 alianckich żołnierzy przygotowuje się do ewakuacji z plaż Dunkierki. Szeregowcy Alex (Harry Styles), Tommy (Fionn Whitehead) i Gibson (Aneurin Barnard), którym oko kamery Hoyte Van Hoytemy poświęca najwięcej czasu ekranowego, trwają w oczekiwaniu na pomoc. Dwójka polotów RAF-u – Farrier (Tom Hardy) i Collins (Jack Lowden), w pełnej gotowości bojowej. Jest i szyper Dawson (Mark Rylance) i dwójka młokosów, którzy z determinacją godną sprawy ruszają na ratunek braciom w broni. Żołnierze nie mogą wrócić do domu, to dom upomni się o swoich synów...
Otwierająca scena najnowszego filmu twórcy pamiętnego Memento (2000) nie pozostawia złudzeń co do grozy sytuacji, przed którą stanęła mundurowa masa – główny bohater Dunkierki (Dunkirk, 2017). „Otaczamy was” – wieszczą zrzucane z samolotów ulotki propagandowe. W tym samym momencie pada pierwszy strzał. Mamy jeden tydzień – mamy jeden dzień, a Hans Zimmer, etatowiec Christophera Nolan, swoimi sonorystycznymi partyturami zaczyna wsteczne odliczanie. Oto ścieżka dźwiękowa godna największych: ascetyczna, przestrzenna i bezkresna, z zapętlającymi się motywami będącymi w nieustannym toku, trafiająca w punkt tego, co materializuje się przed naszymi oczami. Czas ucieka – wieczność czeka.
Z każdym kolejnym filmem Hoyte Van Hoytema skutecznie przekonuje nas o tym, że wielkim operatorem jest. Jednak to, co wyczynia u Nolana przechodzi najśmielsze oczekiwania. Osoba odpowiedzialna za stronę wizualno-techniczną takich pozycji jak: Spectre (2015) Sama Mendesa, Szpieg (Tinker Tailor Soldier Spy, 2011) Tomasa Alfredsona czy Fighter (The Fighter, 2010) Davida O. Russella, w Dunkierce wrzuca piąty bieg i wchodzi na jeszcze wyższy poziom swojego kunsztu operatorskiego. Hoytema z jednej strony „wbija” widza w klaustrofobiczne kadry kokpitów, podpokładów, wszędobylskiego ścisku, chaosu, tego namacalnego, jak i tego kłębiącego się w głowach bezkształtnego żołnierskiego mrowia, które zrzuciłyby z fotela nawet gdyby podane z perspektywy szkiełka mikroskopowego. Z drugiej flanki roztacza przed widzem złowrogie, ale jakże majestatyczne pochody panoram, które najpełniej sprawdzałyby się w IMAXie. Jednak w przeciwieństwie do chociażby Szeregowca Ryana (Saving Private Ryan, 1998, S. Spielberg) i słynnej sceny masakry na Omaha Beach czy Mela Gibsona i jego Przełęczy ocalonych (Hacksaw Ridge, 2016), Nolana nie interesuje taka forma ekspozycji. Plany totalne służą mu jedynie po to, by zintensyfikować napięcie, podgrzać atmosferę niepewności i nieprzewidywalności względem tego, co będzie lub być może.
Drugi akt bez żadnego ostrzeżenia zrywa z linearnością fabularną, co skutecznie przyspiesza i dynamizuje całą konstrukcję filmu. Budowaniu napięcia sprzyja dodatkowo wirująca kamera, bezlitośnie rzutująca na uczucie dezorientacji, chaosu i paniki. Co się tyczy pozostałych Nolanowskich tricków, zabiegów i wybiegów, wszystko jest obecne i na swoim miejscu. Ale jak nigdy dotąd trzymane na tak krótkiej smyczy jak, właśnie! – w Dunkierce. Autorska tendencja, by umieścić swoich widzów w centrum wydarzeń, a z bohatera stworzyć zwrot akcji, niejako ustawić go na linii ognia i ogólniej – podkreślenia problemu, o którym film traktuje, u nowego Nolana nie razi, lecz wzbogaca. Szczególnie w scenie, kiedy Dawson tłumaczy straumatyzowanemu żołnierzowi (Cillian Murphy), dlaczego nie mogą zawrócić. Wojna wymaga poświęceń, a cel uświęca środki...
Nolanowi zawsze było bliżej do rzemieślnika niż artysty, dla którego celem nadrzędnym było stworzenie drobiazgowego, dopracowanego w najdrobniejszym szczególe, bombastycznego, ale jednak – kina rozrywkowego. Śledząc jego poczynania począwszy od pełnometrażowego Śledząc (Following) z 1998 roku, reżyser właściwie nigdy nie zawiódł. Bez względu na to, czy sięgniemy po rasowy „mind-fuck movie”, jak we wspomnianym Memento, epicką w rozmachu trylogię o Batmanie, czy pomysłowy sci-fi w Incepcji (Inception, 2010) i Interstellar (2014).
Trylogia o Mrocznym Rycerzu dekonstruowała mity. Incepcja sprawdzała się jako surrealistyczny blockbuster z pogranicza snu i jawy, a Interstellar godził w majestat 2001: Odysei kosmicznej (2001: A Space Odyssey, 1968) Stanleya Kubricka. I dobrze, tylko co z tego... Dunkierka jest pierwszą pozycją w filmografii Nolana, w której reżyserski kunszt wreszcie doścignął sztukę. Dobra zmiana.
Ocena: 9/10 (rewelacja)
***
Seanse w kinie SOKÓŁ / Nowy Sącz
21 – 27 lipca g. 14:30, 18:20, 20:20
Seanse w kinie HELIOS / Nowy Sącz
21 – 27 lipca g. 11:45, 15:00, 18:00, 20:30
Więcej filmów na synekdochanowysacz.blogspot.com, facebook.com/StowarzyszenieDlaMiasta i sadeczanin.info. Szczegółowe informacje na temat repertuaru można znaleźć na kino-sokol.pl i helios.pl.
Bartosz Szarek
Fot.: kadr z filmu
**
Bartosz Szarek, rocznik 1986. Z wykształcenia filolog, tłumacz, absolwent Wyższej Szkoły Lingwistycznej w Częstochowie na kierunku filologia angielska, specjalność lingwistyka stosowana. Z zawodu nauczyciel języka angielskiego w Prywatnym Technikum Zawodowym w Nowym Sączu. Po godzinach publicysta, recenzent i krytyk filmowy, korespondent festiwalowy, redaktor bloga „Synekdocha, Nowy Sącz”, współredaktor facebookowego fanpage'a Stowarzyszenia „Dla Miasta” i bloger portalu Sadeczanin.info (cykl „Szarek o filmach”). Od niedawna również autor coczwartkowego cyklu wideo zapowiadającego premiery kinowe tygodnia „Jutro idziemy do kina”. Publikuje w społecznościach blogowych „Stacja Kino” i „Filmy godne polecenia”, serwisie Film.org.pl oraz agregatorach recenzji filmowych Mediakrytyk i FilmKrytyk, a działalność publicystyczna nie ogranicza się wyłącznie do tematów filmowych i okołofilmowych. Wspólnie z prezesem Stowarzyszenia „Dla Miasta” Tomaszem Michałowskim wspierają młodych, utalentowanych artystów, których twórczość, poprzez format mediów społecznościowych, prezentowana jest szerszej publiczności.