Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
15/11/2015 - 15:20

Nie jestem Francuzem

O tym do czego prowadzi naiwna polityka imperialna słabej Francji. I czy Polska powinna zjeść francuską żabę.

Głupota ludzka nie zna granic. Ci którzy sądzili że mogą sobie od tak po prostu zbudować imperium i rządzić Morzem Śródziemnym nagle zdziwili się, że nie wszyscy chcą im się podporządkować. I nie chcą, żeby ich oświecały idee Rewolucji Francuskiej. A teraz się dziwią, że giną zwykli ludzie.

W Syrii i w Libii też ginęli zwykli ludzie po atakach bombowych kierowanych przez francuskich pilotów w francuskich samolotach, i wtedy jakoś świat i opinia publiczna nie oburzała się.  Jest oczywiste, że dwie strony które prowadzą wojnę, to prowadzą takimi środkami jakimi dysponują. Skoro islamiście nie mają odpowiedniego uzbrojenia , i nie mogą wystawić dywizji pancernych i eskadry myśliwców, to dokonują zamachów terrorystycznych. Nie ma w tym nic dziwnego.

Zamachy w Paryżu, to problem Francji i jej polityki, a nie problem polskiej racji stanu. Należy się obawiać, żeby Polska nie została wciągnięta we francuski problem i będzie musiała,  za to zapłacić. I to wcale nie najniższa cenę, bo poza islamistami możemy paść ofiarą również globalnego porozumienia mocarstw światowych ponad naszymi głowami. Polska jako sojusznik naszych sojuszników, bo przecież nie główny sojusznik, zostanie poświęcona w imię wyższego strategicznego porozumienia. Na to nie możemy pozwolić i nie możemy dać się wciągnąć w rozwiązywanie francuskich problemów. Bo skończy się tak jak zawsze. Zapłacimy wysoka cenę, a profity z wojny wezmą inni.

Wojujący islam nie jest wrogiem Polski, ponieważ ci islamiści nawet nie wiedzą gdzie leży Polska. Powiedziałbym nawet, że z dalekiego punktu widzenia wojujący islam może być taktycznym sojusznikiem Polski.  Dla nich celem są państwa zachodniej Europy. Im się wydaje, że te państwa wciąż są chrześcijańskie tak jak były w 15 wieku. Dla tych ludzi czas się zatrzymał. Islamiści wojują z kimś kogo uznają za wroga, bo próbował on i nadal próbuje  zając ich terytorium. Co nam do tego? 

Dla Polski głównym przeciwnikiem jest Rosja, bo to ona ma zakusy na nasze terytorium. Polska z rosyjskiego punktu widzenia jest wąskim gardłem prowadzącym do terytorium Rosji i dlatego w jej interesie jest kontrolowanie tego gardła. Niezależnie czy w Rosji rządzi Putin, Jelcyn, prezydent czy car, geopolityka się nie zmienia.

Teraz żyjemy o tyle w dobrych dla Polski czasach, że państwa europejskie nie są głównymi światowymi mocarstwami. Gdyby tak było, to terytorium Polski stałoby się terytorium, gdzie załatwiają swoje kwestie ze sobą. Więc albo je podzielą, gdy panuje zgoda między nimi, albo by prowadzili wojnę ze sobą gdyby nie mogli się porozumieć. Teraz w globalnej grze liczą się inne światowe mocarstwa, a terytorium Syrii stało się tym terytorium gdzie skrzyżowały się interesy kilku silnych i mocnych państw. Skoro jedno z tych państw jest naszym śmiertelnym wrogiem, to nie ma powodu do tego, żeby Polska udzielała jakąś pomoc w szybkim rozwiązywaniu konfliktu. Wojno trwaj, wojno jesteś piękna, można by rzec, i dodać: dopóki toczysz się z dala od Polski. Wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem nawet jeśli jego religia jest wroga wobec naszej. Widział to dobrze kardynał Richelieu, który stanął po stronie islamskiej Turcji i protestanckiej części Europy, a przeciwko katolickim Habsburgom. Jak twierdził Kissinger dzięki tej decyzji zjednoczenie Niemiec zostało odsunięte w czasie o 200 lat. Francja przez dodatkowo 200 lat nie musiała obawiać się zagrożenia ze strony wschodniego sąsiada.

Jestem pewien, że państwa Europy zachodniej nie przyszłyby Polsce na pomoc, gdyby Polska znalazła się w takiej sytuacji jak Francja teraz. Gdyby to w Polsce pojawiły się zielone ludziki, to nie kiwnęliby palcem twierdząc, że Polska powinna pokojowo rozwiązać problem i swoje sprawy wewnętrzne w duchu praw obywatelskich, konwencji i innych bredni. Więc nie ma powodów, żeby Polska udzielała jakąkolwiek pomoc Francji poza dyplomatycznym wsparciem i wysyłaniem środków opatrunkowych. Francuzi nie chcieli ginąc za Gdańsk, my nie będziemy ginąc za Paryż.

Politycy oczywiście będą wygadywać rożne rzeczy. Miller już mówi, że Polska jest od 2001 r w stanie wojny z terroryzmem, czym przy okazji zamachów w Paryżu, tłumaczy swoje wysłanie wojsk do Iraku i Afganistanu. A może jeszcze liczy na rozgrzeszenia wiezień w Polsce, a co się z tym wiąże zapomnieniem sprawy 15 milionów USD. Zamiast słuchać Millera i jego próby wkupienia się w łaski, warto go zapytać o to co Polska konkretnie dostała za jego działania? Przecież tarczy antyrakietowej Amerykanie nam nie wybudowali, wiz nie znieśli, o wielkich kontraktach nie wspomnę. Dobrze, że minstrel ON został Macierewicz a nie Gowin, bo ten w trakcie kampanii mówił, że Polska w ramach zobowiązań sojuszniczych powinna brać udział w wojnie w Syrii, gdy zajdzie taka potrzeba. Wtedy z pewnością islamiści spojrzą na mapę i dowiedzą się gdzie jest Polska. Dzięki lewakom, którzy chcą przyjmować imigrantów wprowadzą do naszego kraju bojówki. Czy o to chodzi? Nie. pora żeby Polska zaczęła realizować swoje interesy, a nie brudzić osobie ręce wykonując brudną robotę w imię interesów kogoś innego. W naszym interesie wojujący islam jest potencjalnym sojusznikiem, a nie wrogiem.