Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
26/09/2014 - 13:20

Szurek na sportowo – dziennikarski komentarz

Co tydzień lub co jakiś czas. Kilka słów odnośnie tego co wydarzyło się w sporcie na niwie lokalnej, głównie piłkarskiej.

Sporo dzieje się w Sandecji. Sporo złego - warto nadmienić. Do dymisji podał się jej dotychczasowy trener Jozef Kostelnik. Czyżby pozazdrościł wolności Robertowi Kasperczykowi z Limanovii? Dziwna to sprawa, bo Słowak otrzymał od klubu ultimatum – wygrana z Wigrami albo powrót na ojczyzny łono. Wigry pokonane 2-0, a trenera nie ma. „Jaki tego powód? (…) Może be, może me, może kukuryku” - jak śpiewał Smoleń.

Swoją drogą szkoda, że sądeczanie nie pomyśleli wcześniej o zatrzymaniu Ryszarda Kuźmy, który nie podpisał nowej umowy przed sezonem ponieważ nie mógł dogadać się ze słowackim dyrektorem sportowym, obecnie zresztą zawieszonym przez klub (może tu prowadzi trop sprawy z Kostelnikiem?) – odnośnie zakresu swoich trenerskich obowiązków. Kuźmy jednak nikt na siłę nie chciał zatrzymywać lub jak kto woli nikt nie dał mu do zrozumienia, że jest cennym elementem układanki. Błąd. Sandecja z nim na ławce miała spore szanse na sukces czytaj: czołówkę tabeli. Wiedzieli o tym choćby miejscowi kibice, którzy bardzo chcieli, by kontynuował pracę w Nowym Sączu.

Kuźma miał plan, który powoli wdrażał w życie. Drużyna była poukładana. Trener miał poważanie, respekt, szacunek. Piękne wartości. Dało się to zauważyć na treningach. W ub. sezonie jego drużyna zajęła 9 pozycję w lidze oraz dotarła do ćwierćfinału PP. Było widać progres. Klub osiągał stabilizację, coś bezcennego w polskiej piłce. Obecnie co widać czarno na białym Biało-Czarni grają jakoś tak niezbyt składnie, czasem przypadkowo. Chaotycznie. Piłkarz człowiek rozumny i wie, że gdy w firmie-klubie nie ma spokoju, nie będzie go również (w przenośni) na murawie. Gdy rozmawiałem z niektórymi z zawodników, przyznawali, że w drużynie panuje dobra atmosfera ale żaden nawet słowem nie zająknął się o tym, że słowacki trener „to jest gość, co czujemy przed nim respekt” czy coś w ten deseń. Z trenerami i piłkarzami sprawa ma się mniej więcej tak samo jak z nauczycielami i uczniami. Nauczyciel albo ma posłuch i czegoś ucznia nauczy albo zakłada mu się kosz na głowę i wychodzi z sali np. do parku czy do galerii.

Nie chcę czepiać się pracowników Sandecji, bo nie ma takiej potrzeby ale widzę, że w tym klubie co chwilę ktoś ma nowy pomysł. Karuzela się kręci. Co chwilę ktoś nowy zastępuje innego „ktosia”. Trzeba przyznać władze I-ligowca mają dobre chęci, ale jak wiemy jest nimi coś wybrukowane lub parafrazując słowa jednego z wojskowych w „Good Morning, Vietnam” – można by nimi użyźnić Synaj. A przecież nie o chęci chodzi. Tu trzeba działać. Ale mądrze i spokojnie. Niech przez dłuższy czas trenerem będzie Janusz Świerad. Zna specyfikę tego klubu i będzie umiał dogadać się z piłkarzami. Jest swój.

***
Szkoda Olimpii/Beskid. Sądeckie piłkarki ręczne występujące na co dzień w żeńskiej Superlidze przegrały 3 pierwsze mecze w sezonie. 3 mecze z rzędu (sic). Lucyna Zygmunt opiekun zespołu (zrezygnowała właśnie z funkcji trenera) nie kryła, że trudno będzie o utrzymanie się w elicie. Doceniam szczerość, bo były to słowa człowieka z pasją. Tych jednak nie do końca się szanuje. Więcej tutaj.

Przykro również, że nikt (gdzie są reklamodawcy?) nie potrafi docenić promocji Nowego Sącza w całym, podkreślam całym kraju. I do tego w najwyższej klasie rozgrywkowej!

Hasło „Piłka ręczna to w Polsce czołowy sport. Ma ogromny potencjał” jest prawdziwe.

A teraz to samo tyle, że po sądecku: „Piłka ręczna to sport. Nie ma potencjału jak piłka nożna”.

Remigiusz Szurek